Adam Hofman, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Adam Hofman, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Kolejny raz gorącą dyskusję wzbudził twitterowy wpis Adama Hofmana, który po klęsce unijnego szczytu odtrąbił sukces PiS. Eksperci podkreślają, że dla najbardziej rozpoznawalnych polityków Twitter to niebezpieczne narzędzie, jednak dla działaczy z dalszych szeregów partyjnych może być "trampoliną do kariery".

REKLAMA
Przykładu tego, jak łatwo ściągnąć na siebie krytykę użytkowników Twittera dostarczył poseł Adam Hofman. Po fiasku unijnych rozmów o budżecie napisał na swoim profilu: "Kraje, które nie zgodziły się z ustaleniami: Niemcy, Szwecja, Holandia i GB. PiS:PO 3:1 ;)". Wokół słów polityka w internecie wybuchła gorąca dyskusja. "No PiS patriotyczny a cieszy się z fiaska szczytu? Coś chyba się poprzewracało." – komentował np. zukierezechiel. Jeden z użytkowników portalu salon24, pisał z kolei:
Lchlip
salon24.pl

3 : 1 dla PiS’u. Cieszmy się . Z własnej głupoty. CZYTAJ WIĘCEJ


Portal Gazeta.pl zebrał kilka głosów komentujących wpis Hofmana. W większej części nieprzychylnych politykowi PiS.
Gazeta.pl

- Na głowę upadłeś? - napisała natychmiast Agnieszka Pomaska z PO. - Trochę jestem na TT, ale tak debilnego wpisu jak @AdamHofman to jeszcze nie widziałem - napisał jeden z blogerów. Podobnie brzmiały inne tweety. CZYTAJ WIĘCEJ


Tomasz Skupieński, specjalista marketingu politycznego i bloger naTemat ocenia, że kontrowersyjny styl "ćwierkania" na Twitterze, uprawiany przez Hofmana, jest częścią jego całościowego medialnego wizerunku. – To spójna, konsekwentna strategia wizerunkowa. Z jednej strony opiera się na wyrazistych, kontrowersyjnych wypowiedziach, z drugiej jednak zawsze jest w zgodzie z oficjalną linią partii. To, jak bardzo Adam Hofman dba o zgodność głoszonych sądów z poglądami prezentowanymi przez prezesa Kaczyńskiego, stało się już przecież przedmiotem wielu żartów i ironicznych komentarzy – mówi ekspert.
Ostrożnie w sieci!
Skupieński dodaje jednak, że w przypadku wizerunku medialnego stara zasada głosząca, że "nieważne jak o mnie mówią, byle tylko mówili", nie powinna być zbyt szeroko stosowana. – Sieć ma to do siebie, że uwielbia wszelkie wpadki i długo je pamięta. Dlatego warto uważać, co się mówi i pisze, bo nasze pomyłki i niefortunne wypowiedzi będą zapamiętane znacznie dłużej, niż nawet te najbardziej trafne i mądre – ocenia ekspert.
Trudno nie zgodzić się ze Skupieńskim, jeśli przypomnimy sobie listę wpadek, jakie odnotowali na Twitterze polscy politycy. Internauci długo pamiętać będą marszałek Sejmu Wandzie Nowickiej "kapitana Sowę" oraz "Wisłocką". Niektórzy z polityków za tego typu internetowe gafy zapłacili jednak znacznie wyższą cenę, niż szyderstwo internautów. Maciej Maciejowski, radny PiS z Warszawy, został za obrażenie na Twitterze prezydenta Komorowskiego usunięty z szeregów partii.
Zanim jednak się to stało, radny skutecznie zdobywał medialną popularność właśnie w oparciu o "ostre" twitterowe komentarze. Według Instytutu Monitorowania Mediów, w czerwcu 2012 roku był trzecim najczęściej cytowanym użytkownikiem tego serwisu. Wyprzedzili go jedynie Radosław Sikorski i rzecznik MSZ Marcin Bosacki.
Tomasz Skupieński
ekspert marketingu politycznego

Sieć ma to do siebie, że uwielbia wszelkie wpadki i długo je pamięta. Dlatego warto uważać, co się mówi i pisze, bo nasze pomyłki i niefortunne wypowiedzi będą zapamiętane znacznie dłużej, niż nawet te najbardziej trafne i mądre.


Trampolina do kariery
Dziennik "Rzeczpospolita" zwraca uwagę, że dla wielu polityków Twitter stać się może trampoliną do politycznej ekstraklasy.
"Rzeczpospolita"

Zarówno działaczom partyjnym, których los – w postaci wyborców – zepchnął do politycznej drugiej ligi, jak i tym z partii parlamentarnych, będącym jednak głębokim zapleczem swoich politycznych drużyn, Twitter daje szanse zaistnienia w mediach i wejścia do politycznej gry. A przynajmniej stworzenia wrażenia wśród swoich wyborców, że we własnych partiach odgrywają rolę większą niż w rzeczywistości. CZYTAJ WIĘCEJ


Gazeta ilustrując swoją tezę o tym, jak ważna w dzisiejszej polityce jest internetowa aktywność jej uczestników, przywołuje m.in. sylwetkę Pawła Kowala. Kowal, choć należy do partii o marginalnym znaczeniu – PJN, jest wciąż obecny w mediach. Według "Rzeczpospolitej" duża w tym zasługa tego, jak zarządza swoim internetowym wizerunkiem, głównie za pomocą Twittera.
Z drugiej strony nie brakuje jednak polityków, którzy sposobem, w jaki "ćwierkają" na popularnym serwisie, nie tylko nie przysparzają sobie popularności, ale i ściągają na siebie krytykę. "Rzeczpospolita" wymienia np. senatora Janusza Sepioła z PO, który na Twitterze wypisywał wzbudzające wesołość, patetyczne peany ku czci Donalda Tuska: "Co najmniej od czasów Piłsudskiego Polska nie miała przywódcy tak moralnie i intelektualnie górującego nad swoimi wrogami jak Donald Tusk".
Twitter – broń dla "drugiego garnituru" polityków
Tomasz Skupieński zgadzając się z tezą "Rzeczpospolitej" twierdzi, że paradoksalnie Twitter jest idealnym narzędziem właśnie dla polityków i działaczy "drugiego garnituru". – Jeśli wypowiada się minister lub prominentny polityk, to niezależnie z jakiego medium korzysta, jego słowa zostaną zauważone. Tymczasem mniej znane osoby nie mają na to szans, bo mało kto przeprowadza z nimi wywiady lub śledzi ich blogi czy konta na Facebooku – ocenia ekspert.
Tymczasem Twitter, ze względu na swoją specyfikę sprawia, że przedstawicielom mediów bardzo łatwo jest zauważyć coś, co ma do przekazania nawet mniej znany działacz. – Wynika to nie tylko z mechanizmu retweetowania, który sprawia, że ciekawe, wyraziste wypowiedzi rozprzestrzeniają się bardzo szybko. Chodzi też o to, że w Polsce z Twittera korzysta bardzo wielu polityków, ale również ludzi mediów. Dystans między tymi grupami jest więc na Twitterze bardzo niewielki – ocenia ekspert.
W jego opinii właśnie dlatego nawet szeregowy działacz którejś z partii szybko może znaleźć się na ustach ludzi w całym kraju. – Z Twittera bardzo uważnie powinni jednak korzystać najważniejsi, najbardziej znani politycy, bo nieprzemyślany wpis łatwo może ich pogrążyć – ocenia Skupieński.