
Mniejszość niemiecka?
Jest największą liczebnie spośród ustawowo uznawanych mniejszości narodowych w Polsce. Obecnie mniejszość niemiecka to Polacy narodowości niemieckiej, którzy zadeklarowali swoją niemiecką narodowość w ramach spisów powszechnych organizowanych na terenie państwa polskiego. CZYTAJ WIĘCEJ
– Tyle praw dla Niemców w Polsce, ile w Niemczech dla Polaków – przekonywał. O ironio, to właśnie w województwie opolskim znajduje się największe skupisko mniejszości niemieckiej w całej Polsce. Wygląda na to, że PiS-owi nie zależy na jej głosach. Sprawę podgrzał dodatkowo Joachim Brudziński, który dziś w TVN24 zarzucił mniejszości "ścisłą współpracę" z Platformą Obywatelską, więc PiS nie rozpatruje jej w kategoriach "politycznego zysku".
Jarosław Kaczyński wyjątkowo lubi zabierać głos w sprawach polsko-niemieckich. Najgłośniejszą wypowiedzią było chyba określenie Ruchu Autonomii Śląska "zakamuflowaną opcją niemiecką". W zeszłym tygodniu mówił także o repolonizacji mediów. Bardziej uważni obserwatorzy pamiętają też, jak podczas konferencji spytał reportera TVN, czy ten jest ze stacji "polskiej czy niemieckiej".
Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców na Śląsku Opolskim (TSKN)
Jest najliczniejszą organizacją Mniejszości Niemieckiej w Polsce. Należą do niej około 330 koła terenowe. Koła terenowe DFK zrzeszone są w około 50 gminach , a te w 7 powiatach.
Celem Towarzystwa jest animacja i wspieranie życia kulturalnego Mniejszości Niemieckiej, rozwój niemieckojęzycznego szkolnictwa w regionie, propagowanie dwujęzyczności mieszkańców regionu
CZYTAJ WIĘCEJ
Niemniej jednak nie zamierzają zostawić sprawy bez odpowiedzi. Właśnie trwają obrady zarządu, na których zostanie poruszona kwestia tego, jak zareagować na słowa Kaczyńskiego. W grę wchodzi oficjalne oświadczenie, ale ci, którzy liczą na medialną przepychankę mogą być rozczarowani.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości, choć przemawiał w województwie opolskim, to zdaniem naszego rozmówcy nie ma zielonego pojęcia o regionie i całym problemie mniejszości. – Prezes PiS nigdy nie spotkał się twarzą w twarz z przedstawicielami mniejszości niemieckiej. Swoje opinie wyrabia co najwyżej na podstawie tego, co dociera do niego od polityków z regionu – słyszymy.
Mniejszość Niemiecka od dwóch kadencji ma w polskim parlamencie po jednym przedstawicielu. Wcześniej trzykrotnie było ich dwóch, a na początku lat dziewięćdziesiątych uzyskali nawet siedem mandatów poselskich. Mniejszość ma znikome poparcie w skali kraju. W zeszłorocznych wyborach było to zaledwie 0,19, a cztery lata wcześniej niewiele więcej, bo tylko 0,20 procent (jako komitet mniejszości narodowej nie musi przekraczać 5–procentowego progu).
Jest także inny wymiar braku chęci współpracy z Prawem i Sprawiedliwością: strach. – Niewykluczone, że po nagonkach, które urządza PiS rozproszymy się i zejdziemy do podziemia. Może dojść do sytuacji, w której nikt nie będzie chciał zostać posłem z ramienia mniejszości niemieckiej, bo najzwyczajniej w świecie będzie zbyt niebezpiecznie przyznawać się do narodowości, a już w szczególności niemieckiej. Tego się boimy, a to całkiem realny scenariusz, jeżeli PiS dojdzie do władzy – mówi przewodniczący Norbert Rasch.
Czasami jednak zarzuty PiS-u wydają się być uzasadnione. Tak było w przypadku szkoły prowadzonej przez mniejszość niemiecką, której zarzucano antypolskie działanie i dyskryminowanie uczniów, których rodzice nie podpisali deklaracji o nauce języka niemieckiego jako ojczystego. Dzieci, które wolały uczyć się niemieckiego jako drugiego języka nie były obecne w dziennikach, nie mogły kandydować do samorządu klasy, a ich rodzice nie mieli prawa głosu na wywiadówkach.
Kontrowersje w sprawie obchodów powstań śląskich
Wielkie oburzenie wywołał list Norberta Rascha, który przed obchodami powstań śląskich napisał do marszałka województwa opolskiego. Rasch pisał wtedy:
Powinniśmy odejść od zmitologizowanego ukazywania tamtych wydarzeń i instrumentalnego posługiwania się historią w celach politycznych. Dotychczasowa i planowana formuła upamiętnień wyklucza z udziału w uroczystościach tę część społeczeństwa, dla której powstania śląskie były tragedią rodzinną i zbrojnym atakiem na integralność terytorialną kraju. Podkreśla ona najczarniejsze karty tej ziemi, uwypuklając je jako chwalebne. CZYTAJ WIĘCEJ
Przewodniczący TSKN obawia się, że słowa, które padają z ust polityków obydwu krajów mogą doprowadzić do sytuacji, gdy Niemiec i Polak żyjący płot w płot od wielu lat nagle po prostu zaczną się nienawidzić. – Politycy PiS swoimi słowami wsadzają kij w mrowisko, a to niedopuszczalne. To może doprowadzić do tąpnięcia na płaszczyźnie stosunków międzynarodowych, a to z czasem odbije się na tych najważniejszych stosunkach, międzyludzkich – tłumaczy. Nie zmienia to jednak faktu, że nasz rozmówca ocenia stosunki polsko-niemieckie, jako dobre, a nawet bardzo dobre.