– To prezent dla Kai Godek – tak o nowym projekcie posłów Solidarnej Polski mówi mec. Radosław Baszuk, obrońca kobiet uniewinnionych w sprawie tęczowych maryjek. – Sądy zmienią się w trybunały inkwizycyjne – ostrzega adwokat Marcin Pawelec–Jakowiecki, który reprezentuje Fundację Instytut Spraw Społecznych i Stowarzyszenie Kampania Przeciw Homofobii w sprawach o obrazę uczuć religijnych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Solidarna Polska chce wprowadzenia nowych przestępstw związanych z religią
Kary mają być ostrzejsze, a grono osób, które można ścigać, poszerzone
Prokuratura będzie mogła ścigać osoby, które nikogo nie obraziły
Projekt ziobrystów wprowadza nowe przestępstwa związane z uczuciami religijnymi i zaostrza grożące za nie kary. Tym samym znacznie poszerza grono osób, które mogą być ścigane przez prokuraturę za nieprawomyślne opinie lub zachowania.
Nowe przepisy – jeśli wejdą w życie – byłyby współczesnym młotem na czarownice. W tryby organów ścigania można byłoby wpaść nawet przez przypadek, a o tym kto i za co wpadnie arbitralnie decydowałaby podległa Ziobrze prokuratura.
W tym sensie rzeczone paragrafy przypominają – również zaproponowane przez ministra sprawiedliwości – nowe przestępstwo nieumyślnego szpiegostwa.
Plaster na porażki Ziobry i Godek
– To potężna zmiana, ale jej uzasadnienie jest bardzo lakoniczne i stoi w kompletnej sprzeczności z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – mówi naTemat.pl mec. Marcin Pawelec–Jakowiecki.
Jak przypomina prawnik, w ostatnim czasie prokuratura Ziobry poniosła kilka spektakularnych porażek w ściganiu "heretyków". Zapadł prawomocny wyrok uniewinniający kobiety, które o prawa osób LGBT upominają się za pomocą wizerunku Maryi z tęczową aureolą. Nie pójdzie także siedzieć mężczyzna, któremu zarzucano obrażenie uczuć religijnych czapką.
– Ten projekt to legislacja reakcyjna. Prokuratura nie może dopaść konkretnych osób, bo jej zarzuty upadają w sądzie? No to jej szef pisze nowe prawo, by już mogła je dopaść – ocenia Pawelec–Jakowiecki.
Mec. Radosław Baszuk skutecznie bronił prawnoczłowieczych aktywistek Elżbiety Podleśnej i Anny Prus, ściganych m.in. przez kościelną działaczkę Kaję Godek, zwalczającą prawa kobiet i osób LGBT.
Prawnik wskazuje, że projekt ustawy Solidarnej Polski został złożony w określonym kontekście.
– Trzy miesiące temu Kaja Godek po swojej przegranej powiedziała, że "katolicy potrzebują nowych, lepszych przepisów, które pozwolą pociągać do odpowiedzialności sprawców znieważania ich religii i ich samych". A teraz partia ministra–prokuratora Ziobry składa projekt właśnie w tej sprawie. Ta ustawa to prezent dla Kai Godek. Wbrew deklaracjom zawartym w uzasadnieniu projektu, nie ma chronić wolności sumienia i religii, wolności wyznania, tylko rozdęte poczucie drażliwości religijnych fundamentalistów – ocenia mec. Baszuk w rozmowie z naTemat.pl.
Co by się zmieniło? Kara za złośliwe przeszkadzanie
Obecnie karalne jest złośliwe przeszkadzanie w pogrzebie lub publicznie wykonywanym akcie religijnym wyznania uznawanego przez państwo (art. 195 KK). Jest zagrożone karą do 2 lat więzienia. Ziobro i jego ludzie skreślają słowo "złośliwie".
– Brak tego jednego słowa wiele zmienia. Złośliwe przeszkadzanie to takie, w którym nie ma żadnego głębszego sensu, powodu, motywacji. Na przykład: ktoś się nudzi, ma ochotę zrobić zamieszanie, więc przeszkadza w ceremonii pochówku lub nabożeństwie. Potocznie można byłoby to nazwać chuligaństwem. Ta zmiana spowoduje też, że karalne będzie "przeszkadzanie" objęte nie tylko, jak dotychczas, zamiarem bezpośrednim, ale także ewentualnym, co znacząco poszerzy zakres penalizacji – tłumaczy mec. Baszuk.
Dzisiaj pod "złośliwy" paragraf nie podpadają wszyscy, którzy przeszkadzają.
– Sądy nie skazują kobiet, które protestowały w kościołach przeciw wyrokowi Trybunału ws. zakazu aborcji embriopatologicznej, bo tu nie chodziło o przeszkadzanie dla przeszkadzania, ale o głos w debacie publicznej. Ziobro chce to zmienić, by takie osoby mogły trafić za kratki a co najmniej, by wywołać efekt odstraszający – mówi mec. Radosław Baszuk.
Analogicznie obecnie nielegalne jest złośliwe przeszkadzanie w pogrzebie, ale już na przykład skazane nie byłyby osoby, które pojawią się z transparentami antypedofilskimi na pogrzebie biskupa znanego z krycia przestępczości seksualnej kleru. Według nowego projektu protestujący mogliby trafić do więzienia, bo ich intencje nie mają żadnego znaczenia.
Jego kolega po fachu zwraca uwagę na to, że projekt ziobrystów wkłada też groźne narzędzie w ręce księży – to od ich zachowania może zależeć jaka kara grozi przeszkadzającym.
– Według proponowanych przepisów za przeszkadzanie, niezależnie od powodów, grożą 2 lata więzienia, ale kara rośnie do 3 lat, jeśli ksiądz przerwie z tego powodu obrzędy. Wyobraźmy sobie, że ksiądz podczas mszy przez otwarte drzwi widzi, jak przeciwnicy pedofilii wieszają dziecięce buciki na ogrodzeniu świątyni. Jeśli nie przerwie nabożeństwa, grożą im 2 lata, jeśli przerwie już 3 – tłumaczy mec. Marcin Pawelec–Jakowiecki.
Co by się zmieniło? Więzienie za "lżenie" i "wyszydzanie" kościoła, dogmatów i obrzędów
Obecnie art. 196 kodeksu karnego, zwany potocznie paragrafem o obrazie uczuć religijnych, brzmi następująco:
To znaczy, tłumaczy Pawelec–Jakowiecki, że muszą się znaleźć przynajmniej dwie osoby które twierdzą, że ich uczucia religijne zostały przez kogoś obrażone, by organy ścigania mogły zostać wprawione w ruch. Solidarna Polska chce natomiast, by prokuratura mogła ścigać ludzi nawet wtedy, gdy... nikt nie jest obrażony.
Do tego partia Ziobry planuje wprowadzić nowe przestępstwo: "publiczne lżenie lub wyszydzanie kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, jego dogmatów lub obrzędów". Uwaga: to znaczy, że na cenzurowanym będzie cały internet.
– To szaleństwo. Ten przepis wyjmie Kościół i religię spod jakiejkolwiek krytycznej debaty publicznej – ocenia mec. Radosław Baszuk.
Jak mówi, już sam konstrukt "uczuć religijnych" jest bardzo mętny, bo prokuratura, adwokaci i sądy do dziś spierają się, co to konkretnie znaczy, a zastąpienie go "lżeniem" i "wyszydzaniem" tylko pogłębi chaos odwołując się do niedookreślonych pojęć pochodzących sprzed blisko stu lat, z kodeksu karnego z roku 1932.
– Rządzący chcą zadekretować, byśmy nie mogli śmiać się z Kościoła. To próba cofnięcia wskazówek zegara o kilka wieków – mówi prawnik.
Kogo chce wsadzić Ziobro? Przykłady
– Jeśli napiszę w internecie, że abp Jędraszewski w koronkach i z dymiącym czajnikiem w dłoni wygląda jak idiota, to będę miał na karku prokuraturę i ryzyko 2–letniej odsiadki. XXI wiek, środek Europy... Przecież to kompletny absurd! – przekonuje mec. Baszuk.
Prawnik broniący mężczyzny za noszenie czapki w świątyni podaje kolejne przykłady:
– Koniec "papajów" i memów z Jezusem – raptorem. Wyznawcy Kościoła Latającego Potwora Spaghetti, którzy od lat nie mogą doprosić się rejestracji swojego wyznania przez państwo, będą ścigani, jeśli prokuratura dopatrzy się u nich drwiny z którejś rozpoznawanej przez państwo religii – wymienia Pawelec–Jakowiecki.
Obaj prawnicy wyliczają przykłady osób, które podpadałyby pod nowe prawo Ziobry: protestant, który napisze, że katolicki dogmat o niepokalanym poczęciu jest bezsensowny; wielbicielka Monty Pythona, która udostępni fragment filmu "Żywot Briana" lub piosenkę "Every Sperm is Sacred" (ang. Każdy plemnik jest święty); twórcy filmu "Kler", sprzedawcy gadżetów z papieżem–kremówkarzem…
Mec. Radosław Baszuk zwraca uwagę na to, że wolność wypowiedzi zostałaby ograniczona nie tylko w aspekcie "heheszkowym".
– Powiedzmy, że dziennikarka lub naukowiec napisze, że Kościół to organizacja, która od dziesiątek lat w sposób systemowy kryje przestępczość seksualną kleru wobec dzieci. Oczywiście już teraz ktoś mógłby wytoczyć im sprawę o zniesławienie, może nawet znieważenie, ale byłaby to sprawa przegrana, bo na setkach przykładów można udowodnić, że hierarchowie kościelni albo tuszowali pedofilię albo sami gwałcili dzieci. Ale jaki będzie finał sprawy o "lżenie"? – pyta retorycznie mec. Baszuk.
Kolejne przywileje dla teistów (ale nie dla wszystkich)
Prawnik podkreśla, że projekt ustawy Solidarnej Polski pogłębia uprzywilejowanie teistów, czyli osób wierzących w bóstwo. Światopogląd innych ludzi nie jest obwarowany kodeksem karnym.
– Zauważmy, że projekt Ziobry nie zakazuje "lżenia" czy "wyszydzania" racjonalizmu, nauki, zdrowego rozsądku – podkreśla mec. Baszuk.
Od razu jednak czyni zastrzeżenie. – Żadne poglądy nie powinny mieć ochrony karnej. Ani katolickie, ani muzułmańskie, ani buddyjskie, ani ateistyczne czy agnostyczne, czy jakiekolwiek inne – zaznacza mec. Baszuk.
Mec. Pawelec–Jakowiecki wskazuje, że projekt SP wprowadza kolejny przywilej, stawiający osoby, których wyznanie ma uregulowaną sytuację prawną, ponad tymi wyznawcami, których kościół czy związek takiego statusu nie uzyskał.
Ludzie Ziobry chcą wprowadzić do kodeksu karnego nowy kontratyp – art. 27 a:
Co to znaczy? Fundamentaliści katoliccy będą mogli zgodnie z prawem stanąć z transparentem, na którym zamieszczą cytat z Biblii dotyczący zabijania członków nieprawomyślnej grupy społecznej, na przykład kobiet aktywnych seksualnie w sposób potępiany przez tę religię lub osób LGBT.
– Jeśli staną z "morderczym" cytatem z Biblii – jest to legalne. Jeśli napiszą na transparencie "zabijajmy osoby z danej grupy, bo Biblia", to już narażają się na odpowiedzialność karną – tłumaczy mec. Marcin Pawelec–Jakowiecki.
Prawdopodobieństwo przegłosowania projektu
Mec. Baszuk uważa, że obecnie ryzyko przepchnięcia ustawy przez Sejm jest małe. Jednak okoliczności zmieniają się bardzo dynamicznie.
– Teraz notowania Solidarnej Polski wewnątrz koalicji rządzącej są dosyć słabe. Ale co jeśli za kilka tygodni Zjednoczona Prawica zechce przykryć rosnącą inflację lub jakąś aferę? O taki projekt rozpęta się nowa, wielka awantura, co może być dla rządzących wygodne. Taki sposób zarządzania kryzysami mają dobrze opanowany. – mówi mec. Baszuk.
– Jeśli to przejdzie, ludzie będą w stanie niepewności co jest przestępstwem, a co nie. Prokuratura będzie mogła ścigać nowo uczynionych przestępcami w sposób polityczny: jednych tak, bo są niewygodni dla władzy, innych nie, bo nie ma w tym partyjnego interesu – przewiduje mec. Pawelec–Jakowiecki.
Spodziewa się jeszcze jednej rzeczy:
– To będą złote żniwa dla biegłych religioznawców, którzy będą powoływani do oceny tego, czy w konkretniej sprawie mamy do czynienia z "dogmatem" danej religii. Sądy zmienią się w trybunały inkwizycyjne – konkluduje prawnik.
"Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
Nie popełnia przestępstwa, kto wyraża przekonanie, ocenę lub opinię,
związane z wyznawaną religią głoszoną przez kościół lub inny związek wyznaniowy o uregulowanej sytuacji prawnej, jeżeli nie stanowi to czynu zabronionego przeciwko wolności sumienia i wyznania lub publicznego nawoływania do popełnienia przestępstwa lub pochwały jego popełnienia.