
Zdawałem sobie sprawę, że ta wypowiedź, choć dotyczy filmowej roli, jest tak naprawdę deklaracją polityczną. Wiedziałem, że wywołam burzę. Nie spodziewałem się tylko, że aż taką. Trudno, pewne rzeczy trzeba mówić jasno i odważnie CZYTAJ WIĘCEJ
Chętnych do roli Kaczyńskiego nie brakuje
To, czy ktoś mi nie poda ręki za to, to mnie w ogóle nie interesuje. Takie za przeproszeniem pierdoły... To nie ma w ogóle wpływu na moją decyzję. Zagram każdą dobrą rolę, a najchętniej bardzo dobrą. Jestem profesjonalistą, a to może być bardzo ciekawa kreacja. CZYTAJ WIĘCEJ
Pomimo deklaracji, aktor zaczyna zdawać sobie sprawę, że rola Lecha Kaczyńskiego w filmie "Smoleńsk" jest szczególna i nie ma związku jedynie ze światem filmu. – Nie chcę już rozmawiać na ten temat. Czuję, że wokół moich słów wytworzy się za chwilę jakaś spirala. Zaczekam na oficjalne zaproszenie od produkcji, zanim będę cokolwiek komentował – mówi naTemat Witold Pyrkosz.
To przykre, gdyż jest to ewidentny konflikt, który jest konfliktem dysonansu poznawczego. Według mnie, będzie się on pogłębiał.
Stan wojenny był sytuacją absolutnie wyjątkową. Artur Barciś zwraca jednak uwagę, że film "Smoleńsk" również nie jest zwyczajną produkcją. – Ten film powstaje w konkretnym środowisku politycznym, stygmatyzującym aktora, który zgodziłby się wziąć w nim udział. Zagranie w takim filmie jest opowiedzeniem się po danej stronie sporu, a aktorzy niechętnie wchodzą w takie układy – przyznaje.