Grzegorz Hajdarowicz, prezes "Presspubliki", wydawcy "Rzeczpospolitej".
Grzegorz Hajdarowicz, prezes "Presspubliki", wydawcy "Rzeczpospolitej". Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
Reklama.
Grzegorz Hajdarowicz, prezes "Presspubliki", wydawcy "Rzeczpospolitej" wciąż naprawia szkody wyrządzone publikacją o trotylu na wraku Tupolewa, autorstwa Cezarego Gmyza. W efekcie awantury Zwolnieni zostali: Gmyz, redaktor naczelny Tomasz Wróblewski, szef działu krajowego dziennika-Mariusz Janiszewski oraz, nie wiedzieć czemu, jeden z wicenaczelnych, w momencie publikacji przebywający na urlopie - Bartosz Marczuk.
"Rz" zamieściła cały dodatek, wyjaśniający po kolei jak wygląda proces publikacji tekstu – od strony dziennikarza, redakcji, wreszcie wydawcy. Oczywiście, sporą część tych wyjaśnień zajmuje stanowisko prezesa "Presspubliki".
Grzegorz Hajdarowicz odbija zarzuty Tomasza Wróblewskiego. W oświadczeniu przyznaje, że Polacy powinni poznać wszystkie okoliczności "feralnej publikacji". Przypomina, że zaoferował Wróblewskiemu posadę naczelnego nie bez przyczyny. Były naczelny zdaniem szefa "Presspubliki" miał rozumieć konieczność modernizacji umierających mediów papierowych. Hajdarowicz dodał, że wielu komentatorów zapomina, iż Wróblewski był również wiceprezesem zarządu "Presspubliki", a tym samym "stał się wydawcą".
Hajdarowicz przyznał, że to właśnie dlatego nie pytał o tematy tekstów publikowanych w "Rz". Obdarzył zaufaniem Wróblewskiego, lecz za tym zaufaniem, zdaniem prezesa, szła odpowiedzialność byłego naczelnego.
Grzegorz Hajdarowicz
prezes "Presspubliki"

Wielokrotnie zapewniał mnie, że daje do druku tekst zweryfikowany i sprawdzony w kilku źródłach oraz potwierdzony przez prokuratora generalnego. Przypomnę, że tekst dotyczył tragedii smoleńskiej, miał wagę, która na łamach „Rzeczpospolitej" jeszcze nie gościła i mógł zaważyć na przyszłości kraju. Wielokrotnie zapewniał mnie także o wielodniowej i kolegialnej pracy nad artykułem. CZYTAJ WIĘCEJ


Grzegorz Hajdarowicz dodaje, że na ostatnim spotkaniu członków zarządu Wróblewski zapewniał go, iż tytuł artykułu będzie adekwatny do treści. Zaznaczył, że prosił byłego naczelnego, by nie publikował żadnych oświadczeń, tylko poczekał na więcej informacji. Tymczasem Tomasz Wróblewski opublikował oświadczenie, z którego po dwóch godzinach zniknęły słowa "pomyliliśmy się". Hajdarowicz tłumaczy, że decyzję o publikacji oświadczenia podjął sam Wróblewski, a nie anonimowy pracownik, o którym były redaktor naczelny wspomina w swoim internetowym wystąpieniu do Polaków.
Hajdarowicz dodał, że rozprawa w sądzie przegrana przez gazetę nie jest najgorsza. Przebija ją zdecydowanie utrata wiarygodności.
Grzegorz Hajdarowicz
prezes "Presspubliki"

Wyłania się z tych wydarzeń obraz pracy Redakcji i działu krajowego, źle zorganizowanych, z kierownictwem o nieokreślonych kompetencjach, opartych na braku przywiązania do warsztatu i standardów pracy dziennikarskiej. Dlatego też wieczorem 5 listopada zapadła decyzja o zwolnieniu czterech osób, od redaktora naczelnego, poprzez jego zastępcę nadzorującego dział krajowy, kierownika tego działu, do autora tekstu – wszystkich odpowiedzialnych za pracę w tym pionie redakcji. Tę decyzję dotyczącą gazety będącej moją własnością, akceptuję w pełni. CZYTAJ WIĘCEJ


Hajdarowicz w swoim oświadczeniu tłumaczy, że nie próbuje w ten sposób ograniczyć niczyjej wolności słowa.