Lichtman tłumaczy się z zarzutów. Przedstawia swoją wersję spięcia z żoną Krzysztofa Krawczyka
Bartosz Świderski
23 kwietnia 2021, 11:12·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 kwietnia 2021, 11:12
Marian Lichtman w ostatnim wywiadzie zdradził szczegóły spięcia z żoną Krzysztofa Krawczyka, do którego miało dojść podczas pogrzebu muzyka. "Na nikim się nie promuje" – podkreśla słynny "Trubadur".
Reklama.
Od śmieci Krzysztofa Krawczyka minęły już ponad dwa tygodnie. Informacja o odejściu legendarnego piosenkarza wstrząsnęła całą Polską. Kilka dni po uroczystościach pogrzebowych wybuchł konflikt między współtwórcą "Trubadurów" Marianem Lichtmanem a wieloletnim menadżerem zmarłego wokalisty.
Zdaniem Andrzeja Kosmali, mężczyzna żeruje na śmierci Krawczyka. "Nie chcę zakłócać ciszy pogrzebowej, ale Marian Lichtman dobrze wie, dlaczego żona na pogrzebie mu powiedziała: zjeżdżaj, robisz wszystko, by zarobić na śmierci mego męża. (...) Na pogrzebie rozpychał się by kamera i aparaty fotograficzne jego ujmowały" – napisał menadżer.
W tej kwestii wypowiedziała się również wdowa po muzyku, a do awantury został wciągnięty syn piosenkarza, Krzysztof Krawczyk Junior. "Marian Lichtman – ja muszę powiedzieć parę słów, bo już mam dość Twojego mieszania się w nasze sprawy. Przyjacielem mojego Krzysia oddanym na całe życie i teraz jest Andrzej Kosmala. Mój mąż przed Tobą mnie ostrzegał bo zawsze wynosiłeś do gazet co się dzieje u nas w domu" – czytamy w poście na Facebooku żony zmarłego.
We wpisie Ewy Krawczyk pojawia się też wątek Krzysztofa Igora Krawczyka. Kobieta dodała, że od 15 lat płaci na jego alimenty, fundusz emerytalny oraz mieszkanie, i nadal będzie to robić.
Tymczasem Marian Lichtaman w rozmowie z "Pudelkiem" opowiedział, jak z jego perspektywy wyglądał pogrzeb artysty. Tłumaczył, że "przepychał" się w trakcie pogrzebu tylko po to, aby pomóc synowi Krzysztofa Krawczyka, by ten mógł dojść do trumny i pożegnać się z ojcem.
– Zauważyłem, że młody nie może przepchnąć się przez ten tłum. Krzysio jest nieśmiały, przepchnąłem go i powiedziałem: "Pożegnaj swojego tatę". To niby była moja przepychanka. Jak potem stałem przy trumnie, Ewa powiedziała do mnie: "Marianie, nie promuj się na nazwisku mojego męża". Ja się nie nikim nie promuję. Nie było słowa "zjeżdżaj"! – mówił Lichtman.
Dodał, że ma żal o to, że nie mógł zagrać na pogrzebie przyjaciela z zespołem "Trubadurzy". Jego zdaniem występ śpiewaków nie byłby niczym niestosownym. – Mieliśmy obiecane, ale jakoś to nie wyszło. Bardzo nam przykro. Tłumaczono nam, że na pogrzebie nie wypada! Byliśmy źli, nie wiemy, kogo o to posądzić – dodaje muzyk.