– To nie jest tak, że 9 kwietnia wszystkie obostrzenia zostaną zniesione. Natomiast miejmy nadzieję, że część z nich będzie mogła być chociaż zmniejszona – oznajmił w środę Piotr Müller. Według rzecznika rządu na radykalne luzowanie restrykcji po Wielkanocy nie mamy co liczyć. Czy rząd PiS zdecyduje się na ogłoszenie stanu nadzwyczajnego?
Rzecznik rządu w Programie Trzecim Polskiego Radia zapowiedział, że decyzja dotycząca przedłużenia obowiązujących obostrzeń zapadnie tydzień po zbliżających się Świętach Wielkanocnych. – Miejmy nadzieję, że część z nich będzie mogła być chociaż zmniejszona – stwierdził Piotr Müller.
Podczas rozmowy rzecznik zapewnił jednocześnie, że nie ma intencji, by jeszcze przed świętami ogłaszać dodatkowe obostrzenia. – Mam nadzieję, że nic się takiego nie zadzieje, jeżeli chodzi o liczbę zachorowań, czy liczbę osób hospitalizowanych, żeby trzeba było podejmować dalej idące decyzje – zaznaczył.
Przypomnijmy, że w związku z rosnącą liczbą zakażonych koronawirusem, od soboty 27 marca obowiązują nas nowe obostrzenia. Rząd zdecydował się m.in. na wprowadzenie nowych limitów w kościołach, zamknięte zostały przedszkola i żłobki, nieczynne są także salony fryzjerskie i kosmetyczne.
Rzecznik rządu nie określił niestety, które z obowiązujących obostrzeń mogłyby zostać z nami na dłużej, ale za to jasno wypowiedział się na temat wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. "Nie wydaje mi się żeby było to możliwe" – stwierdził. Dodał przy tym, że obecna sytuacja jest najtrudniejszą od początku epidemii, ale rząd ma nadzieję, że podjęte decyzje dotyczące obostrzeń będą wystarczające.
Przypomnijmy, że w ostatnich dniach Ministerstwo Zdrowia wciąż informuje o "niechlubnych rekordach". Dzienna liczba zakażeń koronawirusem w Polsce niejednokrotnie wyniosła już ponad 30 tys. Tylko dziś, 31 marca, poinformowano o ponad 32 tys. zakażeń. Z powodu COVID-19 zmarły 653 osoby i jest to jeden z najgorszych wyników od początku pandemii koronawirusa w naszym kraju.