Premier Holandii wystąpił w Madrycie, komentując brutalną inwazję Rosji na Ukrainę. Mark Rutte zapowiedział, że podpisanie umowy pokojowej między Wołodymyrem Zełenskim a Władimirem Putinem nie oznacza powrotu do normalności. – Nie doprowadzi też automatycznie do złagodzenia naszych sankcji – powiedział.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zakończyła się kolejna seria negocjacji rosyjsko-ukraińskich w Stambule. Na sześć omawianych tematów udało się osiągnąć wstępne porozumienie w czterech kwestiach
Mark Rutte powiedział, że Unia Europejska nie zaakceptuje porozumienia pod groźbą użycia broni, czy kolejnych ataków
Równolegle Holandia zaczęła wyrażać chęć do uniezależnienia się od rosyjskiej gazu i ropy. Rutte jest jednak w opozycji do pomysłów wejścia Ukrainy do UE
Premier Holandii Mark Rutte powiedział, co z sankcjami wobec Rosji
– Porozumienie pokojowe pod groźbą użycia broni, z utratą terytorium i suwerenności Ukrainy, nie jest sposobem na powrót do normalności – powiedział w Muzeum Prado premier Holandii.
Jak dodał, zawarcie pokoju nie jest równoznaczne ze zniesieniem sankcji, którymi została objęta Rosja. – Niektóre wartości po prostu nie podlegają negocjacjom. Będziemy musieli pokazać charakter. Nasz wspólny charakter. Nasz europejski charakter – wyjaśnił.
Przypomnijmy, że wiele decyzji, nad którymi obecnie pracuje Unia Europejska, będzie miała nieodwracalny charakter. Trwa opracowywanie pakietu międzynarodowego uniezależnienia się od rosyjskiego węgla i gazu.
Przyjęcie unijnych rozwiązań oraz nawiązanie współpracy energetycznej z USA sprawia, że ponowne wejście w zależność energetyczną od Rosji będzie niemal niemożliwe.
Holandia początkowo była sceptycznie nastawiona do tej idei. Teraz zaczyna zmieniać stanowisko. – Dopiero teraz, gdy chcemy przestać sprowadzać gaz z Rosji, naprawdę zdajemy sobie sprawę z tego, jak wrażliwa jest nasza zależność od rosyjskich dostaw – stwierdził.
Negocjacje na linii Ukraina-Rosja. Do porozumienia daleko, choć jest postęp
Ostatnie trzy dni upłynęły pod znakiem serii rozmów pokojowych w Stambule. Obie strony są zgodne co do nieujawniania szczegółów negocjacji. Wiadomo jedynie, że na sześć punktów spornych, udało się osiągnąć porozumienie w sprawie czterech z nich.
Chodzi między innymi o uznanie języka rosyjskiego za język urzędowy, a także o zrezygnowanie Ukrainy z chęci wejścia do NATO. W zamian Kijów chce gwarancji bezpieczeństwa ze strony: USA, Wielkiej Brytanii, Chin, Francji, Rosji, Turcji, Niemiec, Kanady, Włoc, Polski i Izraela. Niemcy, USA i Wielka Brytania już przyjęły tę propozycję.
Delegacja Zełenskiego chce utrzymać także możliwość negocjowania kwestii Krymu także po zawarciu pokoju. Ewentualne wypracowanie porozumienia zostanie poddane pod referendum. Mychajło Podolak zapowiedział jednak, że do tego konieczne jest wycofanie wojsk rosyjskich z terenów okupowanych.
Nie będzie rozmów Zełenski-Putin
Po przeprowadzeniu referendum państwa gwarantujące bezpieczeństwo muszą same ratyfikować traktat. Na samym końcu ostateczną decyzję podejmie Najwyższa Rada Ukrainy.
Kreml wyjaśnił, że nie ma szans na rozmowy na linii Wołodymyr Zełenski-Władimir Putin. Politycy mogą spotkać się dopiero podczas podpisywania umowy. Obaj liderzy są jednak w stałym kontakcie telefonicznym z prezydentem Turcji Recepem Erdoğanen. – Widzimy, że kontakt telefoniczny, który utrzymujemy, zmierza w pozytywnym kierunku – powiedział.