Nie pomogły prośby i ostrzeżenia. Nic nie dało odwoływanie się do człowieczeństwa i tłumaczenie. Rząd PiS zawył syrenami w Warszawie dobrze wiedząc, że wywoła przerażenie Ukrainek i Ukraińców, w tym dzieci, dla których jest to dźwięk zwiastujący bombardowania. Jest Pan z siebie dumny, doktorze Konstanty Radziwille? A może jest Pan z tych, dla których zdrowie psychiczne to nie zdrowie?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie jest zaskoczeniem, że Prawo i Sprawiedliwość postawiło na rozwiązanie siłowe. Przecież to nie pierwszy raz, gdy władza przepycha swoje widzimisię kolanem, zwłaszcza gdy koszty jej działań ponoszą inni. Można wręcz powiedzieć, że to modus operandi tego rządu: zdeptać, zmusić, zagłuszyć, a potem, do kompletu, zarechotać w pisowskiej telewizji zwanej dla zmyłki Telewizją Polską.
Jest to coś, do czego mogliśmy się przez te 7 lat przyzwyczaić, dzień jak co dzień. Pół biedy, gdy PiS zmierza do celu po trupach. W końcu co by z niego zostało, gdyby nie mógł surfować na wiekach smoleńskich trumien? Gorzej, gdy odbywa się to kosztem żywych, którzy nie są obeznani z regułami tych igrzysk, a tak było właśnie w tym przypadku.
PiS nie lubi Warszawy – i z wzajemnością, co pokazują wyniki kolejnych wyborów. Schody smoleńskie Jarosław Kaczyński postawił sobie – siłą – tylko dlatego, że wziął w okupację fragment centrum miasta. To, że perswazja prezydenta Trzaskowskiego nie odniesie efektu, było więc do przewidzenia.
W tej sytuacji szczególnie oburzające jest jednak to, że w sprawie uczczenia bohaterskiego zrywu Żydówek i Żydów PiS nie posłuchał Muzeum Polin, które od lat organizuje obchody powstania 19 kwietnia. Muzeum jednoznacznie stanęło po stronie żywych i nie zwróciło się o uruchomienie syren, traktując ochronę zdrowia psychicznego Ukrainek i Ukraińców jako priorytet. Tego wymaga elementarna przyzwoitość. Zmarli nie potrzebują hałasu, lecz naszej pamięci.
Hałasu, nawet wbrew organizatorom uroczystości, potrzebuje za to elita władzy, która dzisiejszymi decybelami dorabia usprawiedliwienie dla rządowego wycia smoleńskiego rozlegającego się w całym kraju dziewięć dni wcześniej. Nie ma litości dla uchodźczyń i uchodźców. Syreny mają wyć, a dzieci zdawać egzaminy w języku, którego nie znają.
Ci uchodźcy, którzy mieszkają w Warszawie, dla pisowskiej ideologii zostali straumatyzowani podwójnie, a do tego decyzją wojewody Konstantego Radziwiłła, lekarza (!). Niech się boją, niech się kulą, niech serce bije im tak szybko, jakby chciało wyskoczyć z piersi.
Historia uczy nas, że nie ma takich wartości, których PiS by nie podeptał w pogoni za “politycznym złotem”.