W 2023 roku Polacy wybiorą po raz kolejny swoich parlamentarzystów. Wygląda na to, że liczba reprezentantów poszczególnych partii z okręgu Warszawy istotnie się zmieni. Będą też zupełnie nowi wygrani.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W 2023 roku odbędą się w Polsce wybory parlamentarne. Nie jest jeszcze znana ich data
Wybory te mogą zmienić liczbę posłów ze startujących partii w największym okręgu wyborczym w kraju, czyli Warszawie
Warszawa to największy okręg wyborczy w kraju. Wybieranych jest z niego 20 posłów. Po wyborach w 2019 roku Koalicja Obywatelskama dziewiątkę posłów, PiS szóstkę, a lewica trójkę. W sejmie jest też Janusz Korwin-Mikke z Konfederacji i Władysław Teofil Bartoszewski z PSL.
Jednak jak wynika z prognozy grupy OGB dla portalu Stan Polityki w nadchodzących wyborach parlamentarnych te proporcje zapewne się zmienią. - To nie jest sondaż, tylko prognoza wyborcza - zaznacza Łukasz Pawłowski, prezes grupy OGB, cytowany przez stołeczną "Gazetę Wyborczą", która opisała badanie.
Na ile mandatów mogą liczyć partie w wyborach w 2023 roku?
- Konstruujemy ją na podstawie sondaży ogólnopolskich. Nie wyciągamy prostej średniej, tylko ważymy ich wyniki - tłumaczył.
Według tego badania, KO może liczyć na poparcie na poziomie ok. 37,6 proc., PiS - 25,3, Polska 2050 Szymona Hołowni - 17,18 proc., Nowa Lewica na blisko 9 proc, a Konfederacja na nieco ponad 7,4 proc. PSL-Koalicja Polska dostałby niespełna 2 proc., a pozostałe komitety zebrałyby około półtora procent.
Jak to się przekłada na mandaty? KO miałaby ósemkę parlamentarzystów, PiS już tylko piątkę, Polska 2050 czterech. Nowa Lewica miałaby dwójkę parlamentarzystów, a Konfederacja tylko jednego.
Co z prezydentem Warszawy i czy on mógłby podnieść wynik swojej formacji? - Jedynie, jeśli zostałby oficjalnym kandydatem Koalicji Obywatelskiej na premiera. Ale nie wierzę w ten scenariusz, bo Tusk wyraźnie sygnalizuje, że sam chce być premierem - wyjaśnił gazecie Pawłowski.
– Do wysokiej inflacji w Polsce doprowadziła seria nieodpowiedzialnych decyzji rządzących. Można ją obniżyć w jeden dzień: przyjąć europejskie pieniądze – mówił na jednym z takich spotkań.
– Robię co mogę, aby zjednoczyć demokratyczną opozycję w jeden organizm. Mimo że to mniejszym partiom powinno na tym bardziej zależeć, a nie nam – przekonywał.
To samo robi Mateusz Morawiecki. Dla przykładu kilka dni temu premier spotkał się z nową prezydent Węgier, ale wcześniej zdążył być w gminie Świercze pod Pułtuskiem, gdzie odwiedził klub seniora i przekonywał, że "tak długo, jak rządzić będzie PiS, będziemy starali się o jak najwyższe emerytury dla seniorów".
"Wybierając Prawo i Sprawiedliwość Polacy poparli model państwa aktywnego, które służy interesom ludzi i pomaga im w czasach kryzysu. To inny model niż liberalne państwo PO, które mówiło, że nie stać nas na 13. i 14. emeryturę. My udowadniamy, że nas stać!" – taki był przekaz z tego spotkania.
Po Polsce zaczęli też jeździć liderzy Solidarnej Polski i Polska 2050, czyli Zbigniew Ziobro i Szymon Hołownia.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.