
Reklama.
W okresie pomiędzy świętami a otwarciem 2022. roku rozstrzygnie się to, w jaki sposób rozejdą się drogi Portugalczyka z polską piłką. Bo że do tego dojdzie, trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości po niedzielnym wpisie szefa PZPN, Cezarego Kuleszy.
– Dziś zostałem poinformowany przez Paulo Sousę, że chce rozwiązać za porozumieniem stron kontrakt z PZPN z powodu oferty z innego klubu. To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, niezgodne z wcześniejszymi deklaracjami trenera. Dlatego stanowczo odmówiłem – napisał Kulesza na Twitterze.
Jak wiadomo, z niewolnika nie ma pracownika, pozostają więc właściwie kwestie finansowe oraz - jak wyjść z twarzą z całego zamieszania. Mowa w tym wypadku jedynie o stronie PZPN.
Jak zapamiętaliśmy kadrę Sousy? Wybraliśmy siedem akcentów reprezentacji wg. Portugalczyka.
Portugalczyk zaprezentował się na swoim pierwszym spotkaniu w roli selekcjonera Polaków bardzo dobrze. Zupełnie inaczej niż dotychczasowy szkoleniowiec - Jerzy Brzęczek - który z mediami miał raczej pod górkę. A kadrą pod jego ręką większość kibiców oraz ekspertów, była po prostu zmęczona.
– Postaramy się zbudować naszą kadrę z nadzieją, wiarą i przekonaniem, że zwyciężymy. Przede wszystkim stwórzmy narodową rodzinę, która będzie wspierała kadrę w walce o tytuły – przekonywał pod koniec stycznia Sousa. Przy okazji dziękując za każde zadane pytanie, w sposób kulturalny, ale też nieco karykaturalny, co można było wyczytać z reakcji internautów.
Skórę Sousie uratowali jednak rezerwowi plus pan kapitan. Od 0:2 do 2:2, później 2:3 i ostatecznie 3:3 - po trafieniu Lewandowskiego. A wcześniej swoje zrobili Krzysztof Piątek i Kamil Jóźwiak, tworząc teorię o nosie selekcjonera do trafionych zmian.
Nawet porażka z marca (1:2) dawała nadzieję. Polacy na Wembley potrafili pokazać coś konstruktywnego w starciu z faworytem. Długo zespół Sousy był też jedynym, który trafił do siatki Anglików. We wrześniowym rewanżu na PGE Narodowym im. Kazimierza Górskiego Polacy urwali nawet punkt liderowi (1:1). Grając solidny mecz, zdecydowanie najlepszy pod wodzą Sousy.
Z mocnym przeciwnikiem Biało-Czerwoni potrafili też zapunktować podczas Euro 2020. Mało kto spodziewał się rewelacji w meczu z Hiszpanią w wydaniu Polaków, ale jednak, team Sousy nie zawiódł. A gola na wagę sukcesu w postaci remisu (1:1) zdobył oczywiście Robert Lewandowski.
Ten punkt w ostatecznym rozrachunku nic jednak nie dał Biało-Czerwonym na ME. Nic poza argumentem, że mogą coś ugrać, jeśli "tylko" mają dobry dzień.
Zawiedli zwłaszcza liderzy na których Sousa budował kadrę. Grzegorz Krychowiak z czerwoną kartką, czy Wojciech Szczęsny z golem samobójczym. Remis z Hiszpanią i porażka na koniec ze Szwecją (2:3), zamknęło marzenia Polaków o udanym turnieju. Zamiast sukcesu, było rozczarowanie.
Ale Sousa nie został zwolniony. Zbigniew Boniek, który wymyślił Portugalczyka na selekcjonera Polaków, nie zmienił swojego styczniowego postanowienia, pozostając przy swoim - jeszcze jako prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Polacy nadrabiali ofensywą, bramek nastrzelali aż 30. Straty goli w meczach z Andorą czy San Marino, chluby jednak nie przyniosły. Tym bardziej, że niektóre błędy defensorów polskiej kadry były wręcz kuriozalne.
Polacy potrafili też stracić gola grając w przewadze jednego zawodnika. Sekwencja nieporozumień wywołujących irytację zawodników oraz selekcjonera, mogły zapalać światło ostrzegawcze na przyszłość tego projektu.
A kiedy pytań dotyczących defensywy były coraz więcej, problemy i troski reprezentacji brał na swoje barki kapitan Lewandowski. Świetnym przykładem jest mecz eliminacyjny z Albanią, wysoko wygrany (4:1) w Warszawie. Polacy zwyciężyli, ale wcale nie byli zespołem lepszym. Jednak bardziej skutecznym.
A show w wykonaniu Lewandowskiego, pomogło drużynie w rozprawieniu się z bezpośrednim przeciwnikiem w walce o pozycję wicelidera w grupie.
Bez Lewandowskiego, Krychowiaka i Kamila Glika reprezentacja nie potrafiła ograć zdziesiątkowanych Węgrów na swoim terenie. Przegrana (1:2) pozostawiła nie tylko niesmak, ale konsekwencje w kwestii barażów. Biało-Czerwoni stracili rozstawienie, ostatecznie w losowaniu trafiając na Rosjan. Mecz będzie jednak rozegrany na wyjeździe, o co można mieć pretensje - za porażkę z Węgrami.
Biało-Czerwoni wystąpili w składzie: Wojciech Szczęsny – Paweł Dawidowicz, Jan Bednarek, Tomasz Kędziora, Matty Cash, Karol Linetty, Mateusz Klich, Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz, Krzysztof Piątek, Karol Świderski.
Sousa znalazł się w ogniu krytyki za przyzwolenie dla Lewandowskiego na odpoczynek w meczu z Węgrami. Portugalczyk nie wybronił się, zasłaniając się coraz bardziej absurdalnymi argumentami, na czele ze stratą czujności co do konsekwencji - w tak ważnym momencie eliminacji.
Aston Villa bardziej w formie plotki, Boca Juniors już z poważniejszym kierunkiem w stronę Ameryki Południowej. Aż w końcu Brazylia i romans z Flamengo. Portugalczyk choć zarzekał się jeszcze przed świętami, że skupiony jest na marcowych barażach Polaków, dał się skusić brazylijskiemu potentatowi. Czym zaszokował Polskę.
Czytaj także:Konsekwencje mariażu Sousy wywołują spore rozczarowanie, ale i... potwierdzenie tego (niestety), co działo się przed podjęciem pracy w Polsce przez Portugalczyka. Opinie dotycząca jego rozstań m.in. z francuskim Girondins Bordeaux, nie pozostawiały wątpliwości. Podobnie jak częstotliwość przeskakiwania z kwiatka na kwiatek.
Najważniejszy na końcu był bowiem i tak sam Portugalczyk. Spalona ziemia za plecami nie stanowiły dla Sousy i jego sztabu żadnego problemu.
Czytaj także: