Odwołania minister sportu, za Basen Narodowy, chcą Solidarna Polska i SLD. To już kolejny raz, gdy na Joannę Muchę spada zmasowana krytyka. Czy to dlatego, że jest ładna, zawsze będzie krytykowana?
Już w dniu nominacji na ministra Joanna Mucha musiała zmagać się z negatywnymi opiniami. Waliła w nią opozycja, zarzucając niekompetencje, uderzało w nią wielu internautów – mówiąc to samo, co opozycja, szydził wreszcie były kolega Janusz Palikot w swojej książce "Kulisy Platformy". Lider RP stwierdził w swoim dziele, że Joanna Mucha to tylko wydmuszka.
Czy to możliwe, że szkodzi jej stereotyp: "ładna, to głupia"? Że niezależnie od tego, co robi, Mucha pozostanie na celowniku?
To nie ona napełniła Basen Narodowy
Teraz SLD i SP żądają usunięcia Muchy ze stanowiska. Za Basen Narodowy, czyli
skandal z odwołanym meczem Polska-Anglia. Wczoraj poseł Sojuszu Dariusz Joński kazał jej "zająć się dzieckiem". Nagonka? Zasłużona krytyka?
Zdaniem socjolożki Anny Dryjańskiej z Feminoteki postulaty SLD i SP nie mają sensu. – Zarzuty, że to Joanna Mucha odpowiada za odwołanie meczu, są absurdalne. Pani ministra stała się taką dziewczynką do bicia i to smutne, że SLD dołączyło w tym do Solidarnej Polski. To całkowity strzał kulą w płot – ocenia Dryjańska.
I faktycznie, trudno oczekiwać, żeby minister sportu osobiście pilnował każdego wydarzenia na Stadionie Narodowym. Ma przecież od tego organizatorów – w tym przypadku PZPN – i opiekuna obiektu, czyli NCS. Również Krystyna Łybacka z SLD przyznaje, że nie należy obarczać winą i żądać głów, dopóki nie skończy się zarządzona przez premiera kontrola.
Nie jest gorsza od innych
Z drugiej strony, dr Bartłomiej Biskup, politolog specjalizujący się w sprawach
Słownik ministry Muchy
Zainspirowani poczuciem równości językowej Joanny Muchy, która chce by mówić do niej per "Ministro", stworzyliśmy "słownik ministry Muchy". CZYTAJ WIĘCEJ
wizerunku, wskazuje: – Tak naprawdę to, co zdarzyło się teraz, to sytuacja kryzysowa i każdy minister mógł na nią trafić. Pytanie tylko, czy pani minister umie zareagować, czy nie. Ale każdy minister sportu, w takiej sytuacji, spotkałby się z krytyką – przekonuje dr Biskup.
Nie da się jednak ukryć, że nawet pomijając wtorkowe wydarzenia, Joannę Muchę traktuje się z pobłażaniem, czasem kpiąco. A przecież, jak przypomina Dryjańska, minister sportu nie jest gorsza od innych członków rządu. – Oczywiście, miała kilka wpadek, ale jej błędy są wyolbrzymiane. Inni ministrowie miewają o wiele poważniejsze wpadki – przekonuje feministka.
Piękna i niezbyt mądra
Z tą ostatnią tezą nie da się nie zgodzić. Różni ministrowie popełniają tragiczne gafy, ale to Mucha – nawet, gdy mamy do czynienia z drobiazgami, typu ligi hokeja, pada ofiarą zmasowanych ataków. Mniej lub bardziej merytorycznych. – Częściej mniej merytorycznych – podkreśla Anna Dryjańska. – Ale już gdy została ministrą, ludzie pytali: jak to, kobieta ministrem sportu?! Od początku budziła niezdrowe emocje, a wczorajszy komentarz rzecznika SLD, Dariusza Jońskiego, tylko to potwierdza – dowodzi feministka.
– Składają się na to dwa czynniki. Pierwszy: jest kobietą na wysokim stanowisku, przebiła "szklany sufit". Drugi: naruszyła "świętą" przestrzeń mężczyzn: sport – wskazuje Dryjańska. – Ale jest też uważana za ładną i przez urodę po prostu ma trudniej. Kobiety ładne często uważa się za głupie i w przypadku p. Muchy widać
Co łączy Joannę Muchę z Yves Saint Laurent?
Nie dość, że nie zalicza żadnych ubraniowych wpadek, to spokojnie mogłaby się stać ikoną mody – twierdzi dziennikarz modowy Marcin Różyc. CZYTAJ WIĘCEJ
funkcjonowanie tego stereotypu. A przecież my, kobiety, mamy do zaoferowania o wiele więcej niż wygląd – przypomina socjolożka.
Nie lubią jej nawet koleżanki...
Uroda Joanny Muchy miała też być tym, co przeszkadzało jej robić karierę w klubie. Pisał o tym Janusz Palikot w swojej książce "Kulisy Platformy". Wyjawił tam, że za obecną ministrą nie przepada chociażby Ewa Kopacz. Powodem tej niechęci miała być właśnie zazdrość o urodę i popularność wśród mężczyzn.
Anna Dryjańska, choć nie chce wypowiadać się o sejmowych plotkach, przyznaje, że tak wśród kobiet bywa. – Rzeczywiście, istnieje zjawisko niechęci kobiet do ładniejszych od siebie. Niektóre kobiety niepotrzebnie się porównują i czują się przez to mniej wartościowe – wyjaśnia feministka. I zaznacza, że "taka małostkowa zazdrość przeszkadza w rozwijaniu kobiecej solidarności".
Plotki o tym, że część sejmowych koleżanek nie przepada za Muchą, bo zazdrości jej urody, potwierdza Krystyna Łybacka. – Tak było – stwierdza krótko posłanka SLD. Choć, oczywiście, członkowie PO zaprzeczają, jakoby w ich klubie były jakieś niesnaski z powodu urody Muchy.
… Ale to nie uroda decyduje
Łybacka przy tym zaznacza, że w odbiorze społecznym i w ocenie kompetencji Muchy nie zaważa uroda, a początek jej ministerialnej kariery. – Jeśli przecież popatrzymy na kibiców, to pewnie jest tam więcej mężczyzn, więc uroda powinna jej pomagać – podkreśla posłanka Sojuszu.
Podobnie wskazuje dr Biskup: – Na jej wizerunek składa się wiele czynników, również uroda, ale to, moim zdaniem, akurat mało ważna część. Bardziej istotne są czynniki merytoryczne.
Złe pierwsze wrażenie
Te czynniki merytoryczne to głównie pierwsze wrażenie, które na wyborcach i politykach wywarła Joanna Mucha. – Zaczęła się wypowiadać o sporcie, popełniła gafy i ten wizerunek niekompetentnej się utrwalił. Teraz będzie jej bardzo trudno z niego
wyjść – ocenia Krystyna Łybacka. Gafy Muchy dotyczyły, między innymi, siódmej ligi hokeja w Polsce i piłkarskiego Superpucharu Polski. Pani ministra pytała: "kto wybrał te drużyny?".
Zdaniem posłanki SLD, Mucha nie powinna była w ogóle wypowiadać się na te tematy. – Zamiast tego, przyjść na konferencję z fachowcami, którzy odpowiadaliby na pytania o sport. Powinna przyjąć taką linię, że ona organizuje pracę sztabu fachowców i finanse, dba o to, a nie jest ekspertem od każdego sportu. Bo przecież takich ekspertów nie ma – zaznacza Łybacka.
Dziś płaci za słabą komunikację
Pytamy posłankę Sojuszu czy przypadkiem jednak nie jest tak, że Mucha już w momencie objęcia resortu nie została z góry uznana za "głupią". Zdaniem Łybackiej – nie. Dopiero, gdy palnęła dwie słynne gafy – hokejową i z Superpucharem – wszyscy się do niej zniechęcili.
– Joanna Mucha dość nieoczekiwanie weszła do resortu. I zamiast pokazać, że chce być dobrym zarządzającym, który ma wokół siebie grono fachowców, ona chciała udowodnić, że zna się na sporcie – uważa Krystyna Łybacka. Jak wszyscy wiemy, to Joannie Musze nie wyszło. I będzie za to płacić prawdopodobnie do końca kadencji.
Min. Joanna Mucha pokonała szklany sufit - awansowała do rangi ministerialnej, co w Polsce zazwyczaj staje się udziałem mężczyzn. (...) Teraz jej upadkowi kibicuje część dziennikarzy, niektóre dziennikarki, część polityczek i polityków oraz wyznawcy futbolizmu (nie mylić z kibicami). CZYTAJ WIĘCEJ