Partner na wakacjach chce uprawiać seks w plenerze. Nie jestem fanką takich emocji [LIST]
List czytelniczki
20 sierpnia 2021, 19:47·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 20 sierpnia 2021, 19:47
"Przeraża i odpycha mnie wizja, że ktoś mógłby na nas patrzeć, a nie daj boże nagrać (...) Zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy jemu może znudził się dotychczasowy seks, skoro potrzebuje takiego strzału adrenaliny" – napisała czytelniczka o plenerowym seksie w liście do redakcji.
Reklama.
Mam 28 lat i pochodzę z Warszawy. Od trzech lat jestem w związku z rok starszym Bartkiem. Poznaliśmy się przez naszych znajomych ze studiów na jednej z imprez. Potem sparowało nas na Tinderze. Mieliśmy z tego bekę i wyskoczyliśmy na piwo. Na początku chcieliśmy zeswatać ze sobą naszych przyjaciół, a dla odmiany sami wpadliśmy po uszy. Zamieszkaliśmy razem w kawalerce w marcu, gdy jeszcze wszystko było pozamykane i uśpione z powodu pandemii.
Nasz kawalerka może nie jest bardzo duża, ale 30 metrów kwadratowych całkiem nam wystarcza. Oczywiście miewamy momenty kryzysowe, że chcemy pobyć sami, a warunki lokalowe za bardzo na to nie pozwalają. No, chyba że zamknę się w łazience. Mamy połączony salon z kuchnią i tam też śpimy. Gdy jedno z nas potrzebuje samotności, to przeważnie wychodzi z mieszkania i idzie na siłownię, pospacerować albo zobaczyć się ze znajomym. Nie mamy z tym problemu, bo wiemy, że to zdrowe, aby czasem dać sobie nawzajem chwilę oddechu.
Nasze życie seksualne jest dość udane. Nie da się ukryć, że jak w każdym związku, ogień i podekscytowanie, które był w pierwszych miesiącach potem lekko przygasły, ale tak to wygląda u wszystkich. Jak często uprawiamy seks? Trudno powiedzieć. Nie robimy z tego jakiegoś dziwnego obowiązku, który ma być przykładowo raz w tygodniu. Bywa, że przez trzy dni z rzędu mamy super ochotę i to robimy, a bywa, że obydwoje nie mamy nastroju lub nie myślimy o tym przez dwa tygodnie. Nie mamy problemu z monotonią w naszym związku, a przynajmniej tak mi się wydawało, aż do tych wakacji.
W końcu po dwóch latach udało nam się wyjechać na dwa tygodnie do Włoch. Wcześniej każde z nas miało jakieś zobowiązania finansowe, no a później wiadomo...COVID-19. Byliśmy bardzo podekscytowani, że nareszcie ruszymy się w jakieś piękne i romantyczne miejsce. Sami zorganizowaliśmy bilety i noclegi. Letni czas fajnie nas nakręcił i sprawił, że faktycznie mieliśmy ochotę kochać się codziennie. Przed wyjazdem Bartek zaczął bardzo mocno sugerować temat seksu na plaży albo w jakimś miejscu publicznym.
Przedtem faktycznie zauważyłam, że gdy raz na jakiś czas oglądamy dla urozmaicenia "wiadomo jakie filmy", to wyjątkowo ekscytował go klimat, gdy ktoś może Cię przyłapać lub zobaczyć. Szczerze? W ogóle nie analizowałam tego wtedy i stwierdziłam "okej, skoro to go kręci, to spoko". Gdy byliśmy już we Włoszech, on non stop chciał nakłonić mnie na to, żebyśmy zrobili to w miejscu, które jest w miarę ustronne, ale jednak wciąż dookoła kręcą się ludzie.
Jestem otwarta w kwestii preferencji i upodobań seksualnych. Lubię seks oralny i analny i nigdy nie miałam problemu z nieco innymi upodobaniami czy fetyszami swoich poprzednich partnerów. Mój ex był na przykład "stópkarzem". Nie jarało mnie to, ale skoro jemu było dobrze, to ja też byłam zadowolona.
Wracając do Bartka. Nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego wizja seksu w plenerze tak strasznie mnie przeraża. Z natury jestem dość nieśmiałą osobą i pamiętam, że przez długi czas miałam nawet problem z tym, żeby skorzystać z publicznej toalety i wymienić podpaskę, wiedząc, że ktoś jest obok. Nie wiem. Tak po prostu mam. Bartek usilnie chciał uprawiać seks w miejscu publicznym, a ja zwyczajnie nie jestem fanką takich emocji. Pokłóciliśmy się przez to ostro, bo nie był w stanie przyjąć, że wstydzę się, boję i po prostu nie chcę tego robić w takich miejscach. Przeraża i odpycha mnie wizja, że ktoś mógłby na nas patrzeć, a nie daj boże nagrać czy coś. Poza tym nie potrafiłabym się skupić na osiągnięciu orgazmu, bo cały czas rozglądałabym się, czy ktoś "nie idzie".
Zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy jemu może znudził się dotychczasowy seks, skoro potrzebuje takiego strzału adrenaliny. Próbowałam z nim rozmawiać i wyczuć, o co może chodzić, ale nie jesteśmy w stanie dojść do porozumienia w tej kwestii. Mam wrażenie, jakby mu czegoś brakowało. Już nie wiem, jak mamy o tym gadać. A może to ja powinnam się przełamać?
Mężczyźni naciskają na seks w plenerze? Stosunek w miejscu publicznym kręci wielu
Kwestia, o które napisała nam w liście 28-letnia Karolina z Warszawy, była i jest zapalnikiem niejednej kłótni albo dyskusji wśród par. Co więcej, szczególnie w okresie letnim do sieci trafia sporo filmików, które uwieczniły plenerowe igraszki zakochanych.
W te wakacje było to widoczne, chociażby w czeskiej Pradze czy też polskim Mielnie. W ostatnich latach równie głośno było o seksie w centrum Katowic czy w Kościerzynie. Temat plenerowego seksu budzi wiele emocji, dlatego postanowiliśmy pójść o krok dalej i zasięgnąć eksperckiej opinii.
Seksuolog Katarzyna Kucewicz - psycholożka, psychoterapeutka - mówi w naTemat o fantazjach i pragnieniu stosunku w przestrzeni publicznej. Odpowiada na najbardziej palące pytania i doradza, jak rozmawiać z drugą połówką. Kwestia jest niebagatelna, bo dotyczy absolutnie wszystkich, także par jednopłciowych.
Czy fantazja o seksie w plenerze nie tylko na wakacjach jest czymś często spotykanym?
Choć Polacy statystycznie najczęściej uprawiają seks w swoim łóżku, to jednak sporo ponad 40% nich fantazjuje o seksie w plenerze. Nie tylko mężczyźni, ale także kobiety uważają, że jest to ciekawa forma urozmaicenia swojego życia seksualnego.
Jak rozmawiać z drugą połówką, która chce kochać się w plenerze, a ty się wstydzisz?
Przede wszystkim warto zapytać siebie samego, dlaczego taki seks nam nie odpowiada i czy są jakieś okoliczności, w których bylibyśmy chętni to robić. Na przykład ktoś może uznać, że plener w postaci parku to przesada, ale już pusta polana w lesie to coś zupełnie innego. Kiedy już podejmiemy decyzję, jakie jest nasze stanowisko, warto szczerze o tym porozmawiać. Kochający się ludzie nie narzucają sobie presji w realizacji fantazji i nie zmuszają się do nich.
Jeśli jedyne co nas hamuje to wstyd, to warto zmodyfikować fantazje tak, aby było go jak najmniej. Jeśli ulegniemy namowom i mimo mieszanych uczyć zdecydujemy się na seks w plenerze, może mieć to dla nas szkodliwe konsekwencje emocjonalne.
Czy sygnały o zbyt częstym pragnieniu kochania się w miejscach publicznych mogą być alarmujące? To znak, że partnerka/partner jest znudzony?
Niekoniecznie. Jeśli mamy problem z rozmijaniem się w fantazjach, to może to oznaczać, że nasze temperamenty nie są spójne ze sobą. To trudna sytuacja dla związku, w której ja rekomenduję konsultację seksuologiczną dla par.
To prawda, że mężczyźni znacznie częściej wykazują chęć, aby uprawiać seks w przestrzeni publicznej?
Na skutek wychowania, zasad i narzuconych nam konserwatywnych norm społecznych, większość kobiet wstydzi się mówić o swoich fantazjach, sądząc, że w ogóle nie wypada ich mieć. Ale to, że kobiety powstrzymują się przed wyznawaniem otwarcie jakie mają fantazje, nie znaczy, że mają ich mniej. Ta fantazja cieszy się podobną popularnością zarówno u mężczyzn jak i u kobiet.
Jeśli jest historia, którą chciałbyś opowiedzieć lub kwestia, którą chciałbyś poruszyć - napisz do redakcji: joanna.stawczyk@natemat.pl
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut