Zaskakujące zwyczaje w Turcji. Czego nie robić przy Turkach, by uniknąć faux pas, a nawet kłopotów?
Wioleta Wasylów
15 czerwca 2022, 15:07·7 minut czytania
Publikacja artykułu: 15 czerwca 2022, 15:07
Każdy kraj i kultura wiążą się z różnymi zwyczajami, które mogą znacznie odbiegać od tego, co jest przyjęte u nas. Między Polską i Turcją istnieją spore różnice. Lepiej uważać np. komu robimy zdjęcie lub jakie gesty wykonujemy, bo w najlepszym przypadku możemy spowodować nieporozumienie lub ściągnąć na siebie spojrzenia oburzonych ludzi. Oto kilka rzeczy, których lepiej nie robić w Turcji.
Reklama.
Reklama.
Jak uniknąć faux pas podczas powitania w Turcji?
W Turcji osoby tej samej płci, jeśli się dobrze znają, witają się poprzez dwukrotne cmoknięcie w policzki (mężczyźni poza całusami, mogą też dwa razy zetknąć się czołami), zaś przeciwnej płci: mogą poprzez podanie ręki.
Natomiast nieznajomi mężczyźni witają się ze sobą uściskiem dłoni, podobnie kobiety między sobą. Jednak w stosunku do płci przeciwnej zazwyczaj ograniczają się do delikatnego skinięcia głową.
Ważny jest też szacunek dla starszych osób (witanych jako pierwsze), który okazuje się poprzez pocałowanie ich prawej dłoni i przyłożenie jej do swojego czoła. W przypadku pierwszego spotkania, można się ewentualnie jedynie lekko ukłonić.
Co ciekawe, Turcy w celu wyrażenia sympatii mówią, zarówno do obcych, jak i dalszych znajomych "abi" ("starszy bracie") i "abla" ("starsza siostro"), a do osób w podeszłym wieku "amca" ("wujku") i "teyze" ("ciociu"). W przypadku bardziej oficjalnych relacji, używają zwrotów "bey" ("pan") lub "hanim" ("pani") tuż po imieniu osoby, do której się zwracają.
Nie odmawiajmy gościny i zdejmujmy buty przed wejściem do domu Turków
Turcy słyną z tego, że żyją bez pośpiechu, na spokojnie, są rodzinni oraz gościnni wobec nowo poznanych osób, także podróżnych. Jeśli zaproszą nas do swojego domu, dadzą nam kapcie, a my musimy zdjąć swoje buty i zostawić je przy wycieraczce przed drzwiami wejściowymi.
Wejście do mieszkania w naszym obuwiu stanowiłoby dla domowników zniewagę. Podobnie może zostać odebrane odmówienie przez nas spróbowania bardzo wielu potraw, które najpewniej zaproponuje nam gospodyni. Stoły, specjalne pufy lub po prostu obrusy ułożone na podłodze są podczas wizyt zawsze suto zastawione smakołykami.
W tradycyjnych tureckich domach jada się przeważnie w ciszy, a rozmowy rozpoczyna się po posiłku. Po jedzeniu w dobrym tonie jest również zaproponowanie gospodyni pomocy w zmywaniu (w przypadku, kiedy gościem jest kobieta).
Pamiętajmy, że herbatę, kawę czy ciasteczka mogą zaproponować nam niemal wszędzie: nawet na dworcu czy komisariacie. W takich wypadkach też powinniśmy ich skosztować.
Uważaj, kogo fotografujesz w Turcji
Turyści chcą zazwyczaj uwieczniać jak najwięcej chwili, miejsc i ludzi, by mieć pamiątki z wycieczki. Szczególnie, jeśli są w miejscach dla nich egzotycznych. Jednak, będąc w Turcji, musimy uważać na to, kogo fotografujemy.
Lepiej nie próbujmy robić zdjęć funkcjonariuszom tureckich służb mundurowych, jeśli sami nie zapozują, a szczególnie, jeśli są w trakcie pracy — no chyba że chcemy ściągnąć na siebie kłopoty.
Bardzo problematyczne jest również robienie bez pytania zdjęć tubylcom, szczególnie kobietom w hidżabach i burkach. By okazać im szacunek oraz uniknąć nieprzyjemności ze strony mieszkańców, powinniśmy najpierw zapytać o zgodę i fotografować wyłącznie, jeśli dostaniemy pozwolenie.
Nie wydmuchuj nosa przy Turkach
W Polsce dyskretne wydmuchiwanie nosa w miejscu publicznym nikogo nie zrazi, nie jest też żadnym faux pas. Jednak w Turcji, nawet jeśli nie jest ostentacyjne, jest uważane za przejaw braku wychowania, a wręcz chamstwa.
Turcy uważają bowiem "wysmarkiwanie się" za czynność bardzo intymną, dlatego wykonują ją w toalecie, z daleka od spojrzeń innych ludzi. Jeśli mają katar w miejscu publicznym, prędzej pociągną nosem, niż użyją chusteczki.
Za niegrzeczne uznają także publiczne dłubanie w zębach. Można to co prawda robić przy użyciu wykałaczki, jednak trzeba być przy tym niezwykle dyskretnym.
Nadmierne okazywanie czułości w miejscach publicznych jest niemile widziane
W nadmorskich kurortach na zachodzie Turcji można dostrzec pary trzymające się za ręce lub idące w objęciach. Nawet delikatny pocałunek na powitanie lub pożegnanie nie będzie zbyt szokujący.
Trzeba jednak pamiętać, że ogólnie w kulturze tureckiej, szczególnie na wschodzie i w mniejszych miejscowościach, takie jawne, zbyt wylewne okazywanie uczuć oraz czułości ze swoją drugą połówką w miejscach publicznych jest uważane co najmniej za niestosowne i spotka się najpewniej z wyrazami zniesmaczenia i komentarzami.
Wszelkie przejawy namiętności takie jak całowanie się i obściskiwanie są uznawane tam za na tyle intymne zachowania, że powinno się je pozostawić na czas, kiedy jesteśmy ze swoim partnerem/partnerką w czterech ścianach mieszkania lub pokoju hotelowego.
Unikanie kontaktu wzrokowego i rozmowy damsko-męskie
Tymczasem w przypadku osób tej samej płci (także mężczyzn), tyle że na koleżeńskiej i przyjacielskiej stopie, na porządku dziennym jest poklepywanie się po plecach, trzymanie za ramię, obejmowanie drugiej osoby ramieniem, a nawet chodzenie pod rękę. Bliski kontakt może być stosowany także wobec niedawno poznanych osób.
Jednak jeśli w ramach uprzejmości uśmiechniemy się lub będziemy patrzeć nieco zbyt długo w oczy przedstawiciela płci przeciwnej, to ta druga osoba może pomyśleć, że chcemy wejść z nią w bliższą relację. (W istocie nawet nieznacznie dłuższe patrzenie prosto w oczy drugiej osoby, niezależnie od płci, jest zazwyczaj traktowane jako wyzywające).
Jako zachęcenie do flirtu Turcy mogą też odebrać wystawianie języka i stanie/siedzenie tuż obok siebie osób różnej płci. Lokalni mężczyźni są bardziej wyczuleni nawet na delikatne i dla nas niewinne bodźce ze strony kobiet, odczytując je jako erotyczne. Stąd zazwyczaj utrzymują wobec nich większy dystans.
Jeszcze à propos relacji damsko-męskich, możemy spotkać się ze zdziwieniem osób w średnim lub starszym wieku, jeżeli będziemy szli ze swoją drugą połówką, a pomimo tego zapytamy o coś na ulicy przedstawiciela płci przeciwnej. Zazwyczaj w przypadku rozmów z nieznajomymi, kobieta rozmawia z kobietą, a mężczyzna z mężczyzną.
Mężczyźni idą przodem
W Europie przyjęło się, że to kobiety są puszczane pierwsze w drzwiach. W Turcji mężczyzna idzie przodem. I w obu przypadkach ma chodzić o... specjalne traktowanie pań.
Dla Turków wyrazem szacunku dla kobiet jest zachowywanie się wobec nich w inny sposób i obejmowanie ich swoistą ochroną, co część europejczyków może traktować jako protekcjonalne i ograniczające.
Jednak to ze względu na to Turcy idą przed Turczynkami, by torować im drogę i sprawdzać, czy jest bezpieczna. Europejczyków, przepuszczających w drzwiach kobiety, mogą odebrać jako tchórzy.
Trzeba jednak zauważyć, że zwyczaj, iż mężczyźni idą przodem – oraz że są obsługiwani jako pierwsi – jest w większych miejscowościach na zachodzie Turcji coraz rzadziej respektowany.
Ubiór kobiet w Turcji i wizyta w meczecie
Chociaż ok. 99 proc. osób w Turcji wyznaje islam, który zakłada skromny ubiór, to konstytucyjnie jest to państwo świeckie. Nie ma nakazu noszenia burek, długich spodni i bluzek zakrywających ramiona, brzuch i dekolt. W większych miastach na zachodzie oraz w kurortach zdarza się też, że kobiety noszą odważne nawet jak na europejskie standardy stylizacje.
Mimo wszystko więcej pań wybiera raczej dość stonowany ubiór. Zaś kuse sukienki, szorty, głębokie dekolty i skąpe bluzki mogą spotkać się z nieprzychylnymi spojrzeniami, ewentualnie krytycznymi komentarzami przede wszystkim w mniejszych miejscowościach i na wschodzie oraz w urzędach i komunikacji zbiorowej. Mogą też – acz wcale nie o wiele częściej niż w Europie – zwrócić uwagę co bardziej nachalnych adoratorów.
Jedyne miejsce, gdzie realnie obowiązuje zakaz odsłaniania ud, kolan, ramion, dekoltu i brzucha, to meczet. Przy wizycie w świątyni muzułmańskiej kobiety muszą mieć ponadto zasłonięte włosy. Dodatkowo, tak jak mężczyźni, mają nakaz zdjęcia obuwia przed meczetem.
Tych gestów nie wykonuj w rozmowie z Turkami
Różnicę kultur polskiej i tureckiej widać m.in. w znaczeniu wielu popularnych gestów, które są u nas błędnie uważanie za uniwersalne. Do nieporozumień możemy dopuścić, próbując np. pokazać "tak", kiwając głową, i "nie", kręcąc nią na boki.
Kilkukrotne obracanie głowy na boki przez Turków zostanie odebrane jako "nie wiem". Niezadowolenie wyrażą oni poprzez kilkukrotne cmoknięcie językiem o zęby, zaś "nie" zademonstrują poprzez odchylenie głowy do tyłu (często z lekkim cmoknięciem), co nam z bardziej przypomina gest, który wykonujemy przy okazywaniu zrozumienia/aprobaty. Natomiast "tak" dla Turków to pojedyncze skinienie głowy do przodu.
W Polsce wskazywanie na kogoś/coś palcem jest odbierane jako mało kulturalne, ale w Turcji można spokojnie tak robić bez bycia posądzonym o brak dobrych manier. Kolejną różnicą jest sposób przywoływania kogoś do siebie. U nas macha się w tym celu palcem skierowanym w górę, zaś w Turcji: ułożonym w dół.
Tak zwany gest "OK" robiony poprzez ułożenie w kształt kółka palca wskazującego i kciuka Polacy zrozumieją jako "wszystko w porządku" lub "to ma dobrą jakość", zaś Turcy pomyślą, że wyzywamy ich od "dupków" lub w pogardliwy sposób nazywamy ich homoseksualistami. Niektórzy z nich odczytają to z kolei jako zaproszenie do stosunku seksualnego.
Gestem niezgody jest też znana u nas jako figa z makiem zaciśnięta pięść z kciukiem wsadzonym między palce wskazujący i środkowy. Dla Turków ten znak nie oznacza jednak, że na nic nie mogą od nas liczyć, tylko, że mają "spieprzać". Gest ten może mieć też dla nich podtekst seksualny.
Jeśli długo się targowaliśmy, kupmy towar
Najpierw jedna zasada: nie targujemy się wszędzie. Jeśli produkty na stacjach benzynowych czy w sklepach mają oznaczoną cenę, to nie próbujmy jej zbijać w rozmowie ze sprzedawcą, bo spojrzą na nas jak na wariatów.
Inaczej ma się sytuacja na targach i bazarach, gdzie wciąż praktykuje się sztukę targowania. Tutaj też pewien haczyk, byśmy nie zostali źle odebrani: targujmy się wyłącznie, jeśli na czymś nam naprawdę zależy i chcemy to nabyć. Nie powinniśmy na koniec odmawiać kupna, jeśli sprzedawca poświęcił nam sporo czasu i ugościł herbatą czy kawą.
Niedawanie napiwku będzie źle odebrane
Dzielenie się i dawanie napiwków (bakszysz; tur. bahşiş) jest wpisane w kulturę Turcji i islam. Otrzymują je często nie tylko kelnerzy i barmani, czy fryzjerzy, ale nawet kierowcy i osoby sprzątające: ci, którzy podczas pracy poświęcają nam swoją uwagę, czas lub po prostu dobrze wykonali dla nas usługę, o którą poprosiliśmy.
W dobrym guście jest nie tylko powiedzieć "dziękuję", ale właśnie wręczyć też bakszysz. Lokalach gastronomicznych i barach daje się zazwyczaj napiwek w wysokości ok. 5-10 proc. rachunku (nie jest on wliczany do całości), a u fryzjera czy w łaźni od 5 do 10 lir do ręki.
Trzeba pamiętać o jednej rzeczy: jeśli ktoś (np. ze względu na swoją gościnność lub dobrą sytuację materialną) grzecznie odmówi przyjęcia naszego napiwku, wówczas nie dajemy go na siłę.
Tematy tabu i drażliwe kwestie
W kulturach wschodu ludzie, by nie urazić uczuć drugiej osoby, niezależnie od swojej prawdziwej opinii, będą raczej tworzyć tematy tabu w rozmowie i zachowywać neutralność, przytakując i uśmiechając się.
Są jednak kwestie, których my również powinniśmy na wszelki wypadek unikać, by nie tworzyć napięć. Nie chodzi tu o tematy stricte zakazane, ale raczej drażliwe, które mogą wywołać żywą dyskusję, a nawet dużą burzę: tak jak w Polsce.
Najbardziej delikatne są kwestie religii oraz mniejszości Kurdów, Ormian i Cypryjczyków. Problematyczne mogą okazać się dyskusje na temat warunków życia i polityki w Turcji, ponieważ nie wiadomo, czy nasz rozmówca popiera rząd i prezydenta, czy nie. Podobnie ma się sprawa z bardzo ważną dla wielu Turków piłką nożną, nie tylko klubową, ale i reprezentacyjną.
Najbezpieczniej będzie więc rozmawiać o jedzeniu, rodzinie i obyczajach.