Publicysta Wojciech Maziarski uważa, że prof. Piotr Gliński dopuszcza tezę o zamachu jako jedną z możliwych hipotez mimo, że w nią nie wierzy. Tego wymaga od niego Jarosław Kaczyński.
Wojciech Maziarski w swoim felietonie w "Gazecie Wyborczej" stwierdził, że prof. Piotr Gliński wcale nie dopuszcza tezy o zamachu jako jednej z możliwych hipotez.
Publicysta uważa, że taka opinia prof. Glińskiego wynika z jego zależności od Jarosława Kaczyńskiego. Maziarski podkreśla, że przecież Piotr Gliński jest nie tylko światłym profesorem", ale jest także "najemnikiem Jarosława Kaczyńskiego", który ma dla niego zlecenie polityczne.
Jego zdaniem Gliński, jak zresztą wielu innych uczonych, stanął w obliczu dylematu znanego tym, "którzy wynajęli się na służbę w złej sprawie".
Maziarski twierdzi, że pora bić na alarm, bo "siła rażenia kłamstwa smoleńskiego każe w nim widzieć jedno z największych zagrożeń dla Polski". Jak dodaje zależy mu na tym, żeby prof. Gliński wiedział, w czym uczestniczy. Żeby przypadkiem w przyszłości nie mógł się tłumaczyć, że chciał dobrze.
Oczywiście jako człowiek światły, członek Polskiej Akademii Nauk i były prezes Polskiego Towarzystwa Socjologicznego Piotr Gliński doskonale wie, że mówi nieprawdę. Teza o zamachu nie jest jedną z uprawnionych hipotez, a raport Millera precyzyjnie opisał przebieg katastrofy.
Prof. Gliński uczestniczy w operacji ogłupiania narodu polskiego. Operacji, jak pokazują sondaże, niezwykle skutecznej – już co trzeci Polak wierzy w kłamstwo smoleńskie. Jedna trzecia społeczeństwa żyje w urojonej rzeczywistości. W świecie, którego nie ma. Podejmuje decyzje i dokonuje wyborów, kierując się tymi urojeniami.