
Wyciągali ludzi z tłumu, używali pałek teleskopowych. Nagrania z manifestacji kobiet, które pokazały policyjnych tajniaków w akcji, wywołały wstrząs. Ludzie porównują je do działań OMON na Białorusi, pytają skąd mają wiedzieć, że to byli policjanci. Nikt nie spodziewał się czegoś takiego w Polsce. Kim byli ci tajniacy? Oto jak oceniają ich byli policjanci.
Zastanawiał się, czy to byli policjanci
– Nigdy za moich czasów nie uczestniczyliśmy w czymś takim. Nigdy. I nawet powiem, że gdyby ktoś dał nam wtedy takie polecenie, to myślę, że nikt z nas na coś takiego by nie poszedł – mówi naTemat Jan Fabiańczyk "Majami", były policjant.Dziewulski wytyka błędy policjantów
Jerzy Dziewulski nie ma jednak wątpliwości, że to byli policjanci. – Gwarantuję, że to byli funkcjonariusze. Na 100 procent. To policjanci z wydziałów wywiadowczych, wydziału kryminalnego, być może ktoś z dochodzeniówki i innych, którzy wcześniej nie brali udziału w takich akcjach. Ich nie szkoli się do walki z tłumem – mówi naTemat.Ale druga część nieumundurowanych funkcjonariuszy znajduje się zawsze za tzw. kordonem. Gdy potrzeba zatrzymać wskazanego człowieka, otwiera się jeden z elementów kordonu i stamtąd wyskakuje kilku policjantów po cywilnemu. Zatrzymują go i z powrotem wciągają za kordon, by nie stać się celem agresji ze strony tłumu.
