"Powiedziałem co powiedziałem". Nitras tłumaczy się ze słów o "opiłowywaniu" katolików
redakcja naTemat
29 sierpnia 2021, 20:55·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 sierpnia 2021, 20:55
Jego słowa, jakie padły ze sceny podczas Campusu Polska Przyszłości, wywołały lawinę komentarzy. Sławomir Nitras zabrał głos w sprawie relacji między państwem a Kościołem i ich przyszłości. Stwierdził, że "za naszego życia katolicy w Polsce staną się mniejszością", a chwilę potem zapowiedział: "Musimy was opiłować z pewnych przywilejów". Teraz oświadcza, że swoich słów nie żałuje.
Reklama.
Nitras o katolikach
– Powiedziałem co powiedziałem. Mam świadomość, że rzuci się na mnie sfora "prawdziwych katolików". Natomiast jest wielu Polaków, którzy po prostu tak myślą – tak w Olsztynie dziennikarzom wyjaśnia poseł Sławomir Nitras. Jego tłumaczenia przytacza m.in. portal WP.
A chodzi o te słowa, jakie padły podczas debaty z Tomaszem Grodzkim. Nitras tak mówił o przyszłości stosunków państwo-Kościół:
Teraz poseł PO wyjaśnia, że nie chodziło mu o poszczególnych katolików, ale o Kościół jako taki.
– Bardzo bym chciał, żeby precyzyjnie cytować moje słowa. Ja mówiłem o tym, że dzisiaj Kościół cieszy się w Polsce, moim zdaniem, nadmiernymi przywilejami. Ja generalnie jestem katolikiem, jestem tak wychowany, choć bardzo mi się nie podoba polityka, którą uprawia Kościół, hierarchia kościelna, natomiast bronię praw ludzi, którzy myślą inaczej – wyjaśnił Nitras.
Nitras: świadomie chciałem sprowokować
– Ja może troszeczkę świadomie chciałem sprowokować, bo my mamy do czynienia z sytuacją, że hierarchii katolickiej wydaje się, że oni będą mówić innym, jak ma żyć ogół. I że będą mówić o jakichś zasadach, które mają dotyczyć wszystkich – stwierdził poseł Platformy.
Jako przykłady przywilejów wymienił "politykę pana Czarnka, który mówi, że katecheci mają uczyć etyki i że ona ma być obowiązkowa – wszyscy mają chodzić na religię, a jak nie chcą religii, to katecheta ich nauczy etyki". Stwierdził też, że Kościół "dostaje za darmo setki tysięcy hektarów ziemi".
– I potem jeszcze oni nam wtłaczają tę swoją ideologię do głowy, która z chrześcijaństwem i z Jezusem Chrystusem ma niewiele wspólnego. Mnie się wydaje, że tu gdzieś trzeba postawić tamę – mówił Nitras.
Słowa Sławomira Nitrasa wywołały prawdziwą burzę. Głos ws. tej wypowiedzi zabrał m.in. minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
"Maski opadły całkowicie. Jeden z głównych celów PO i jej starego (nowego) szefa jest zupełnie oczywisty: dechrystianizacja Polski na wzór tego co się dzieje na Zachodzie. Kto wam to zlecił?" – skomentował polityk PiS.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Uważam, że za naszego życia dojdzie do tego, że katolicy w Polsce staną się realną mniejszością i muszą nauczyć się z tym żyć. Dobrze, żeby to się stało w sposób niegwałtowny, racjonalny, a nie zasadzie pewnej zemsty. Na zasadzie: to jest uczciwa kara, za to, co się stało. Musimy was opiłować z pewnych przywilejów. Dlatego, że jeżeli nie, to znowu podniesiecie głowę, jeżeli się cokolwiek zmieni.
Sławomir Nitras
Te przekłamania TVP, że ja komuś chcę obcinać głowy czy ją komuś odpiłowywać – są granice manipulacji i kłamstwa. Sami sobie dają najlepszy dowód, że nie są katolikami, bo chyba katolik nie kłamie. Ja mówię o tym, że nie ma powodów, by ktoś w społeczeństwie cieszył się nadmiernymi przywilejami.
Laicyzacja i ograniczenie wpływów Kościoła wcale nie musi zrobić społeczeństwu polskiemu krzywdy – i to jest sens mojej wypowiedzi. Fajnie by było może, gdyby się okazało, że katolicy są w Polsce w mniejszości, na przykład jest ich 30 proc. Nie mówiliby wtedy wszystkim, co mają robić, bo to jest przywilej nienależny.