Paulo Sousa w roli selekcjonera piłkarskiej kadry Polski - to był pomysł, który miał tylko kilka pozytywnych akcentów.
Paulo Sousa w roli selekcjonera piłkarskiej kadry Polski - to był pomysł, który miał tylko kilka pozytywnych akcentów. Fot. GRZEGORZ DEMBINSKI/Polska Press/East News
Reklama.
W okresie pomiędzy świętami a otwarciem 2022. roku rozstrzygnie się to, w jaki sposób rozejdą się drogi Portugalczyka z polską piłką. Bo że do tego dojdzie, trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości po niedzielnym wpisie szefa PZPN, Cezarego Kuleszy.
– Dziś zostałem poinformowany przez Paulo Sousę, że chce rozwiązać za porozumieniem stron kontrakt z PZPN z powodu oferty z innego klubu. To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, niezgodne z wcześniejszymi deklaracjami trenera. Dlatego stanowczo odmówiłem – napisał Kulesza na Twitterze.
Jak wiadomo, z niewolnika nie ma pracownika, pozostają więc właściwie kwestie finansowe oraz - jak wyjść z twarzą z całego zamieszania. Mowa w tym wypadku jedynie o stronie PZPN.
Jak zapamiętaliśmy kadrę Sousy? Wybraliśmy siedem akcentów reprezentacji wg. Portugalczyka.
  • Podziękowania i Jan Paweł II
  • – Modlę się z wami, by nigdy się nie poddawać, nigdy nie tracić nadziei, nigdy nie wątpić. Nie bójcie się – od takiego cytatu rozpoczął swoją przygodę z Biało-Czerwonymi Paulo Sousa. Cytując podczas konferencji prasowej słowa kogoś szczególnego dla Polski kilku ostatnich dekad, tj. papieża Jana Pawła II. W formie zaskakującego ukłonu w stronę swojego nowego "kraju pracy".
    Portugalczyk zaprezentował się na swoim pierwszym spotkaniu w roli selekcjonera Polaków bardzo dobrze. Zupełnie inaczej niż dotychczasowy szkoleniowiec - Jerzy Brzęczek - który z mediami miał raczej pod górkę. A kadrą pod jego ręką większość kibiców oraz ekspertów, była po prostu zmęczona.
    – Postaramy się zbudować naszą kadrę z nadzieją, wiarą i przekonaniem, że zwyciężymy. Przede wszystkim stwórzmy narodową rodzinę, która będzie wspierała kadrę w walce o tytuły – przekonywał pod koniec stycznia Sousa. Przy okazji dziękując za każde zadane pytanie, w sposób kulturalny, ale też nieco karykaturalny, co można było wyczytać z reakcji internautów.
  • Radosny mecz z Węgrami
  • Pierwszy mecz o punkty w eliminacjach MŚ 2022 pod wodzą selekcjonera Sousy. Na pustym stadionie w Budapeszcie 25 marca skończyło się na szaleństwie. Portugalczyk postawił na skład: Wojciech Szczęsny – Bartosz Bereszyński, Michał Helik, Jan Bednarek, Arkadiusz Reca, Sebastian Szymański, Jakub Moder, Grzegorz Krychowiak, Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński, Robert Lewandowski.
    Skórę Sousie uratowali jednak rezerwowi plus pan kapitan. Od 0:2 do 2:2, później 2:3 i ostatecznie 3:3 - po trafieniu Lewandowskiego. A wcześniej swoje zrobili Krzysztof Piątek i Kamil Jóźwiak, tworząc teorię o nosie selekcjonera do trafionych zmian.
  • Hiszpańsko-angielska iluzja
  • Eliminacje MŚ 2022 Biało-Czerwoni rozgrywali ze zmiennym szczęściem. Przeplatając dobre mecze zupełnie bezbarwnymi. Jeśli szukać tych udanych, Polacy nieźle wypadli w dwumeczu z Anglikami.
    Nawet porażka z marca (1:2) dawała nadzieję. Polacy na Wembley potrafili pokazać coś konstruktywnego w starciu z faworytem. Długo zespół Sousy był też jedynym, który trafił do siatki Anglików. We wrześniowym rewanżu na PGE Narodowym im. Kazimierza Górskiego Polacy urwali nawet punkt liderowi (1:1). Grając solidny mecz, zdecydowanie najlepszy pod wodzą Sousy.
    Z mocnym przeciwnikiem Biało-Czerwoni potrafili też zapunktować podczas Euro 2020. Mało kto spodziewał się rewelacji w meczu z Hiszpanią w wydaniu Polaków, ale jednak, team Sousy nie zawiódł. A gola na wagę sukcesu w postaci remisu (1:1) zdobył oczywiście Robert Lewandowski.
    Ten punkt w ostatecznym rozrachunku nic jednak nie dał Biało-Czerwonym na ME. Nic poza argumentem, że mogą coś ugrać, jeśli "tylko" mają dobry dzień.
  • Falstart podczas Euro 2020
  • Problem jednak w tym, że nasza kadra nie potrafiła postawić pieczątki w postaci zwycięstwa w meczach, gdzie oczekiwania były dużo większe, niż dobre wrażenie, czy szczęśliwy remis. Takim przykładem było starcie otwierające ME ze Słowacją. Polacy przegrali minimalnie (1:2), ale wystarczająco, żeby pogrzebać szanse na awans z grupy.
    Zawiedli zwłaszcza liderzy na których Sousa budował kadrę. Grzegorz Krychowiak z czerwoną kartką, czy Wojciech Szczęsny z golem samobójczym. Remis z Hiszpanią i porażka na koniec ze Szwecją (2:3), zamknęło marzenia Polaków o udanym turnieju. Zamiast sukcesu, było rozczarowanie.
    Ale Sousa nie został zwolniony. Zbigniew Boniek, który wymyślił Portugalczyka na selekcjonera Polaków, nie zmienił swojego styczniowego postanowienia, pozostając przy swoim - jeszcze jako prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
  • Ofensywa broniąca defensywę
  • Najbardziej martwiąca w przypadku pracy Sousy z Polakami była konsekwencja, z jaką Biało-Czerwoni tracili gole. W eliminacjach MŚ było ich jedenaście w dziesięciu meczach.
    Polacy nadrabiali ofensywą, bramek nastrzelali aż 30. Straty goli w meczach z Andorą czy San Marino, chluby jednak nie przyniosły. Tym bardziej, że niektóre błędy defensorów polskiej kadry były wręcz kuriozalne.
    Polacy potrafili też stracić gola grając w przewadze jednego zawodnika. Sekwencja nieporozumień wywołujących irytację zawodników oraz selekcjonera, mogły zapalać światło ostrzegawcze na przyszłość tego projektu.
    A kiedy pytań dotyczących defensywy były coraz więcej, problemy i troski reprezentacji brał na swoje barki kapitan Lewandowski. Świetnym przykładem jest mecz eliminacyjny z Albanią, wysoko wygrany (4:1) w Warszawie. Polacy zwyciężyli, ale wcale nie byli zespołem lepszym. Jednak bardziej skutecznym.
    A show w wykonaniu Lewandowskiego, pomogło drużynie w rozprawieniu się z bezpośrednim przeciwnikiem w walce o pozycję wicelidera w grupie.
  • Żenujący mecz z Węgrami
  • Rozpoczęło się od węgierskiego, radosnego futbolu i wysokiego remisu (3:3), a skończyło na dużym niedosycie na koniec eliminacji MŚ 2022. To była demonstracja przeciętności Polaków.
    Bez Lewandowskiego, Krychowiaka i Kamila Glika reprezentacja nie potrafiła ograć zdziesiątkowanych Węgrów na swoim terenie. Przegrana (1:2) pozostawiła nie tylko niesmak, ale konsekwencje w kwestii barażów. Biało-Czerwoni stracili rozstawienie, ostatecznie w losowaniu trafiając na Rosjan. Mecz będzie jednak rozegrany na wyjeździe, o co można mieć pretensje - za porażkę z Węgrami.
    Biało-Czerwoni wystąpili w składzie: Wojciech Szczęsny – Paweł Dawidowicz, Jan Bednarek, Tomasz Kędziora, Matty Cash, Karol Linetty, Mateusz Klich, Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz, Krzysztof Piątek, Karol Świderski.
    Sousa znalazł się w ogniu krytyki za przyzwolenie dla Lewandowskiego na odpoczynek w meczu z Węgrami. Portugalczyk nie wybronił się, zasłaniając się coraz bardziej absurdalnymi argumentami, na czele ze stratą czujności co do konsekwencji - w tak ważnym momencie eliminacji.
  • Romans zakończony rozwodem
  • Przygotowując podsumowanie roku, trudno było się spodziewać, że bożonarodzeniowy okres okaże się być pożegnalnym dla projektu Sousy w kadrze Polski. W listopadzie i grudniu pojawiały się co rusz to nowe rewelacje dotyczące selekcjonera Biało-Czerwonych, przymierzanego do kolejnych, klubowych etatów.
    Aston Villa bardziej w formie plotki, Boca Juniors już z poważniejszym kierunkiem w stronę Ameryki Południowej. Aż w końcu Brazylia i romans z Flamengo. Portugalczyk choć zarzekał się jeszcze przed świętami, że skupiony jest na marcowych barażach Polaków, dał się skusić brazylijskiemu potentatowi. Czym zaszokował Polskę.
    Czytaj także:
    Konsekwencje mariażu Sousy wywołują spore rozczarowanie, ale i... potwierdzenie tego (niestety), co działo się przed podjęciem pracy w Polsce przez Portugalczyka. Opinie dotycząca jego rozstań m.in. z francuskim Girondins Bordeaux, nie pozostawiały wątpliwości. Podobnie jak częstotliwość przeskakiwania z kwiatka na kwiatek.
    Najważniejszy na końcu był bowiem i tak sam Portugalczyk. Spalona ziemia za plecami nie stanowiły dla Sousy i jego sztabu żadnego problemu.
    Czytaj także:

    Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut