Inflacja? Ma źródła przede wszystkim za granicą. Drożyzna? To szaleństwo, które Polsce funduje UE. A w ogóle to wina Tuska i PO. Przykłady można mnożyć. Zawsze winni są inni, nigdy ludzie u władzy. Tyle że po sondażach widać, że Polacy tak łatwo nie dają już sobie tego wmówić. – Po 6 latach rządów najwyższy czas, żeby wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. I to, że PiS próbuje szukać winnych wszędzie na zewnątrz, ośmiesza ich – mówi naTemat posłanka KO Katarzyna Lubnauer.
Niby nie jest to nic odkrywczego. Od początku za wszystko była wina Tuska, czasem pojawiał się Putin i Bruksela. Ale ostatnio, gdy Polacy łapią się za kieszeń, gdy eksperci od ekonomii wytykają błędy rządu, gdy minęło sześć lat, odkąd rządzą, a sondaże poparcia dla PiS, lecą w dół, to zwalanie na innych zaczyna już brzmieć groteskowo.
– Po 6 latach rządów najwyższy czas, żeby wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. I to, że PiS próbuje szukać winnych wszędzie na zewnątrz ośmiesza ich. Oni rządzą już ponad 2/3 tego, co ich poprzednicy. Mieli szansę pozmieniać wszystko, co trzeba. A są mistrzami spychotechniki. Spychotechniki, jeśli chodzi o winę i odpowiedzialność – mówi naTemat Katarzyna Lubnauer, posłanka KO.
Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku, ocenia, że w wykonaniu PiS to już jest nałóg.
– To zachowanie prymitywne i świadczące o braku myślenia. To jest arogancja wobec społeczeństwa. Traktowanie społeczeństwa jako ludzi głupich, nie dostrzegających prawdy, którzy rzekomo – według nich – nie czują kłamstw i nie widzą tych absurdalnych groteskowych zachowań. Oceniam to już jako zupełny absurd i oderwanie się od rzeczywistości. To jest kompletny brak poczucia rzeczywistości. Nazwałbym to bezwstydem władzy – komentuje w rozmowie z naTemat.
Znowu wina Tuska i PO
W ostatnim czasie można mieć wrażanie, że wpadliśmy w jakiś wir tej spychologii, która nawet dla laika zaczyna brzmieć coraz bardziej kuriozalnie. Za inflację, która psuje Polakom nerwy, od tygodni słyszymy, że winna jest zagranica. Ale teraz doszedł jeszcze Donald Tusk i PO.
– To dość naturalne, że gdy pewne rzeczy w polityce gospodarczej wymknęły się spod kontroli, politycy przede wszystkim usiłują pokazać, że to nie jest ich wina – mówił na początku grudnia w rozmowie z naTemat ekonomista, prof. Witold Orłowski. Przyznał wtedy, że trochę dziwi go to, że do tej pory PiS bardziej intensywnie nie zwalał za to winy na Tuska. Ale, jak zauważył, być może jest to efekt badań, które pokazały, że dziś mało kogo by to przekonało.
– Mało kto uwierzyłby, że to decyzje sprzed ponad sześciu powodują, że dziś rosną ceny chleba – powiedział.
A jednak. – Premier Donald Tusk nie wykorzystał możliwości zawetowania założeń klimatycznych UE – mówił 17 grudnia premier Morawiecki cofając się w czasie do posiedzenia Rady Europejskiej w 2008 roku.
– PO równa się dzisiejsza inflacja – usłyszała Polska. "Premier w Sejmie obnaża hipokryzję PO" – zareagowały prawicowe media.
Wcześniej z powodu inflacji w Tuska uderzyły Wiadomości TVP. "Takie działania kontrastują z reakcją rządu PO i PSL na szczyt inflacji z 2011 r." – tak chwaliły tarczę antyinflacyjną rzadu PiS. Aż chciałoby się zapytać – co nas obchodzi, co Tusk i PO robiły w 2011 roku, gdy to dziś nasze zarobki zżera inflacja?
Jak mały Jaś"
Zwalanie winy na innych staje się już niemal cechą rozpoznawczą obecnie rządzących. – Zazwyczaj próbujemy wyprzeć coś, co w jakiś sposób nas obciąża i staramy się zwalać to na innych. To jest bardzo ludzkie. Od dziecka w nas coś takiego jest. Tylko kiedyś trzeba przestać być dzieckiem. Nasi politycy z pewnością zachowują się coraz infantylniej. W ogóle wydaje mi się, że ich wiedza została na etapie dzieciństwa – komentuje Wiesław Gałązka.
Katarzyna Lubnauer obrazowo nazywa rzeczy po imieniu: – Jak mały Jaś. To nie ja, to kolega. Jak w filmiku z kotem, który siedzi przy podartej poduszce, zrzuconej doniczce i mówi: Ja nie wiem, kto to zrobił.
W sprawie inflacji i drożyzny widać to szczególnie. Choć eksperci od ekonomii powtarzają, że owszem zewnętrzne czynniki mają wpływ, ale nie można pomijać czynników wewnętrznych. A o tych rządzący nie mówią.
– Inflacja jest zaimportowana, przyszła z podwyższonych cen gazu, podniesionych cen surowców oraz na skutek ratowania miejsc pracy – tłumaczył ją już dawno premier Morawiecki.
Innym razem: – Tak jak ceny energii wpływają na budżety domowe, tak ceny paliw, energii, przekładają się na całą gospodarkę. Z jednej strony Rosja, z drugiej Bruksela.
W ubiegłym tygodniu, gdy Morawiecki pojechał do Brukseli na spotkanie szefów rządów UE i państw Partnerstwa Wschodniego, usłyszeliśmy o inflacji: – Przyszła do nas razem z wysokimi cenami gazu z Rosji, razem z wysokimi cenami energii z Unii Europejskiej.
"UE funduje Polsce drożyznę"
– Morawiecki kieruje się ze swoimi przekazami przede wszystkim do elektoratu PiS, który jest dość mocno, w znaczącej części zindoktrynowany przez TVP. On się odzywa do tych, którzy przede wszystkim są odbiorcami TVP i mają wypaczony obraz świata – zwraca uwagę Wiesław Gałązka.
Ale nie chodzi tylko o Morawieckiego. Dzięki innym politykom przekaz dla widzów TVP jest jeszcze silniejszy.
Gdy był w Brukseli, Zbigniew Ziobro zorganizował konferencję prasową w Sejmie, by go wesprzeć i stwierdził, że to UE funduje Polsce gigantyczną drożyznę.
A wcześniej poseł jego partii Janusz Kowalski powiązał drożyznę z Tuskiem. – Drożyzna w Unii Europejskiej ma twarz Donald Tuska i Europejskiej Partii Ludowej, to wy odpowiadacie za wysokie ceny energii i ciepła, i te obrazki pokażcie Donaldowi Tuskowi – mówił w Sejmie.
– Oni się w tym mieszają. Raz mówią, że inflacja jest efektem ich walki z Covidem i kolejnych tarcz. A chwilę później mówią, że to jednak UE. Mam wrażenie, że wierzą w teorię, że ciemny lud to kupi, a Polacy widzą jak drożyzna negatywnie wpływa na ich życie. – reaguje Katarzyna Lubnauer.
Podkreśla: – Jak PiS przejmował władzę, była deflacja. A oni doprowadzili do tego, że mamy inflację 7,8 proc., jedną z wyższych w UE. Za rzeczy, które są ich bezpośrednią odpowiedzialnością PiS próbuje zrzucać odpowiedzialność na innych.
"Płacimy za ich błędy"
Katarzyna Lubnauer jako przykład wskazuje energię elektryczną. – W latach 2015-16 PiS praktycznie zlikwidował farmy wiatrowe na lądzie. Zamknęli możliwość ich budowy, choć energia z nich jest tańsza od tej z węgla. Mamy do czynienia z sytuacją, gdy płacimy za ich błędy, a oni i tak próbują zrzucać odpowiedzialność na poprzedników. Tak samo w przypadku opłaty za CO2. W PiS winią UE za opłatę klimatyczną. Przypomnę, że oni biorą te pieniądze do budżetu państwa, więc z tych pieniędzy mogą dokonywać zielonej transformacji, która spowoduje, że energia będzie tańsza. Ale rząd PIS ma inne cele – zauważa.
– Co więcej podcinają gałąź, na której wszyscy siedzimy, bo za moment doprowadzą do sytuacji, w której po zmianie ustawy, opłacalność fotowoltaiki będzie taka, że ludzie nie będą chcieli w nią inwestować – dodaje.
To samo z drożyzną innych towarów.
– PiS-owi przez długi czas inflacja była bardzo na rękę. Powodowała, że wpływy do budżetu z VAT były wyższe. To NBP chwalił się, że zrobił szarżę na złotówkę. Oznacza to nic innego jak osłabienie wartości złotego, co powoduje, że towary z importu są droższe. A jak są droższe, też rośnie inflacja. To ich człowiek w NBP nie robił nic, kiedy była niższa inflacja, żeby w bezbolesny dla Polaków sposób powstrzymać wzrosty cen – mówi posłanka KO.
Eksperci od ekonomii dużo mogliby o tym mówić. Ale tu nie chodzi przecież tylko o gospodarkę.
"Szukają odpowiedzialnych wszędzie"
Jesienią ubiegłego roku można było słyszeć sugestie, że Polki, które zostały zmuszone do wyjścia na ulice w czasie epidemii miały przyczynić się do wzrostu zachorowań. W tym roku z różnych stron słychać, że to przez Polaków, a właściwie ich natury, która nie lubi, gdy im się coś narzuca.
– Mam wrażenie, że szukają odpowiedzialnych wszędzie, tylko tu nie da się zrzucić winy z Rządu. W tym momencie jest to o tyle groteskowe, że zrzucają odpowiedzialność na tych, którzy są przeciwni szczepieniom w swoim klubie. Jak nie panują nad nimi, to niech przyspieszą wybory – mówi posłanka KO.
Zauważa, że nawet w przypadku projektu ustawy dotyczącej szczepień i pracodawców widać, że to na pracodawców państwo chce zrzucić odpowiedzialność i zrobić z nich tych złych, którzy będą zmuszać ludzi do szczepień lub testów, a to władza powinna brać odpowiedzialność za mniej popularne decyzje.
Tak jest od zawsze. A spychotechnika może mieć różne twarze. Na przykład podpierania się przykładami innych państw na zasadzie "im wolno, a nam nie". Tak było w przypadku orzeczenia TK ws. UE, które wywołało burzę w Unii.
Gdy w grudniu w Warszawie odbył się zjazd partii skrajnie prawicowych i na rząd PiS spadła lawina krytyki, zaraz zaczęło się "odwracanie kota ogonem". – To wy w 2010 roku przestawialiście Polskę na wschód, to wy w 2010 roku chcieliście zabetonować (Polskę) rosyjskim gazem do 2037 roku. (...)To Donald Tusk jest najbardziej proputinowskim premierem III RP – dowodził poseł Janusz Kowalski.
Katarzyna Lubnauer wskazuje nawet na maile Michała Dworczyka.
– Specjalnie robią wszystko, żeby w ich przypadku narzucić narrację, że to mogą być fake newsy. Nie dlatego, że wierzą, że ktokolwiek z Polaków w to wierzy. W ten sposób, znowu uciekają od odpowiedzialności pt. "Nikt nie udowodnij, że ten mail jest prawdziwy". Efekt? "Ja nie mogę odpowiadać za żaden zarzut, bo przecież to może być fake news. A czy to jest fake news? Na to pytanie nie odpowiem, bo przecież nie będziemy wspierać akcji białoruskiej, czy rosyjskiej". I w ten sposób nie muszą odpowiadać na żaden zarzut wynikający z maili, które są jak gotowy akt oskarżenia tej władzy – mówi posłanka.
A nie są to jedyne przykłady, które poznaliśmy w ciągu ostatnich sześciu lat.
Czytaj także:
Reklama.
min. Zbigniew Ziobro
Chcemy w ten sposób jeszcze raz udzielić poparcia panu premierowi, który dzisiaj na Radzie Europejskiej będzie walczył o polskie sprawy, o polskie interesy związane z gigantyczną drożyzną jaką Polsce funduje Unia Europejska, bo to szaleństwo, bo tak chyba trzeba powiedzieć walki z CO2, walki o klimat sprawia, że Unia proponuje rozwiązania i mechanizmy, które prowadzą do drastycznego wzrostu cen prądu, cen energii, cen ciepła, co bardzo uderzy po kieszeni Polaków, a już jest odczuwane przez Polaków przez drastyczny wzrost inflacji. Czytaj więcej
Katarzyna Lubnauer
posłanka KO
A raptowne podnoszenie stóp procentowych, które ma ograniczyć inflację, dla bardzo wielu Polaków oznacza dużo większe raty kredytu. Czyli dziś płacą podwójnie: z jednej strony mają drożyznę w sklepach, a z drugiej wyższe raty kredytowe.