
Przecież dopiero co prezes po raz kolejny wszedł w fazę przemiany z poczwarki w motyla. Zaczął uspokajać i łagodzić swój wizerunek, zmieniać go tak, by obywatele uwierzyli, że mają do czynienia nie z guru awanturniczej sekty, lecz z liderem kompetentnej partii, która potrafi rzeczowo rozmawiać o wyzwaniach stojących przed Polską. CZYTAJ WIĘCEJ
Publicysta "Wyborczej" ma na myśli oczywiście poniedziałkową debatę ekonomiczną zorganizowaną przez PiS. Maziarski ironizuje nawet, że w trakcie debaty prezes Prawa i Sprawiedliwości nawet pokiwał głową i cmoknął i właściwie wypadałoby, żeby Kaczyński "trochę pocmokał i pokiwał" również i teraz, no i wygłosił orędzie podobne do tego skierowanego do Rosjan w maju w 2010 roku. Maziarski uważa, że dla wyborców Kaczyńskiego, nie ma jednak znaczenia, że jest to "387. zmiana wizerunku prezesa".
Elektorat jest jak żona alkoholika - on ją leje, a gdy przetrzeźwieje, obiecuje poprawę. Ona wierzy i wybacza. A potem od nowa, i tak w kółko. Więc wypadałoby teraz jeszcze trochę pociągnąć tę przemianę poczwarki w motyla. CZYTAJ WIĘCEJ
Tyle tylko, że jak zauważa Maziarski, "akurat jest sprawa z trumnami".