Nowe Audi S3 zachwyca osiągami, ale potrafi uśpić.
Nowe Audi S3 zachwyca osiągami, ale potrafi uśpić. Fot. naTemat

Ależ zleciało – przed wami na zdjęciach już czwarta generacja Audi S3, czyli takiego nieco bardziej sportowego A3, ale wciąż nie tak hardkorowego jak RS3. I trzeba sobie od razu powiedzieć – nowe Audi S3 jest dokładnie takie, jak sobie je wyobrażaliście. Szybkie, precyzyjne i... nudne i drogie.

REKLAMA
Naprawdę, ten dysonans towarzyszył mi podczas całego testu tego wytworu marki z Ingolstadt. Audi S3 wzbudza naprawdę skrajne odczucia. Są chwile, kiedy chcesz to auto ukraść i już nigdy nie oddać. Ale i są momenty, kiedy czujesz, że to po prostu nie to.
logo
Fot. naTemat
Dlaczego więc warto (lub nie warto) mieć nowe S3?
Warto, bo to po prostu fajny samochód

I nie chodzi wcale tylko o ten piękny kolor lakieru, który w gamie Audi nazywa się „Żółty Python”. Audi S3 czwartej generacji wygląda tak, że ciężko na nim nie zawiesić oka, bo przecież już standardowe A3 jest bardzo muskularne. Tu jeszcze choćby dodatkowo poczwórne końcówki wydechu (i to na dodatek prawdziwe, a nie ślepe!) cieszą oko. I wreszcie atrapa dyfuzora. Tak, atrapa. Tak, i tak wyglada super.
logo
Fot. naTemat
Do tego testowany egzemplarz jest w wersji „edition one”. Mamy tu więc dodatkowo czarne logo audi z przodu i z tyłu czy dodatkowo czarne loga na tylnich drzwiach, a także kilka innych detali. I jeszcze do tego czerwone zaciski z logiem S3 i budzące respekt swoim rozmiarem obręcze kół. No naprawdę, wygląda to dobrze, ale i bez przesady. Gdyby nie lakier, wiele osób mogłoby jednak… nie odnotować, że to S3, a nie A3.
Gustownie jest także w środku. Fotele obite alcantarą, piękne cyfrowe zegary, duży ekran multimedialny. Do tego całkiem rozsądny bagażnik. Wrażenie psują tylko niekoniecznie poukrywane plastiki. Te rażą w samochodzie za mniej więcej… 300 tysięcy złotych (o czym później), ale to efekt rodowodu tego auta. A przecież to krewny mimo wszystko dość budżetowego jak na Audi modelu A3.
logo
Fot. naTemat
Warto, bo osiągi robią wrażenie
Audi S3 napędzane jest dwulitrowym, doładowanym, czterocylindrowym silnikiem. Mamy tu 310 koni mechanicznych, czyli… dokładnie tyle, ile w poprzednim S3. To dość nietypowa taktyka, ponieważ producenci z generacji na generację zawsze starają się coś „dorzucić”. No, to nie tym razem.
Inna sprawa, że to wystarczy. 400 Nm momentu obrotowego, napęd quattro i siedmiobiegowa skrzynia automatyczna zapewniają przyspieszenie do 100 km/h w zaledwie 4,8 sekund. A to już poważna liga jak na hothatche.
logo
Fot. naTemat
To tym bardziej zaskakujące, że w „cywilnych ustawieniach” Audi S3 jest wręcz… leniwe. Ospałe. Znudzone swoim istnieniem. Naprawdę. Skrzynia biegów nabiera wigoru dopiero po włączeniu ustawień sportowych, w normalnych ustawieniach wyzwaniem jest nawet szybka zmiana pasa na autostradzie, ponieważ samochód po prostu unika redukcji, jeśli nie wdepniesz gazu w podłogę.
Pochwalić trzeba także prowadzenie tego auta, choć nie każdemu taki rodzaj samochodu przypadnie do gustu. Audi S3 jest bardzo mocno idiotoodoporne. Wyprowadzenie tego auta z równowagi przy włączonych systemach bezpieczeństwa jest praktycznie niewykonalne. Można poczuć się jak w grze komputerowej.
logo
Fot. naTemat
Ale ma to też swoje minusy. Całość rzeczywiście sprawia wrażenie gry – jako kierowca nie za bardzo czujesz, co dzieje się z samochodem. Kierownica w ogóle nie daje ci poczucia walki o przetrwanie, nawet przy większych prędkościach. Brak tu tego sportowego pierwiastka, za który kierowcy pokochali choćby dużo wolniejszego Hyundaia i30N.
Czytaj także:
Niezależnie od tego, czy jedziesz po równiutkim asfalcie, czy teoretycznie walczysz o przyczepność w koleinach – na kierownicy tego nie czuć. Ten samochód robi wszystko za ciebie. Aha – dźwięk silnika też jest z głośników nawet pomimo poczwórnego wydechu.
logo
Fot. naTemat
Nie warto, bo konkurencja w pewnych aspektach daje więcej
A konkurencja nazywa się Volkswagen Golf R.
Czytaj także:
Najmocniejszy Golf jest równie mocny, co nudne S3 i oczywiście nie będzie miał żadnego podejścia do nadchodzącego wielkimi krokami RS3, ale to nie zmienia faktu, że Volkswagen za – powiedzmy – podobne pieniądze daje po prostu więcej.
logo
Fot. naTemat
Golf R od Audi S3 jest po prostu bardziej angażujący. Tryb driftu? Jest. Tu go próżno szukać, ma być dostępny dopiero w RS3. Nie mówiąc o specjalnych ustawieniach pod jak najszybsze pokonanie Nurburgringu… W S3 można po prostu wybrać tryb „Dynamic”. Owszem, auto się utwardza, skrzynia biegów reaguje szybciej… ale to tyle.
W zasadzie Golf ma tylko jeden problem na tle Audi. Jest Golfem.
logo
Fot. naTemat
Nie warto, bo jest drogo
Audi S3 jest szybkim, precyzyjnym i niestety dość nudnym hothatchem. Na rynku są i wolniejsze auta, i tańsze, które po prostu może nie mają szans z S3 na torze czy w wyścigu spod świateł, ale są po prost bardziej angażujące.
A za S3 trzeba też słono zapłacić. Cennik startuje od praktycznie dwustu tysięcy. Taki egzemplarz jak na zdjęciu to niemal… trzysta tysięcy. Nie chcę nic mówić, ale za takie pieniądze można mieć Porsche Boxstera i cieszyć się jazdą Porsche bez dachu. I jeszcze zostanie trochę na dodatki w konfiguratorze.
logo
Fot. naTemat

Audi S3 na plus i minus:

+ Świetne osiągi
+ Pewne prowadzenie
+ Klimat premium
- Prowadzenie niby pewne, ale mimo wszystko "sterylne"
- Cena odrzuca
- Brakuje tu emocji