"To byłoby wielkie zwieńczenie politycznej kariery Jarosława Kaczyńskiego" – ocenił poseł Tadeusz Cymański, gdy "Super Express" zapytał polityków Zjednoczonej Prawicy, czy prezes PiS planuje kandydować na prezydenta. Publikacja wywołała poruszenie. PiS odpowiedział, że to fake news.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Super Express" rzucił sugestię, że prezes PiS mógłby wystartować w wyborach prezydenckich 2025 i zapytał o to polityków Zjednoczonej Prawicy, czy byłoby to możliwe.
- Kto może kandydować i zostać prezydentem Polski? Na pewno politykiem, który ma potężne doświadczenie, ma ogromne sukcesy i byłby świetnym prezydentem, jest Jarosław Kaczyński. Powinien być brany pod uwagę, jeśli chodzi o prezydenckie rozdanie –odpowiedział poseł klubu PiS Tadeusz Cymański.
– To byłoby na pewno piękne zwieńczenie politycznej kariery Jarosława Kaczyńskiego – dodał. Podobnego zdania jest europoseł PiS Karol Karski.
Publikacja wywołała poruszenie, Prawo i Sprawiedliwość już odpowiedziało. "Prezes Jarosław Kaczyński nie będzie kandydować w wyborach prezydenckich. Mamy do czynienia z czystej wody fake newsem" – napisano.
Jak jednak eksperci oceniliby potencjalną kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego?
Ekspert o doniesieniach ws. Kaczyńskiego
– Myślę, że nie nadaje się na to stanowisko i nie daj Boże, żeby takie nieszczęście spotkało Polskę. To człowiek wrogo nastawiony do Europy. Można by bardzo wiele negatywnych cech Kaczyńskiego znaleźć, nie będę ich wymieniał. To nie byłoby dobre – komentuje w rozmowie z naTemat Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku politycznego.
Informacje na ten temat uznaje za "taki chwilowy cukierek". – Rodzaj podlizywania się człowiekowi, który powoli traci siły i jeszcze w jakiś sposób próbuje się eksponować. To lizusostwo i odwracanie uwagi mediów, które powinny gryźć i być dociekliwe, a nie zajmować się takimi drobiazgami – ocenia doniesienia na temat ewentualnego kandydowania Kaczyńskiego.
Ekspert przypomina, co prezes PiS powiedział ostatnio o Mariuszu Błaszczaku, że szef MON przejmie wszystkie jego obowiązki. – Kaczyński już przyzwyczaił się do myśli, że jednak powoli będzie musiał znikać z życia politycznego. Choć jego zapewnieniom nie można ufać. To nie jest powiedziane, że dziś Błaszczak, a jutro może jakiś inny człowiek – mówi Wiesław Gałązka.
Przypomina też słowa Kaczyńskiego sprzed lat:
– To nie jest osobnik, który mógłby spocząć spokojnie. On musi cały czas, jak kornik, dziury robić – dodaje z uśmiechem.
Kaczyński startował na prezydenta w 2010 roku
Jarosław Kaczyński startował już na prezydenta w 2010 roku, po katastrofie smoleńskiej, gdy zmierzył się z Bronisławem Komorowskim. W II turze wyborów uzyskał 46,99 proc. głosów, a polityk PO 53,01 proc.
– Proszę pamiętać, że Jarosław Kaczyński zaszedł tak wysoko na fali żałoby, współczucia. Myślę, że nawet pochowanie Lecha Kaczyńskiego na Wawelu miało aspekt marketingu politycznego. Bo przecież niby równy królom, a zatem prezydentem powinien zostać brat równego królom. Zresztą w ubiegłym roku abp Jędraszewski mówił, że wszyscy powinniśmy Bogu dziękować, że zesłał na podwójne szczęście w postaci tych dwóch braci – komentuje Wiesław Gałązka.
Uważa, że tamten wynik dla Kaczyńskiego był wysoki. – Jesteśmy Polakami, jesteśmy pełni współczucia w takich sytuacjach. To wszystko wpłynęło na wynik – przypomina.
Dziś – gdyby Kaczyński jednak nieoczekiwanie zdecydował się na start – nie sądzi, że przekroczyłby 50 proc.
– Jest już starszym człowiekiem. Gdybym był po stronie opozycji, robiłbym dokładnie to, co Jacques Séguéla w 1995 roku pomagając Kwaśniewskiemu, czyli podkreślałbym różnicę wieku. I pokazywał wszystkie kłamstwa, niekonsekwencję, a także jego chamstwo, czego przykładem były wystąpienia Kaczyńskiego z trybuny sejmowej, kiedy wyzywał wszystkich posłów opozycji od kanalii – uważa.
W 2025 rok Jarosław Kaczyński będzie miał 76 lat. Joe Biden, gdy został prezydentem USA miał lat 78. Można podawać też inne przykłady, które zresztą przytoczył "Super Express".
– Tyle lat będzie miał też Trump w 2024 roku, ile miał Biden, wygrywając z nim w poprzednich wyborach. Ale czas starców nie jest dobry. To byłoby znowu powielanie tego, co było kiedyś w Rosji, gdy młodzieniaszkowie powyżej 70. mieli szansę, by być pierwszymi sekretarzami – uważa ekspert.
Ja bym chciał być emerytowanym zbawcą narodu. (…) Ja najbardziej chciałbym być szefem, silnej, bardzo wpływowej, współtworzącej albo tworzącej rząd partii.