
Po śmierci Steve'a Jobsa wiele osób wątpiło w to, że jego firma dalej będzie potrafiła odnosić spektakularne sukcesy. Te czarne prognozy właśnie zaczynają się spełniać. Po historycznym rekordzie, Apple już drugi miesiąc traci na nowojorskiej giełdzie, a Samsung po raz kolejny bije Apple na rynku smartfonów. Czy jabłko będzie już tylko gniło?
Trzeci kwartał 2012 roku to kolejny okres, kiedy amerykański gigant nie może dogonić Samsunga, chociaż usilnie próbuje. W pierwszym kwartale liderem sprzedaży telefonów był Samsung. Podobnie w drugim. Przy czym przepaść między Koreańczykami i Amerykanami powiększa się – wcześniej Apple miał dla siebie 16 proc. rynku, teraz ma już tylko 14 proc., a sprzedaż iPhone'ów z kwartału na kwartał spadła o 3 miliony sztuk. Dla odmiany, Samsung swoją pozycję umocnił.
Przejmijmy kontrolę nad Apple, uznajmy ich produkty i usługi jako standard dla całej branży pt. „komunikacja człowiek–komputery” a cały świat z dnia na dzień stanie się lepszy, bardziej dostępny i łatwy w użyciu.
CZYTAJ WIĘCEJ
Na smartfony można jednak machnąć ręką, jeśli popatrzy się na rynek tabletów. Tutaj Apple bezapelacyjnie dominuje od dłuższego czasu: w trzecim kwartale 2012 miało 50,4 proc. udziału w rynku z oszałamiającą liczbą 14 milionów sprzedanych urządzeń. To ponad połowa tabletów sprzedanych w tym okresie.
Choć zaprezentowane w ostatnim roku produkty Apple zostały stworzone jeszcze przez Jobsa, to jednak brakuje go firmie. Przede wszystkim podczas prezentacji, które zawsze ściągały wzrok na Cupertino i były prawdziwym świętem fanów. Tim Cook nie jest już takim showmanem. CZYTAJ WIĘCEJ
W związku z tak ostrą konkurencją na rynku urządzeń mobilnych, Apple będzie musiał spuścić z tonu w kwestii swoich ambicji. – Będzie celował w 20-30 proc. rynku tabletów i smartfonów. To jednak może być dużo, biorąc pod uwagę dynamikę Androida i Windowsa, który coraz bardziej rozpycha się na tym rynku – przewiduje Młynarczyk.
Chwilowo jednak firma Jobsa szuka jeszcze wyjścia z tej sytuacji, tak by nadal sprzedawać niezbyt tanio, a przy tym podbijać rynek. Zapewne w tym celu został wypuszczony iPad mini, który miał zawojować rynek mniejszych tabletów, gdzie do tej pory Apple nie był obecny. Tym samym Jabłko sprzeciwiło się słowom samego Steve'a Jobsa, który zapewniał, że tablety jego firmy nie zejdą w rozmiarze do 7 cali, bo wtedy urządzenie to traci swój sens.
Młynarczyk potwierdza jednak, że polityka Apple dotycząca tabletów i smartfonów to wyciskanie z klientów tyle, ile można bez wkładania w to wielkich nakładów pracy. – Od
Po ostatniej aktualizacji Applowskiego systemu iOS firma zaliczyła ogromną wpadkę z wirtualnymi mapami. Obecny szef Apple Tim Cook za to przeprosił i zachęcił do korzystania z aplikacji konkurencji, ale niesmak pozostał.
CZYTAJ WIĘCEJ
Niestety dla Apple, coraz więcej klientów dostrzega te działania, tak jak fakt, że konkurencja nie śpi i produkuje równie dobre, a nawet lepsze, urządzenia. Widać to nawet na giełdowych wykresach, gdzie AAPL (giełdowe oznaczenie spółki) od 17 września – wówczas firma zanotowała rekordowy kurs 705 dolarów – notorycznie spada.
Wszystkie te czynniki zebrane do jednego worka powodują, że wiara w Apple – zarówno środowisk biznesowych jak i klientów – może chwilowo osłabnąć. Trudno nie zauważyć, że gigant z Cupertino złapał solidną zadyszkę w wyścigu o dominację na rynku sprzętów mobilnych. Jabłko jest lekko nadpsute, ale niewątpliwie jest za wcześnie by mówić o tym, że kompletnie gnije.


