Cały świat obserwował ich wizytę w Kijowie. Ale oprócz politycznych aspektów wielu ludziom w oczy rzuciła się jeszcze jedna rzecz – ubiór całej czwórki. Przywódcy Francji, Niemiec, Włoch i Rumunii nawet na miejsce zbrodni w Irpieniu pojechali pod krawatem, co żywo jest komentowane w internecie. – Trochę się nie dostosowali – komentuje w rozmowie z naTemat Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku politycznego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przywódcy Francji, Niemiec, Włoch i Rumunii odwiedzili zniszczony przez Rosjan Irpień. Wielu komentujących w mediach społecznościowych zwróciło uwagę, że pojechali tam w garniturach.
Sprawa ubioru europejskich przywódców podzieliła intrenautów.
– Rozumiem, że to oficjalna wizyta rządowa, ale pojechali w określone warunki bojowe. Nie powinni byli się tak ubrać – komentuje ekspert.
To był ważny punkt wizyty Emmanuela Macrona, Olafa Scholza, Mario Draghi i Klausa Iohannisa w Ukrainie, która w Polsce wywołała polityczną burzę.
Ale również u nas wielu komentujących w mediach społecznościowych zwróciło uwagę, że cała czwórka nawet na miejsce zbrodni pojechała w garniturach.
Podobnie było w Kijowie. Wspólne, końcowe, zdjęcia z prezydentem Ukrainyw jego symbolicznej, wojennej koszulce, wywołały wiele komenatrzy.
"Dlaczego byli w garniturach?"
"Dlaczego oni są w garniuturach?", "Zełenski ma więcej powagi w swoich sznurowadłach niż ci wszyscy mężczyźni w garniturach i krawatach pozujący do sesji zdjęciowych", "Przybyć do kraju w stanie wojny i odwiedzić zniszczony Irpin w garniturach i krawatach, to mówi wszystko…" – reagowali internauci.
Nie brakuje zaskoczenia, ale zdania są podzielone. "Dla mnie wizyta w garniturach to pokazanie, że Ukraina to nadal kraj, nadal oficjalny partner, a Zełenski nadal jest szanowanym przez zachód Prezydentem" – tak również komentowano.
Czy słusznie? – Rozumiem, że to oficjalna wizyta rządowa, ale pojechali w określone warunki bojowe. Nie powinni byli się tak ubrać. Trochę się nie dostosowali. Powinni być ubrani odpowiednio do sytuacji. Jechali na front. To tak jaby odwiedzać żołnierza w okopie – komentuje w rozmowie z naTemat Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku politycznego.
Podkreśla, że są sytuacje, w których ubiór odgrywa pewną symboliczną rolę. Prezydent Zełenski sam jest w tym względzie symbolem.
– Mamy do czynienia z sytuacją wojenną. Zełenski, który jako prezydent wcześniej był człowiekiem ogolonym i chodził w garniturach, dostosował się do sytuacji bojowej i zaczął chodzić w stroju związanym z wojną. Jego strój to symbol jego obecności na forncie. Przestał się też golić. To również jest pewna symbolika, która pokazuje: nie jestem inny, nie jestem w lepszychch, komfortowych, luksusowych warunkach niż wy. Jestem taki sam jak wy – zauważa ekspert.
Co pokazali europejscy przywódcy
Co zatem wizerunkowo mogli swoim oficjalnym ubiorem pokazać europejscy przywódcy?
– Chyba niezrozumienie sytuacji i wciąż jeszcze pewien dystans między Ukrainą, a państwami Europy zachodniej. Brak dostosowania się do sytuacji – ocenia nasz rozmówca.
Nie dziwią go reakcje w internecie, to że ludzie w ogóle zwrócili uwagę na ten aspekt wizyty.
– To jest kontrast. Przedstawiciel narodu, który walczy za Europę, a ci którzy po części trochę go finansują i pomagają, wciąż jeszcze jakby nie rozumieją sytuacji. Nie odnaleźli się w tej sytuacji, nie rozumieją, że to jest wojna. Można to też przyjąć jako pewien symbol odrębności, niezrozumienia Wschodu. My Polacy bardziej rozumiemy, bez względu na opcje – mówi.