Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Z nowej korespondencji ujawnionej w tzw. aferze mailowej wynika, że premier Mateusz Morawiecki wiedział i akceptował, że dostawcą "słynnych respiratorów" będzie właściciel firmy handlującej bronią, który obecnie jest poszukiwany listem gończym.
Na zaproponowaną ofertę premier miał odpisać krótko: "OK". Jak wiadomo, sprzęt medyczny nigdy nie dotarł do Polski. Do dziś nie udało się także odzyskać ponad 40 mln zł za zakup respiratorów.
Sprawę skomentował dla naTemat poseł KO Michał Szczerba – To kolejny dowód, że Mateusz Morawiecki nie tylko wiedział o sprawie, ale także akceptował te transakcje. Prezes KGHM jest ponadto prawą ręką Morawieckiego i Dworczyka na Dolnym Śląsku i to on rekomendował ministrom zdrowia interesy z handlarzem bronią – powiedział naszej sejmowej reporterce Annie Dryjańskiej.
Dodał, że te maile są "bardzo ciekawe". – Pokazują, że to KGHM mogło bezpośrednio kupować sprzęt od Chińczyków i pojawia się pytanie: po co był handlarz bronią i pośrednik pomiędzy rządem a fabrykami w Chinach? Stawiamy tezę, że była to maszynka do wyprowadzania pieniędzy i prokuratura powinna tę sprawę rozpoznać. Prokuratura jest jednak upolityczniona – stwierdził.
Czytaj także: Finał afery respiratorowej. Po cichu zapadła decyzja prokuratury
Jego zdaniem to dlatego do tej pory nikt nie usłyszał zarzutów. Nie postawiono ich nawet handlarzowi bronią.
– Wygląda na to, że grupa kilku polityków PiS w prywatnych mailach podejmowała decyzje na kwotę ćwierć miliarda złotych, bo tyle wynosił kontrakt z MZ. Poza tym wiadomo, że KGHM zapłaciło handlarzowi bronią kolejne blisko 50 mln za dostarczony sprzęt, który – co również jest ciekawe, był wskazywany w umowach z Ministerstwem Zdrowia, jak i w umowach z KGHM. Różnica była taka, że handlarz dostarczał sprzęt do KGHM, a do ministerstwa nie dostarczył ani jednego modelu – podkreślił polityk KO.
Szczerba odniósł się także strategii obozu rządzącego, polegającej na tym, żeby ignorować sprawę wycieków z maili Dworczyka. To znaczy: nie potwierdzać ani nie zaprzeczać ich prawdziwości, a jeśli już pojawiają się jakieś komentarze ze strony polityków PiS, to słyszymy, że "dyskutowanie o tym jest działaniem na szkodę państwa".
– Nikt do tej pory nie potwierdził, że maile Dworczyka są fikcyjne i mamy sytuacje, które później potwierdzają się w kontrolach poselskich. Osoby, które brały udział w dyskusji na temat wprowadzenia handlarza bronią do pośrednictwa w obrocie respiratorami, później takie decyzje podpisywały. To była grupa trzymająca władzę, podejmowała kluczowe decyzje – bez zamówień publicznych, bez opiniowania umów przez Prokuraturę Generalną, a przecież były to zamówienia powyżej 100 mln zł – zaznaczył.
Czytaj także: Były szef Agencji Wywiadu dla naTemat o nowym wycieku ze skrzynki Dworczyka: To dość kompromitujące
Michał Szczerba stwierdził też: – Dzisiaj te osoby powinny odpowiedzieć za nadużycia i niedopełnienie obowiązków, ale pytamy również, jak to jest możliwe, że handlarz bronią opuścił Polskę 9 grudnia 2020 roku i przez 16 miesięcy prokuratura Ziobry nie wystawiła za nim listu gończego.
Przypomnijmy, że list gończy wystawiono dopiero pod koniec marca tego roku. – Stało się to po tym, jak z posłem Jońskim próbowaliśmy dowiedzieć się, co dzieje się z zarzutami. List gończy został w końcu wystawiony, ale nazwiska handlarza bronią w policyjnej wyszukiwarce nie ma. Udają, pozorują, byle tylko nie dotrzeć do człowieka, który ma dokładną wiedzę na temat patologii państwa PiS – skwitował poseł.