logo
Dolny Śląsk. Pożar w kopalni Rudna w Polkowicach. Ewakuowano ponad 500 osób Fot. Tomasz Gola / Reporter / East News
Reklama.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Około godz. 5:00 doszło do wybuchu pożaru w kopalni Rudna. Doszło do niego na głębokości tysiąca metrów
  • Konieczna była ewakuacja z podziemi wszystkich pracowników zakładu. Nie wiadomo, czy są poszkodowani
  • Trwa także wyjaśnianie przyczyn dużego zadymienia
  • Pożar w kopalni Rudna na Dolnym Śląsku. Ewakuowano ponad 500 osób

    W rozmowie z naTemat rzeczniczka prasowa KGHM Sylwia Jurgiel potwierdziła medialne doniesienia o zdarzeniu. Na Dolnym Śląsku, a konkretnie w Polkowicach, doszło do pożaru kopalni Rudna.

    – Mogę potwierdzić, że trwa akcja przeciwpożarowa w zakładach górniczych Rudna w rejonie GG2. Tam pod ziemią doszło do zadymienia – powiedziała

    – Podjęta została decyzja o wycofaniu załogi. To dość duży zakład pracy – dodała. Cała załoga składa się bowiem z około 500 pracowników.

    Warto podkreślić, że Zakłady Górnicze Rudna są jedną z największych kopalń miedzi, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. W Oddziale funkcjonuje 10 szybów o głębokości nawet do 1200 metrów.

    – Na ten moment nie mamy informacji o osobach poszkodowanych. Nie znamy też na tę chwilę przyczyn tego zadymienia – przekazała rzeczniczka KGHM.

    Chwilę po 8:00 na antenie Polsat News Sylwia Jurgiel oficjalnie przekazała, że wszyscy pracownicy wydostali się na powierzchnię i są bezpieczni.

    Jak pisaliśmy w naTemat, jeszcze na początku czerwca media informowały o kolejnych wypadkach w kopalniach. Wówczas czterech górników z kopalni Bogdanka utknęło pod ziemią. Jednego z nich nie udało się uratować.

    Od początku roku do wypadków dochodziło także w kopalniach: Pniówek i Zofiówka. W obu przypadkach poszkodowanych było 10 górników. Nie wszystkich udało się przeżyć kolejno eksplozji i wstrząsów.

    Wówczas na miejscach zdarzenia stawiali się zarówno Andrzej Duda, jak i Mateusz Morawiecki. Obaj politycy składali kondolencje rodzinom i bliskim ofiar. Media rozpisywały się przede wszystkim o Dominiku Godźku – 37-letnim górniku, byłym piłkarzu i prezesie LKS Brzeźce.