Rafał Trzaskowski przy użyciu dziennika elektronicznego Librus ostrzegał rodziców i uczniów przed nowelizacją Prawa oświatowego, nazywaną "Lex Czarnek". Teraz prokuratura wszczęła dochodzenie, doszukując się możliwości... nielegalnego przetwarzania danych osobowych.
Reklama.
Reklama.
"Jako samorząd stoimy na straży wartości demokratycznych i będziemy bronić szkoły przed upartyjnieniem, a dyrektorom i uczniom i udzielać pomocy i wsparcia" – pisał 13 grudnia Rafał Trzaskowski.
15 grudnia Przemysław Czarnek złożył zawiadomienie do prokuratury, wskazując na możliwe przekroczenie uprawnień przez prezydenta Warszawy.
"Minister Czarnek straszy mnie prokuraturą. To skrajna bezczelność" – odpowiedział polityk Platformy Obywatelskiej.
Prokuratura poszła jednak o krok dalej. Śledczy mają zamiar sprawdzić, czy nie doszło do nielegalnego przetwarzania danych.
Rafał Trzaskowski na celowniku prokuratury. Chodzi o list ws. "Lex Czarnek"
Dawno nie pojawiła ustawa, która wywołałaby taki sprzeciw opozycji, jak "Lex Czarnek". Przeciwko inicjatywie Prawa i Sprawiedliwości protestowały nie tylko partie, ale także kilkaset organizacji społecznych, rodzice, społeczność uczniowska i nauczyciele. Interweniowano nawet u Agaty Dudy.
Pomimo przegranych przez Zjednoczoną Prawicę trzech głosowaniach (dwa w komisjach, jedno w Senacie), ustawa Przemysława Czarnka trafiła na biurko prezydenta. Prezydent ma jeszcze ponad dwa tygodnie, by odrzucić, skierować do Trybunału Konstytucyjnego lub odrzucić zmiany w systemie edukacji.
W ramach protestu Rafał Trzaskowski postanowił skierować list do stołecznych społeczności szkolnych, ostrzegając przed nadchodzącą reformą. "Stanowczo apeluję do Ministerstwa Edukacji i Nauki o zaprzestanie retoryki szantażu i narzucania szkołom "jedynie słusznych poglądów" – czytamy w liście.
Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa, Prokuratura Okręgowa w Warszawie postanowiła wszcząć postępowanie.
Rzeczniczka instytucji Aleksandra Skrzyniarz wyjaśniła, że śledczy zbadają, czy prezydent legalnie przetwarzał dane rodziców i nauczycieli. Chodzi konkretnie o art. 107 ust. 1 ustawy o ochronie danych osobowych.
W ramach wyjaśniania okoliczności sprawy doszło już do przesłuchania jednego z pracowników Ministerstwa Edukacji i Nauki. Nie wiadomo jednak, czy chodzi o Przemysława Czarnka, czy o niższego rangą urzędnika.
Jeszcze w grudniu minister edukacji zarzucał politykowi Platformy Obywatelskiej przekroczenie uprawnień. Wówczas Trzaskowski powiedział, że jego prawem jest dzielić się z nauczycielami, rodzicami i uczniami swoimi obawami dotyczącymi nowelizacji Prawa oświatowego.
"Bardzo jestem ciekaw, czy zamiast ścigać prawdziwych złoczyńców prokuratura uzna za stosowne pochylić się nad tym wnioskiem" – napisał za pośrednictwem Facebooka.