
Kto przyjechał do Warszawy
Przypomnijmy, 4 grudnia do Warszawy przyjechali m.in. lider hiszpańskiego ugrupowania Vox Santiago Abascal, przywódczyni Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen i premier Węgier Viktor Orbán a także przewodniczący partii Interes Flamandzki Toma Van Grieke i lider Estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej Martin Helme. Oraz – jak recenzował wspomniany, unijny, portal – "mniej znane osoby z ośmiu innych skrajnie prawicowych partii z krajów UE".To wszystko jest bez treści i bez przyszłości. I co najgorsze, jest bardzo szkodliwe dla Polski. Po pierwsze są to partie antyunijne. Po drugie – większość z nich ma orientację pro-putinowską. Sojusze z takimi partiami, które albo kochają Putina, albo widzą w nim szanse na wsparcie finansowe, czy polityczne, są sprzeczne z interesem Polski.
"Czekają nas kolejne kłopoty"
Zjazd w Warszawie wielu Polakom dobitnie pokazał, w którą stronę zmierza PiS. – Trudno zrozumieć jak 30 lat po przełomie można opowiadać takie bzdury, wtłaczać do głów Polaków takie brednie i robić sojusz z partiami skrajnymi, które nie są przy władzy i w większości krajów nie będą. Mieliśmy do czynienia ze zjazdem, na którym było tylko dwóch premierów: Morawiecki i Orbán. Cała reszta to ostre opozycje w stosunku do swoich obecnych władz – reaguje Rosati.W UE tak oceniają zjazd
To, że do Polski nie przyjechali wszyscy, już samo w sobie jakby podwójnie pokazuje pozycję PiS – i w UE, i w szeregach konserwatystów.Marine Le Pen gwiazdą spotkania
Deklaracja wypłynęła najbardziej pod adresem Marine Le Pen. Ona od początku do końca "skradła” cały, warszawski, show. Radosław Fogiel, wicerzecznik PiS, mówił w czasie konferencji prasowej, jak bardzo się cieszą, że przez ostatnie lata zbliżyła się do wartości, które głosi PiS. – Błądzić jest rzeczą ludzką – powiedział.Kaczyński i Niemcy
Polityka zagraniczna PiS budzi coraz większe przerażenie obserwatorów poczynań polskiej dyplomacji. Jesteśmy skłóceni z UE i z niektórymi poszczególnymi państwami. Toczymy spór z Czechami, gorąco jest na granicy z Białorusią, nie słychać o wielkiej współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej, o Partnerstwie Wschodnim, którego zwolennikiem był prezydent Lech Kaczyński, nie wspominając. Z USA nie widać już strategicznego partnerstwa, którym tak chwalił się Andrzej Duda. Warszawski zjazd tylko to wszystko unaocznił.Miller o odbiorze PiS w UE
Leszek Miller, który wprowadzał Polskę do UE, mówi, że to, jak Polska negatywnie jest odbierana, przeżywa już drugi raz. Pierwszy raz był wtedy, gdy Jarosław Kaczyński był premierem, a jego brat prezydentem. Wtedy po stronie PiS zaczęły się antyunijne wypowiedzi.Na początku przeważał pogląd, że najpierw trzeba przyjąć kraje najmniejsze, czyli państwa bałtyckie, potem państwa średnie, czyli Czechy, Słowację, Węgry. A Polskę, jako największy kraj, na końcu. Poza tym w stosunku do Polski było sporo obaw, np. w związku z naszym rolnictwem, że to zacofany obszar życia gospodarczego. Poza tym spośród 10 krajów, które brano pod uwagę, Polska absorbowała aż połowę środków unijnych, które były przeznaczone na rozszerzenie.