Antoniego Macierewicza nie było ani w sądzie, ani na posiedzeniu sejmowej komisji.
Antoniego Macierewicza nie było ani w sądzie, ani na posiedzeniu sejmowej komisji. Fot. Antoni Macierewicz / Agencja Gazeta

Antoni Macierewicz nie pojawił się na posiedzeniu sejmowej komisji, która miała zająć się uchyleniem jego immunitetu. Tłumaczył się koniecznością obecności w sądzie. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że w sądzie go nie było, bo tłumaczył się obowiązkami w… Sejmie. – Zrobił nas po prostu w konia – mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Maciej Mroczek, szef komisji regulaminowej i spraw poselskich.

REKLAMA
Posłowie pracujący w sejmowej komisji regulaminowej i spraw poselskich mieli zająć się wnioskiem o uchylenie immunitetu Antoniego Macierewicza. To efekt procesu, jaki wytoczył mu lobbysta Marek Dochnal. "Gazeta Wyborcza" informuje, że sprawa toczy się już od stycznia ze względów formalnych oraz nieobecności posła.
Macierewicz na posiedzeniu się jednak nie pojawił – przysłał usprawiedliwienie, z którego wynikało, że ma być w sądzie. To uniemożliwiło komisji podjęcie decyzji o uchyleniu immunitetu, bo w tej sprawie na posiedzeniu powinien być obecny sam zainteresowany.
Maciej Mroczek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" mówi, że był w stanie zrozumieć nieobecność Macierewicza, bo przecież "różne rzeczy mogą się zdarzyć". Problem w tym, że polityka PiS nie było także w sądzie, gdzie czekał na niego kolejny proces karny w innej sprawie. Macierewicz usprawiedliwiał się tam koniecznością pilnej obecności w... Sejmie.

Antoni Macierwicz zrobił nas po prostu w konia – mówi Maciej Mroczek i nie może wyjść ze zdziwienia, że do takich wybiegów ucieka się poseł, który bez przerwy mówi o prawdzie. CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: "Gazeta Wyborcza"

źródło: "Gazeta Wyborcza"