
"Kompendium patriotyzmu" – to tytuł książki Dominika Zdorta, dziennikarza "Rzeczpospolitej". Tytuł, nadmieńmy, zobowiązujący, bo kompendium to, za słownikiem PWN, "dzieło zawierające zbiór lub zarys podstawowych wiadomości z jakiejś dziedziny wiedzy". Tytuł, którego treść nie udźwignęła. Mimo szczerych chęci autora.
Marcin Dominik Zdort urodził się w 1968 roku w Łodzi. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim w 1992 roku. Pod koniec lat '80 zaczął działalność w podziemnym, a potem legalnym Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Za ten epizod został w 2010 roku odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Jako dziennikarz zaczynał w "Życiu Warszawy", na samym początku lat '90. W latach 1993–2003 był dziennikarzem „Rzeczpospolitej”. Wówczas pisał też do „Frondy” i pracował w TVP, gdzie odpowiadał za publicystykę polityczną w „Jedynce”. Później został szefem działu krajowego i komentatorem w polskim "Newsweeku". W 2006 roku wrócił do „Rzeczpospolitej”, gdzie jest szefem działu Opinie. W grudniu 2011 r. zaczął też prowadzić w "Rz" dział Plus Minus.
CZYTAJ WIĘCEJ
cała treść książki idealnie wpisuje się w prawicowy schemat patriotyzmu: szabelka, Smoleńsk, PiS, tupanie nóżką i rozdarte szaty na piersi biednej Matki Polki. Wcześniej wspominałem, że Zdort stara się kontrować wypowiedzi rozmówców, ale czasem miałem wrażenie, że robi to tylko po to, by pytani mogli się tylko bardziej rozpędzić.
