
Lata 80. to złota era horrorów. Jeśli nie widziałeś tych filmów, nadrabiaj je w podskokach
Lata 80. to kopalnia horrorowych perełek. Powstało wówczas wiele tytułów zaliczanych obecnie do klasyki kina grozy. Jeśli jeszcze nie zgłębiliście mrocznej kinematografii tamtych lat, koniecznie zajrzyjcie do naszej listy i nadróbcie najbardziej kanoniczne pozycje.

Reklama.
W tamtym czasie powstało sporo kanonicznych horrorowych pozycji, ale jednocześnie produkowano też dużo filmów klasy B. Lata 80. to bowiem także ekspansja dystrybucji na kasetach VHS, w których wiele studiów filmowych dostrzegło źródło dodatkowego czy wręcz nawet głównego dochodu – stąd wiele filmów gorszej jakości, powstających z myślą o natychmiastowym trafieniu na kasety wideo.
Dzieckiem takiej strategii są slashery. Te skrojone pod gusta nastolatków i tanie do wyprodukowania horrory idealnie nadawały się na piątkowy wieczór z pizzą i piwem, dlatego dystrybutorzy kolonizowali nimi wypożyczalnie kaset VHS. Chociaż wiele filmów z tego właściwie osobnego gatunku grozy było naprawdę miernych, część z nich to obecnie absolutne klasyki. Jeden z nich znajdziecie na naszej liście poniżej.
Czytaj także:10 najlepszych horrorów z lat 80.
"Reanimator" to horror komediowy w konwencji science-fiction, który powstał na podstawie opowiadania H.P. Lovecrafta o tym samym tytule, będącego swoistą parodią "Frankensteina" Mary Shelley.
"Sok z żuka" to uwielbiana przez fanów Tima Burtona i nie tylko czarna komedia z ikoniczną rolą Michaela Keatona i Winony Ryder. W Hollywood cały czas spekuluje się o pojawieniu się kontynuacji, jednak jak do tej pory żadne studio nie potwierdziło tej informacji oficjalnie.
"Aligator" bazuje na popularnej w USA miejskiej legendzie o aligatorach zamieszkujących kanały, a straszy nie tyle olbrzymim gadem, co przede wszystkim krwiożerczością wielkich korporacji. To solidny dreszczowiec bardziej w stylu "Szczęk" niż współczesnych horrorów zwierzęcych klasy Z.
"Duch" to klasyczny horror o nawiedzonym domu, wokół którego produkcji narosło wiele – niemniej strasznych niż sam film – legend. Dość powiedzieć, że szkielety występujące w słynnej scenie z basenem są... prawdziwymi ludzkim szczątkami. Sztuczne okazały się dla producentów po prostu zbyt drogie.
"Lśnienie" to nieziemsko straszny i estetyczny horror-legenda, którego motywy na stałe zadomowiły się w popkulturze. Stephen King podobno go nie cierpi, chociaż przez wiele osób jest uważany za najlepszą adaptację prozy mistrza grozy.
"Dyniogłowy" to przede wszystkim opowieść o żałobie i niemożności pogodzenia się ze śmiercią ukochanego dziecka. Ten melancholijny i nastrojowy horror klasy B nadal robi wrażenie również pod względem wizualnym, co jest zasługą reżysera – Stana Winstona, który był słynnym specem od efektów specjalnych.
"Teksańska masakra piłą mechaniczną II" nie jest darzona taką estymą przez krytyków, jak pierwsza część serii. Zdecydowanie warto jednak się z nią zapoznać i wyrobić własne zdanie – jej rzekoma wtórność nie wydaje się do końca trafnym zarzutem, gdy zdamy sobie sprawę, że kontynuacja więcej ma wspólnego z pełnym humoru pastiszem niż pełnoprawnym horrorem.
"Koszmar z ulicy Wiązów 3: Wojownicy Snów" obok pierwszej części jest uważany za najlepszy film z całej serii. Fani doceniają w nim malownicze sceny śmierci, ale również najciekawiej rozwinięty psychologiczny wątek pojawiania się Freddy'ego w koszmarach nastolatków.
"Odmienne stany świadomości" to wizjonerska produkcja jednego z bardziej kontrowersyjnych reżyserów XX. wieku. Okazała się ona w tamtym czasie na tyle szokująca, że Paddy Chayefsky – autor książki, na podstawie której film powstał, wyparł się go.
"Opętanie" to film-szaleństwo i arcydzieło psychologicznego horroru. Frenetyczna i szarżująca gra aktorska wcielającej się w główną bohaterkę Isabelle Adjani w kultowej scenie w metrze jest nie do zapomnienia.
Czytaj także:Reklama.