W jednej ze wsi na Lubelszczyźnie ksiądz ogłosił swój kościół strefą wolną od masek, testów i certyfikatów. "Zapraszamy wszystkich. Szanujemy wolność, godność i tajemnicę lekarską" – czytamy na plakietce, która została umieszczona na stronie parafii.
Jak podaje "Dziennik Wschodni", na oficjalnej stronie parafii w Surhowie (powiat Krasnystaw) umieszczono zdjęcie plakietki, która wskazywała, że tamtejszy kościół jest miejscem wolnym od obostrzeń sanitarnych. Ksiądz proboszcz nie zamierzał weryfikować, czy wszyscy wierni mieli zasłonięte twarze, a także czy nie naruszano limitów osobowych.
Surhów. Ksiądz ogłosił parafię "strefą wolną" od obostrzeń
O sytuacji w parafii tygodnik zawiadomili zaniepokojeni czytelnicy. Dziennikarze postanowili więc udać się na mszę do Surhowa. Duchowny faktycznie miał nie upominać wiernych bez maseczek, choć – jak zapewnia lokalna prasa – większość zgromadzonych zakrywała twarz. Po wydarzeniu redaktorzy usłyszeli rozmowę proboszcza z wiernymi.
Kapłan opowiadał, że jego u jego bratowej wykryto koronawirusa. – Zamiast zadzwonić do mnie, to bym jej powiedział, co robić. To nie – ona na test poszła. I co? Covida jej wykryli i na kwarantannę ją wsadzili – opowiadał.
Ostatecznie plakietkę usunięto z mediów społecznościowych po interwencji kanclerza lubelskiej kurii Krzysztofa Kwiatkowskiego. Nie wiadomo, czy kuria sama zainteresowała się sprawą, czy została o niej powiadomiona przez wiernych.
Jak przekazał "Dziennikowi Wschodniemu" rzecznik kurii, księdzu z Surhowa przypomniano, że ma obowiązek respektowania stanowiska swojego biskupa, który nawoływał do respektowania obostrzeń.
– Umieszczanie takich treści jest nieodpowiedzialne i szkodliwe – komentował dla gazety ksiądz Adam Jaszcz. Ksiądz proboszcz zaś przekonywał, że wierzy w koronawirusa oraz nie jest przeciwnikiem szczepień. Nie odpowiedział jednak, czy sam przyjął preparat na COVID–19.
Obostrzenia w kościołach
Zgodnie z najnowszą decyzją rządu we wszystkich miejscach kultu religijnego obowiązuje 30-proc. limit obłożenia. Do limitu nie wlicza się jednak osób, które wykażą zaświadczenie o przyjęciu szczepienia, wyzdrowieniu lub negatywnym wyniku testu na koronawirusa.
"W przypadku braku okazania dokumentów i zapełnienia limitu - możesz nie wejść do miejsca kultu religijnego" – możemy przeczytać na stronie rządowej.
W rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" kapłan wyjaśnił jednak, dlaczego nie sprawdza certyfikatów covidowych. – Ja nie mogę tego sprawdzać, czy ktoś to ma – tłumaczył. Warto podkreślić, że hotelarze, duchowni, czy też restauratorzy nie otrzymali od rządu prawa do kontrolowania obywateli kraju.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut