Co było podstawą nagłej zmiany rządowych planów w sprawie funkcjonowania stoków narciarskich w okresie pandemii koronawirusa? Jak ujawnił w poniedziałek wicepremier oraz minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin, w tej sprawie osobiście naciskać miał pierwszy narciarz RP.
– To prezydent Andrzej Duda do mnie zadzwonił i powiedział, że nie zaakceptuje zamknięcia stoków – oznajmił Jarosław Gowin na antenie Polsat News. – Prezydent zaapelował też, żebym wraz z branżą narciarską wypracował specjalne procedury sanitarne, co też się stało i umożliwiło otwarcie stoków – dodał polityk w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
Do tego wyznania wicepremiera skłonił fakt, iż poirytowani górale zapowiedzieli, że w tym sezonie prezydent Duda będzie persona non grata na stokach. Jednocześnie Gowin potwierdził, że górskie biznesy zostaną narażone na bankructwo, gdyż zgodzie na działanie stoków nie będzie towarzyszyło odblokowanie hotelarstwa i gastronomii.
Otwarte stoki to za mało, górale wściekli na PiS
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, na uzależnionym od turystyki zimowej południu Polski narasta gniew wobec rządu Mateusza Morawieckiego. – To jest odlot, co oni wyczyniają. To jest chore! Wszystkich nas puszczą z torbami! – usłyszała nasza reporterka od właściciela jednego z pensjonatów w Bukowinie Tatrzańskiej.
Serwis INNPoland.pl donosi natomiast o planowanym na 6 grudnia proteście górali, którzy wybierają się do Warszawy. Jednocześnie na Podhalu zapowiadają blokowanie zakopianki, gdyby tylko na narty w tym regionie wybierał się pierwszy narciarz RP.