Przywódca Republiki Czeczeńskiej Ramzan Kadyrow – zwany także "katem Czeczenii" – zwrócił się ze pośrednictwem mediów do Ukraińców, apelując o złożenie przez nich broni i poddanie się. Zagroził mieszkańcom Ukrainy, że przeprowadzi nową "operację specjalną".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ramzan Kadyrow za pośrednictwem serwisu Telegram zagroził, że Ukrainę czeka kolejna "operacja specjalna"
Przywódca Republiki Czeczeńskiej zaapelował do ukraińskich żołnierzy, aby się poddali i oddali w ręce armii rosyjskiej
Przypomnijmy, że to kadyrowcy mieli zająć się misją zabicia Wołodymyra Zełenskiego, ale wojska Ukrainy szybko udaremniły zamach
Kadyrow grozi Ukraińcom kolejną "operacją specjalną"
Ramzan Kadyrow jest jednym z najwierniejszych współpracowników Putina. To jego oddział (tzw. kadyrowcy) został wysłany z misją specjalną, aby zabić prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Już na początku wojny mogliśmy dowiedzieć się, że jednostka przywódcy Republiki Czeczeńskiej nie podołała swojemu zadaniu i została wyeliminowana.
Jak pisała wcześniej w naTemat Katarzyna Zuchowicz, Kadyrow jest synem byłego prezydenta Czeczenii Achmata Kadyrowa, weterana walki o niepodległość w I wojnie czeczeńskiej, który zginął w zamachu w 2004 roku. Za rządów ojca dowodził służbą bezpieczeństwa, według rosyjskiej dziennikarki Anny Politkowskiej, w swoim domu miał mieć katownię dla przeciwników ojca. Miał też inspirować morderstwa i stać za porwaniami dla okupu.
Teraz "kat Czeczenii" za pomocą serwisu Telegram zagroził Ukrainie kolejną "operacją specjalną". Na portalu zamieścił krótkie wideo, w którym przybliżył odbiorcom swoje dalsze plany. – Teraz zaczyna się konkretna operacja specjalna, teraz będzie konkretny wynik, Ukraińcy sami się o to prosili – mówił Kadyrow.
Ponadto na nagraniu prorosyjski przywódca zwrócił się do żołnierzy ukraińskich. – Uciekajcie, opuśćcie swoje pozycje. Biegnijcie tam, gdzie są wojska federalne. Zostaniecie przyjęci, nakarmieni i napojeni – stwierdził.
– Jakby na Ukrainie była władza. Nie ma pionu władzy, prezydenta, najwyższego dowódcy. Jest tam grupa bandytów – dodał Ramzan Kadyrow.
Warto wspomnieć, że po inwazji na Ukrainę Kadyrow zadeklarował wsparcie dla Rosji i przyznał, że Ukrainą rządzą "neonaziści" i "banderowcy". Mówił też, że 70 tysięcy ochotników jest gotowych stanąć do walki w Ukrainie. Żądał także, by Zachód odstąpił od sankcji na Rosję i dawał czas... do 31 lutego. Inaczej – jak donosiła rosyjska agencja RIA Novosti – spotka się ze "środkami odwetowymi".
Według doniesień niezależnego serwisu NEXTA, Wieczesław Wołodin zażądał od Wołodymyra Zełenskiego, żeby ten wycofał ukraińskie wojska z terenów samozwańczych republik Ługańska i Doniecka. Ponadto przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej wysunął żądanie dotyczące tego, by Krym uznano jako terytorium neutralne, czyli takie, które nie jest częścią integralną żadnego państwa.
Na ten moment Zełenski nie odniósł się oficjalnie do warunków postawionych mu przez Wołodina. W sobotę 16 kwietnia prezydent Ukrainy udzielił wywiadu ukraińskim mediom internetowym, w którym odniósł się do kwestii negocjacji z Rosją. – Mariupol może być jak dziesięć Borodzianek i chcę powiedzieć, że zniszczenie naszych wojskowych, naszych chłopców postawi kropkę we wszystkich negocjacjach – oznajmił polityk.