Kanclerz Niemiec Olaf Scholz z natury jest stoikiem i nie należy do tych polityków, którzy ostre mowy lubią wygłaszać kilka razy dziennie. Tego podejścia trzymał się dotąd także w sprawie wojny w Ukrainie. Jednak w ostatnich godzinach aż dwukrotnie wygłosił oświadczenia, które wskazują, że Berlin nie zamierza odpuszczać Putinowi.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kanclerz Niemiec wyraźnie zaostrza retorykę w sprawie wojny w Ukrainie
W poniedziałkowe popołudnie Olaf Scholz opublikował kolejne stanowcze słowa
Wcześniej przywódca największego państwa UE publicznie przekazał Putinowi, aby ten "nawet nie ważył się" atakować tzw. wschodniej flanki
Olaf Scholz: Nie możemy przyzwyczaić się do tego stanu wojny
"To piąty tydzień wojny. Mordy, zniszczenia i cierpienie na Ukrainie nie słabną. Na naszym kontynencie, niecałe dwie godziny lotu z Berlina. Sformułuję to bardzo świadomie, aby było jasne: nie możemy i nie chcemy przyzwyczaić się do tego stanu wojny" – napisał kanclerz Niemiec Olaf Scholz po zakończeniu rozmów z premier Szwecji Magdaleną Andersson.
"Magdalena i ja również zgadzamy się w sprawie Unii Europejskiej: Chcemy, aby UE jako całość była silniejsza, bardziej niezależna i odporniejsza, zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie" – dodał.
Kanclerz Niemiec stanowczo do Putina: Nawet się nie waż!
Wcześniej szerokim echem odbiły się słowa, które przywódca RFN wygłosił na antenie stacji ARD w rozmowie z Anne Will. – Będziemy tak silni, aby nikt nie mógł się odważyć nas zaatakować – tak Olaf Scholz mówił o przyszłości Niemiec i całego NATO. Przede wszystkim bardzo stanowczo odniósł się on do pytań o ewentualny atak Putina na kraje tzw. wschodniej flanki. – Nawet się nie waż! – brzmiał krótki komunikat do gospodarza Kremla.
Co ważne, w rozmowie z Anne Will kanclerz potwierdził medialne doniesienia o tym, iż Niemcy przymierzają się do zakupy skalibrowanej na europejskie potrzeby wersji legendarnego systemu obrony powietrznej "Żelazna Kopuła", który skutecznie chroni Izrael. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, niemiecka "Eiserne Kuppel" może działać już za dwa lata i przed rakietami wystrzelonymi z Rosji strzec także terytorium Polski, Litwy, Łotwy, Estonii oraz Rumunii.
Niemiecka "Żelazna Kopuła" może chronić także Polskę
Z ustaleń pisma "Bild am Sonntag" wynika, że po niedawnych rozmowach kanclerza Olafa Scholza z inspektorem generalnym Bundeswehry gen. Eberhardem Zornem miano uznać, że w ramach nowego – wartego 100 mld euro – budżetu na obronność, należy zakupić system składający się z wyrzutni egzoatmosferycznych hipersonicznych rakiet antybalistycznych Arrow 3 oraz radarów Super Green Pine.
Za koordynację systemu odpowiadać ma istniejące już Narodowe Centrum Sytuacji i Dowodzenia Bezpieczeństwa Powietrznego w położonym w Nadrenii Północnej-Westfalii miasteczku Uedem. Mieści się tam także Centrum Połączonych Operacji Powietrznych NATO.
Żeby uzyskać ochronę także swojego terytorium Polska i pozostałe kraje wschodniej flanki musiałyby jedynie zakupić dla siebie rakiety Arrow 3, dane radarowe Niemcy zamierzają przekazywać sojusznikom za darmo.