Minister zdrowia traci cierpliwość, grozi dymisją? Rzecznik resortu zdrowia zaprzeczył już doniesieniom mediów, ale dyskusja wokół niego i tak się rozpętała. Raz – z powodu odejścia większości członków Rady Medycznej, dwa – z powodu tzw. ustawy Hoca. – Wątpię, żeby w tym momencie zrezygnował pod wpływem emocji – reaguje jeden z posłów PiS. Politycy przyznają jednak, że Adam Niedzielski może być zmęczony. Oto jakie emocje szef resortu zdrowia budzi w swojej partii.
– Praca jako minister zdrowia to dziś najcięższa praca, pod największą presją. Minister ciężko pracuje od rana do nocy i ciągle wszyscy mają do niego pretensje. Ciągle jest atak. To dziś najtrudniejszy odcinek i odpowiedzialność, bo obojętnie co zrobi i tak będzie krytykowany. Przez media, przez posłów opozycji, czy nawet przez niektórych posłów rządzących. Są tacy – mówi w rozmowie z naTemat Waldemar Andzel, wiceprzewodniczący klubu PiS.
– Wiem, w jak trudnej sytuacji jest pan minister Niedzielski. Zresztą każdy inny minister, który kierowałby dziś resortem zdrowia, byłby w bardzo trudnej sytuacji. Widać po nim, że jest przepracowany. Robi swoje, walczy, jest zdeterminowany w walce z pandemią. Chce, żeby pewne ustawy weszły w życie, ale wszystko jest zależne od parlamentu. Jako minister może jedynie prosić o ustawę – podkreśla.
Co myślą o dymisji Niedzielskiego
O groźbie dymisji ministra Niedzielskiego i o tym, że ma mu się kończyć cierpliwość, Waldemar Andzel dowiedział się z mediów. Ale zastrzega, że choć jest wysoko w klubie PiS, nie jest w rządzie.
– Nic nie słyszałem na ten temat. Do mnie nic nie dotarło. Trzeba pytać premiera. Oczywiście nikt nikogo na siłę nie będzie trzymał. Ale jeśli energia i siły mu pozwolą, to minister Niedzielski powinien dalej działać. Tylko ta energia kiedyś się wyczerpuje. Tak jak u ministra Szumowskiego, który pomimo krytyki różnych mediów, też bardzo ciężko pracował – dodaje.
Pytani przez nas politycy PiS twierdzą, że o groźbie dymisji Niedzielskiego również wcześniej nie słyszeli. – Sytuacja jest ciężka, ale to tylko media donoszą, że minister się niecierpliwi. Ja nie widzę, żeby miał dość. Zespół działa sprawnie, reaguje na czas, choć decyzje mogą być różne. Jestem przekonany, że pan minister wiedział, do jakiego idzie resortu i w jakim czasie i to nie jest tak, że ma dość, tylko jest przygotowany na ciężką pracę. Jeśli mówimy o szczepionkach, to w każdym ugrupowaniu są podziały – mówi jeden z parlamentarzystów PiS.
Nasi rozmówcy twierdzą, że w ogóle o Niedzielskim w kuluarach Sejmu niewiele się mówi. Tylko jeden przyznał, że takie plotki do niego dotarły. Od kogo?
– Z różnych stron, ze strony naszego środowiska także. Słyszałem, że ma dość, że jeszcze z miesiąc i może odejść. Ale z drugiej strony słyszę też plotki, że opozycja chce wotum nieufności wobec niego. To tylko plotki – stwierdził.
– Czysto po ludzku istnieje pewnego rodzaju zmęczenie materiału. Minister zdrowia to bardzo gorące krzesło. Minister Szumowski "wykończył" się na tym stanowisku. Myślę, że minister Niedzielski nie ma poczucia swojej misji. Stan służby zdrowia przed Covidem nie był fantastyczny, a dziś wszystkie jej słabości tylko zostały obnażone – mówi inny z polityków.
Czy po Niedzielskim widać wyczerpanie, zmęczenie? – Pytanie retoryczne. Niech mi pani powie, kto by nie był na jego miejscu. To jest ogromny wysiłek i odpowiedzialność – słyszę.
Inny z polityków PiS uważa, że doniesienia o dymisji to może być "trochę taki wybieg". – Na zasadzie: "Jak nie pójdziecie po rozsądek do głowy, to macham na to wszystko ręką". Wątpię, żeby w tym momencie minister zrezygnował pod wpływem emocji. Ale na pewno nie jest zadowolony, że prace nad ustawą się przeciągają. Z jego punktu widzenia to temat nr 1. A dla innych to sprawa kontrowersyjna. Nie mamy takiego imperatywu wewnętrznego, moralnego, na przepychanie pewnych rzeczy na siłę – reaguje.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia już zaprzeczył doniesieniom mediów. – Właśnie wychodzę od ministra Niedzielskiego. Nie rozważaliśmy żadnej dymisji, minister Niedzielski nie rozważał dymisji. Jeżeli mówię, że byłem przed chwilą i nie rozważał żadnej dymisji, to znaczy, że jej nie rozważa – powiedział Wojciech Andrusiewicz na briefingu prasowym.
Z kolei rzecznik rządu powiedział Interii: – Może tylko w głowie o tym myślał, nie złożył takiej informacji.
W tle są rezygnacje członków Rady Medycznej i kontrowersje w samym obozie rządzącym w związku z tzw. ustawą Hoca.
– W tej sprawie nie zgadzam się z panem ministrem. Ta ustawa nie jest orężem w walce z pandemią. Droga środka, którą przyjął rząd, jeśli chodzi o walkę z Covid, jest najlepsza. U nas nie ma liberalnej polityki wobec pandemii, ale też nie ma restrykcji, które występują w innych krajach i jak się okazuje, nie przynoszą pozytywnych efektów – mówi nam wprost jeden z posłów.
Grono polityków Zjednoczonej Prawicy, które nie popiera działań ministra zdrowia w tej kwestii, nie jest jednak duże. W samym Parlamentarnym Zespole ds. Sanitaryzmu, któremu przewodniczy posłanka Anna Siarkowska jest dziś 18 posłów, w tym ośmioro jest z PiS.
– Tak naprawdę ich jest paru na krzyż. Bojowo nastawionych jest kilkoro posłów, m.in. Siarkowska, Hałas, Zawiślak. Jest też poseł Kowalski i Maria Kurowska, była burmistrz Jasła. Reszta jest bardziej stonowana. Kilkunastu jest negatywnie nastawionych, a kilkudziesięciu zalicza się do grupy, która poparłaby ustawę bez większego entuzjazmu. Ja jestem w tej ostatniej grupie. Zastanawiam się, co zrobić – mówi jeden z posłów.
Potocznie wszyscy mówią o nich "antyszczepionkowcy". Oni się na to burzą.
Dlaczego nie popiera ustawy
– Przede wszystkim nie słyszałem, żeby w PiS byli przeciwnicy szczepień. Przeciwników szczepień nie spotkałem, a rozmawiam z wieloma kolegami i koleżankami. Są przeciwnicy obowiązkowych szczepień, a to jest potężna różnica. Ja też jestem przeciwnikiem obowiązkowych szczepień. Sam się zaszczepiłem. Uważam, że każdy obywatel powinien mieć swobodę decyzji. Nie jestem zwolennikiem poglądów antyszczepionkowych. To jest jakieś kompletne szaleństwo – reaguje w rozmowie z naTemat poseł Zbigniew Dolata.
– Nie ukrywam, że za ustawą nie będę głosował. Nie widzę racjonalnych przesłanek, które wskazywałyby, że coś dobrego może ona wnieść w walce z pandemią. Zdania w tej sprawie są podzielone. Są też koleżanki i koledzy, którzy się zastanawiają nad tym. Myślę, że jeszcze czeka nas wewnętrzna dyskusja na ten temat. Jest to propozycja, która budzi kontrowersje i wśród naszego klubu i myślę, że wśród większości Polaków. Mnie nikt do projektu tej ustawy nie przekonywał – uważa poseł.
Jakie poparcie dla Niedzielskiego
Poseł Waldemar Andzel ocenia, że minister Niedzielski ma dziś więcej zwolenników niż przeciwników.
– Myślę, że dziś jest większe poparcie dla ministra. Podczas rady doradców z panem premierem, której jestem członkiem, rozmawialiśmy z panem ministrem zdrowia. Jest zrozumienie dla tego, co robi. Jak rozmawia się w klubie, to zdecydowanie jest dla niego poparcie. Tylko grupa kilku czy kilkunastu posłów kwestionuje rozwiązanie, które chce wprowadzić – mówi poseł Andzel.
Czy są próby przekonania ich? – Rozmowy są, ale w takiej sprawie nikogo pani nie przekona. Skrajnych emocji w rozmowach jednak nie ma. Wsłuchujemy się w różne opinie, w argumentacje tych osób – odpowiada.
Dodaje przy okazji, że sam ma komplet wszystkich szczepionek WHO, czyli tzw. żółtą książeczkę.
– Jestem cyklicznie szczepiony. Podróżuję w różne części świata, muszę być zaszczepiony na komplet szczepionek. Przez ostatnie 12 lat przyjąłem 40 szczepionek i żyję. Ale nie jestem zwolennikiem obowiązkowych szczepień na Covid. Ustawa wywołuje duże emocje społeczne. Wcale nie upatruję, że dzięki niej wygramy z pandemią, bo nie wygramy, zachorowania będą. Tylko będzie większa możliwość kontroli, izolacji, zapanowanie nad ilością zachorowań. Potrzebne są konsultacje w tej sprawie – mówi wiceszef klubu PiS.
– Państwo zapewnia bezpłatne szczepienie. Jeśli ktoś ma taką wolę, to się szczepi. Jeśli ktoś z jakichkolwiek względów uważa, że to nie jest zasadne, obawia się o skutki zdrowotne, bo. np. przechodził ciężko inne szczepienia, to zmuszanie do szczepienia byłoby nie tylko ograniczeniem wolności, ale i niewskazane ze względów zdrowotnych. A zatem szczepienia tak, ale nieobowiązkowe.