
Pomaganie nie takie fajne
Może i jest zasadnicza, ale uważa, że pomaganie to przede wszystkim wiedza, a nie jednorazowe gesty, które można wypromować hasłami pokroju "pomaganie jest fajne". Głupie pomaganie fajne nie jest.W Polsce pokutuje przekonania, że "biedne dzieci" będą się cieszyły z byle gówna. To tak nie działa. Przecież są wrzucone w społeczeństwo, w grupy rówieśnicze. Wiedzą, co jest modne i fajne. Wszyscy pamiętamy, co dostaliśmy na komunię i na osiemnastkę. Skoro nie mam siły i czasu pomagać regularnie, mogę chociaż kupić dokładnie to, co dane dziecko sobie wymarzyło.
Świąteczne porządki
– Grudzień nazywaliśmy z współpracownikami "miesiącem czyszczenia sumień" – mówi Marcin Lewandowski, prezes ogólnopolskiego stowarzyszenia placówek opiekuńczo-wychowawczych "Dla Naszych Dzieci", który przez ponad 20 lat pracował w domach dziecka w Kujawsko-Pomorskim.Problem z "dobrymi ludźmi"
Plagą są też sezonowi wolontariusze. Lepiej, żeby taka osoba pomogła jednorazowo np. przy organizacji jakiejś imprezy, niż pojawiła się i znikła. Najważniejsza jest słowność. Można odrabiać z dziećmi lekcje nawet i dwa razy w miesiącu, ale trzeba się tego trzymać. Dziecko raz oszukane, zapamięta to na długo i stanie się nieufne. Jednorazowe spotkania z "dobrymi ludźmi" nikomu nie pomagają.Kilka lat temu przed świętami przyszło do mnie starsze, bardzo majętne małżeństwo. Chcieli zabrać do siebie jedno z dzieci na całe święta. Byli wściekli, że się nie zgodziłem. Tłumaczyli, że przecież zapewniliby rozrywki, prezenty, jedzenie. Oburzało ich, że kwestionuję ich dobrą wolę. Tyle że nie o dobrą wolę jakichś państwa tu chodzi, ale o uczucia dziecka. Święta by się skończyły, a dziecko wróciłoby do nas z wielkimi nadziejami. Po raz kolejny czułoby się odrzucone.
Koniec ery "bidula"
Dzisiejsze domy dziecka nie przypominają "sierocińców" z filmów. Dzieciaki są nieźle ubrane, nie chodzą głodne, dostają kieszonkowe. Mają też zapewnione pieniądze na podręczniki, wycieczki szkolne, studniówki czy rozwijanie zainteresowań.Jaki prezent? Wymarzony
Do żadnego domu obcy ludzie nie przychodzą przed świętami z workami starych ubrań i zabawek. W zwyczajnych domach pojawia się za to Mikołaj. Nie oczekuje podziękowań i działa w konspiracji.O czym marzą dzieci z domów dziecka? Najczęściej dokładnie o tym samym, o czym ich rówieśnicy. Młodsze chcą bawić się zabawkami z ulubionych bajek, a starszym zależy, żeby nie wyróżniać się na tle klasy. Często proszą o buty, ubrania, drobny sprzęt elektroniczny jak np. słuchawki. Nie chodzi o to, żeby to były "jakieś" buty i "jakieś" ciuchy, ale rzeczy fajne albo modne. Jedna z wychowawczyń opowiadała mi, że chłopak, który dostał kurtkę, chodził potem dumny i opowiadał jak komplementowali go wszyscy w szkole.
Chcesz podzielić się historią albo zaproponować temat? Napisz do mnie: helena.lygas@natemat.pl