Rak płuc jest najgroźniejszym ze wszystkich nowotworów. Zabija dziennie 61 Polaków, i po raz pierwszy w ciągu ostatnich trzech lat jest nowotworem z najwyższą śmiertelnością wśród kobiet. Palą coraz młodsi, a przyczyniają się do tego m.in. gwiazdy, bezkarnie propagujące papierosy w mediach.
Ten nowotwór w 2012 roku zabije w Europie ponad 180 tys. mężczyzn i 80 tys. kobiet. Mimo to w mediach robi się wielki szum dopiero, kiedy jakiś celebryta umiera z powodu przedawkowania alkoholu, leków czy narkotyków. Potwierdziły to reakcje po tragicznej śmierci Amy Winehouse i Whitney Houston. Dlaczego nikogo nie wzrusza i nie razi zdjęcie polityka, aktora czy modelki z papierosem w ustach?
Paląca moda
W mediach regularnie i bez oporów pojawiają się znane osoby z papierosem. Co więcej nie kryją swojej słabości. Zdaniem specjalistów ma to niewątpliwy wpływ na świadomość młodych. - Aktorzy, muzycy i politycy pokazywani z papierosem prezentują i popularyzują negatywny wzorzec. Młodzi widzą, że nie jest to nic niewłaściwego i nie może być aż tak niezdrowe, skoro palą wszyscy dookoła - niepokoi się dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii.
Ze swojego przywiązania do nałogu słynie pisarka i felietonistka Maria Czubaszek, aktorka Beata Tyszkiewicz, która trzymała papierosa w ręku nawet na fotografii w kampanii, propagującej walkę z rakiem piersi. Mówiąc o walce z jednym rakiem, popularyzowała drugiego. Jak się okazuje znacznie groźniejszego dla kobiet.
O papierosie, jako nieodzownym "towarzyszu" jej życia, mówiło się nawet na pogrzebie noblistki Wisławy Szymborskiej. Papieros jest też modnym rekwizytem wielu sesji zdjęciowych. Modelka zaciągająca się seksowanie, lub zmysłowo wypuszczająca dym bez wątpienia oddziałuje na świadomość młodych.
Modelowym przykładem palącego umierającego na oczach wszystkich był prof. Religa.
- Był naprawdę ciężkim palaczem. Na początku utrzymywał, że nie należy wiązać jego choroby z nałogiem tytoniowym. Dopiero pod koniec walki z chorobą zaapelował, żeby zastanowić się nad paleniem - przypomina dr Janusz Meder.
W mediach nie brakuje antynikotynowych kampanii społecznych. 4. edycja Mam Haka na Raka miała dotrzeć przede wszystkim do młodych. W ramach akcji "Nie wiąż się z papierosem" prezentowano spot telewizyjny przedstawiający młodą kobietę, która zawiera symboliczny związek małżeński z papierosem. Papieros towarzyszy jej przez całe życie, aż do momentu zachorowania, kiedy trafia do szpitala. W ostatnim ujęciu widzimy łysą kobietę, po chemioterapii, w szpitalu.
Młodzież rzadko utożsamia jednak palenie z takim finałem. Palenie jest modne, jest na topie i kusi. Dostępne są atrakcyjne papierosy. Szczególnie popularne wśród dziewcząt są slimy, w modny designerskich opakowaniach.
Dramatyczne statystyki
A to właśnie młodzi palą coraz częściej. Aż 38 proc. uczniów szkół ponadgimnazjalnych pali papierosy.
- Przyzwolenie na palenie dotyczy niektórych środowisk. Nadal bez większych trudności pali się w szkole. Tam świadomość śmiertelnego ryzyka nałogu tytoniowego jest szczególnie mała. Kiedy 15-latkowi powiemy, że za 40 lat będzie miał raka płuc, to dla niego jest to perspektywa 1000 lat. Najzwyczajniej w świecie młodzi w to nie wierzą - stwierdza dr Joanna Didkowska z Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów Centrum Onkologii w Warszawie.
Po raz pierwszy w ciągu ostatnich trzech latach już nie rak piersi, tylko rak płuc jest nowotworem z najwyższą śmiertelnością wśród kobiet (według danych z Krajowego Rejestru Nowotworów prowadzonego w Centrum Onkologii Warszawie).
- Szczególnie przerażający jest wzrost zachorowalności wśród polskich kobiet. Coraz więcej nastolatek i młodych kobiet sięga po papierosy. Coraz więcej kobiet umiera. To przykre, kiedy w miejscach publicznych, na przystankach czy na ulicy widzi się przede wszystkim palące kobiety, szczególnie młode dziewczyny - przyznaje dr Janusz Meder.
- Wzrost umieralności na raka płuc wśród kobiet wynika z faktu, że w wiek zwiększonego ryzyka wchodzą pokolenia, które zaczęły palić masowo po wojnie. To przede wszystkim kobiety w wieku 70-80 lat i ich córki w wieku 50-60 lat - wyjaśnia dr Joanna Didkowska.
Potrzebny agresywny przekaz
Rocznie wykrywa się 20 tys. nowych zachorowań na raka płuc (wśród kobiet i mężczyzn). Z powodu tego nowotworu umiera rocznie ponad 23 tys. Polaków. Pomimo
tak wstrząsających danych, papierosy pali aż 9 mln. Jedynie 10 proc. udaje się wyleczyć.
W Polsce nadal palenie pozostaje zjawiskiem, na które przyzwala się społecznie, chociaż sytuacja i tak się poprawiła.
- Po wielu latach batalii w końcu wprowadzono zakaz palenia w miejscach publicznych. Co ciekawe bardzo długo sprzeciwiali się temu członkowie Komisji Zdrowia, w której są przecież lekarze. W USA, gdzie pracowałem, już 30 lat temu ludzie wstydzili się palenia. Pojedyncze osoby wychodzą z biurowców na tzw. "dymka" tylko w porze lunchu, a i to uważane jest za nieprzyzwoite. Cały Manhattan jest strefą bezdymną - podkreśla dr Meder.
- W Polsce brakuje edukacji w szkole i w domu. W szkołach palą nauczyciele, w domach rodzice. Poziom oświaty zdrowotnej jest ciągle niski. Myślę, że wbrew zasadom pozytywnej edukacji, w kampaniach przydałby się motyw straszenia. Drastyczne obrazy miałyby szansę przemówić szczególnie do młodych - twierdzi dr Janusz Meder.
- Żeby jakoś zahamować to zjawisko potrzebny jest inny przekaz. Do mężczyzn trafia argument, że palenie pogarsza potencję. W przypadku kobiet, skuteczny mógłby się okazać argument popsutej i starszej cery - dodaje dr Didkowska.
Człowiek pijący jest odrażający, kiedy na ulicy np. zaczyna zachowywać się agresywnie. Takie zachowanie jest rzadko spotykane w przypadku palaczy. Przechodzień "puszczający dymek na otwartej przestrzeni " jest zdecydowanie mniej dokuczliwy, dlatego nie budzi naszego protestu. W społeczeństwie zaszła zmiana obyczajowa. Kiedyś młodym znacznie chętniej zwracało się uwagę. Dziś widząc palącego nastolatka, boimy się reagować, bo jest ryzyko, że zostaniemy obrzuceni np. wulgarnymi wyzwiskami.
dr Janusz Meder
prezes Polskiej Unii Onkologii
Nowotwór płuc jest ogromnie zdradliwy, bo bardzo ciężko jest go wykryć w początkowym stadium. Ludzie lekceważą pierwsze objawy i dolegliwości (kaszel, krwioplucie, chudnięcie i stany podgorączkowe) i dopiero wtedy kiedy staną się one wyraźnie dokuczliwe idą do lekarza. Zwykle rak jest już zaawansowany i nieoperacyjny.