Polski Sejm jest jednym z najsłabiej zabezpieczonych budynków na świecie.
Polski Sejm jest jednym z najsłabiej zabezpieczonych budynków na świecie. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Brunon K. zamierzał wjechać na teren Sejmu ciężarówką wypełnioną materiałami wybuchowymi. Ze wstępnych ustaleń wynika, że chciał zrobić to wtedy, gdy w parlamencie będą przebywać najważniejsze osoby w państwie. Okazuje się, że Sejm to wyjątkowo łatwy cel dla terrorystów.

Zobacz: "Wysadzić ich wszystkich w powietrze!" – tak myśli wielu Polaków
Polskie MSWiA już w 2010 roku w specjalnym raporcie informowało, że budynek Sejmu może być celem ataku terrorystycznego. Nad raportem pracowało 21 specjalistów ds. bezpieczeństwa. Do jego treści dotarła "Gazeta Wyborcza", która informuje o wnioskach, z których wynika, że polski parlament jest jednym z najsłabiej zabezpieczonych budynków na świecie.

Specjaliści badali cały obszar administrowany przez kancelarie Sejmu i Senatu. To kompleks budynków ogrodzony tylko z tyłu. Front Sejmu nie ma żadnej bariery. Na osiem wjazdów na teren parlamentu tylko cztery wyposażone były w pełny system ochronny: barierki, kolczatki i wysuwane z ziemi zapory wysokie na blisko 40 cm. CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: "Gazeta Wyborcza"

Takie zabezpieczenia chronią co prawda przed nieupoważnionym wjazdem niewielkich pojazdów, ale jak zauważają specjaliści cytowani przez "Wyborczą", "nie stanowią one większej przeszkody dla samochodu terenowego lub pojazdu o większym tonażu". Jakby tego było mało, w trakcie posiedzeń zapory są nieczynne, a Brunon K. planował atak właśnie w trakcie jednego z nich.
Eksperci skrytykowali także niewydolny monitoring sejmowych budynków, brak zabezpieczenia wlotów powietrza do sali plenarnej, a także fakt, że nikt nie sprawdza pojazdów, którymi na teren parlamentu wjeżdżają politycy. Nie chodzi o to, że posłowie próbowaliby wwieźć bombę, ale ktoś zawsze może podłożyć ją w ich samochodach.
Cały tekst przeczytasz w "Gazecie Wyborczej".