Andrzej Duda ułaskawił Paulinę P. skazaną za handlowanie mefedronem. W więzieniu miała spędzić dwa lata, jednak nie odsiedzi wyroku – poinformował "Fakt", który dotarł do akt sprawy. Prezydent uzasadniał swoją decyzję kwestiami "humanitarnymi" oraz "nadmiernie surowym" wyrokiem.
Sprawa Pauliny P. sięga 2010 roku, gdy przyłapano ją na kradzieży. Już w 2014 roku zaś funkcjonariusze odkryli, że handluje mefedronem
Młoda kobieta sprzedała łącznie około dwóch kilogramów narkotyku, za co usłyszała kolejny wyrok
Andrzej Duda uznał, że kara była "nadmiernie surowa"
Andrzej Duda ułaskawił Paulinę P. Kobieta handlowała mefedronem
"Prezydent miał na uwadze względy humanitarne, z powodu których orzeczona kara jawiła się jako nadmiernie surowa - bardzo trudną sytuację rodzinną, a także odległy termin popełnienia czynu" - tak ułaskawienie uzasadnił Andrzej Duda.
Warto podkreślić, że przeciw ułaskawieniu był prokurator generalny oraz sędzia, który wydał wyrok ws. Pauliny P. Warto podkreślić, że handlarka narkotyków została skazana już w kwietniu 2010 roku za kradzież.
Wówczas sąd wymierzył jej karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Została również objęta dozorem kuratora oraz obowiązkiem opłacenia grzywny w wysokości 500 złotych. To jednak nie koniec.
Jak donosi "Fakt", 2014 roku Centralne Biuro Śledcze zorganizowało akcję pod kryptonimem "Gemini". Przedsięwzięcie polegało na podjęciu próby zakupienia mefedronu przez funkcjonariuszy.
To właśnie wtedy aresztowano zarówno ówczesnego partnera Pauliny P., jak i jej brata. Jak się okazało, w proceder zamieszany miał być także Janusz P. Kobieta miała sprzedać aż dwa kilogramy mefedronu.
24-letnia wówczas Paulina została skazana na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Po dwóch latach - w 2016 roku - Sąd Rejonowy Warszawa-Wola zniósł zawieszenie kary ze względu na regularne unikanie kontaktów z kuratorem.
Z relacji "Faktu" wynika, że to właśnie wtedy zaczęły się starania o ułaskawienie od Andrzeja Dudy. Prośbę uzasadniano trudną sytuacją życiową oraz dużym kredytem. Przez interwencję prezydenta 34-letnia już Paulina P. wyszła na wolność.
Jak pisaliśmy w naTemat, Andrzej Duda przekonywał, że to "sprawa rodzina", "nie było gwałtu", a media związane z obozem władzy próbowały przekonać opinię publiczną, że ułaskawiony "nigdy nie był pedofilem".