"Będziesz pierwszą kobietą w historii wyruchaną w gabinecie metropolity białostockiego" – pisał w jednej z wiadomości do nieznanej sobie wcześniej internautki ks. Andrzej Dębski. Duchowny w archidiecezji białostockiej pełnił wiele ważnych funkcji, ze wszystkich został odwołany. Sprawa seksskandalu w kurii od kilku dni wywołuje wiele emocji. Niektórzy w komentarzach piszą o rodzinie ks. Dębskiego, nie brak wpisów, że duchowny jest synem wysoko postawionego lokalnego polityka. Tymczasem to nie tak. Choć owszem ojciec duchownego przed laty był związany z PiS i z białostockim samorządem.
Po publikacji "Gazety Wyborczej" zgłaszają się kolejni świadkowie, którzy również otrzymywali obsceniczną korespondencję od ks. Andrzeja Dębskiego
Były już rzecznik kurii białostockiej został ukarany zakazem wykonywania posług duszpasterskich i noszenia stroju duchownego
Wielu internautów wiąże ks. Dębskiego ze znanym lokalnym politykiem, przez wiele lat związanym z PiS. Jak ustaliliśmy, polityk ten nie jest ojcem ks. Dębskiego
Kim jest ks. Andrzej Dębski?
Do soboty ks. Andrzej Dębski pełnił wiele znaczących funkcji w Kościele. Był m.in. rzecznikiem prasowym archidiecezji białostockiej, dyrektorem biura prasowego tamtejszej kurii, archidiecezjalnym Inspektorem Ochrony Danych Osobowych, wykładowcą Wyższego Seminarium Duchownego, kapelanem Jagiellonii Białystok, wydawcą i prowadzącym magazyn "Pod Twoją obronę" w TVP3 Białystok, a widzom telewizji ogólnopolskiej był znany z katolickiego programu "Ziarno" dla dzieci.
Wszystko się wysypało, gdy w sobotę w lokalnej "Gazecie Wyborczej" ukazał się tekst Macieja Chłodowskiego zatytułowany: "'Będziesz prywatną szmatą'. Obsceniczna korespondencja rzecznika białostockiej kurii". Do artykułu dołączono dwa filmiki, na których ksiądz Dębski składał internautce Oli obsceniczne propozycje. Nagrań było więcej – jedno wykonano na planie programu "Ziarno", na innym widać było duchownego, jak się masturbuje.
Parę godzin po tej publikacji kuria zareagowała zawieszeniem ks. Dębskiego we wszelkich funkcjach w archidiecezji, a od razu po weekendzie zakazano mu jakichkolwiek posług i nakazano "podjęcie terapii i pokuty".
"Było to w 2018 roku. Dostawałam od niego masę zboczonych wiadomości typu: 'idę sobie zwalić do twojego zdjęcia, a potem na mszę'. Proponował mi związek, wysyłał gołe zdjęcia. Manipulował mną" – napisała czytelniczka.
Z jej relacji wynika, że o wszystkim był poinformowany ówczesny metropolita białostocki abp Tadeusz Wojda, ale "zamiótł sprawę pod dywan". Ks. Dębski wówczas "stracił jedynie funkcję prefekta w seminarium". Abp Wojda, dziś na czele archidiecezji gdańskiej, wydał później oświadczenie, że nie miał "żadnej wiedzy" o zachowaniach ks. Dębskiego.
"Pojawiające się w przestrzeni medialnej insynuacje odnoszące się do ukrywania przeze mnie gorszącego postępowania ks. Dębskiego są fałszywe" – Abp Tadeusz Wojda Metropolita Gdański
Sprawa wywołała na tyle duże oburzenie, że wielu internautów zaczęło snuć podejrzenia, skąd te awanse ks. Dębskiego? Dlaczego, mimo sygnałów o nieprawidłowościach, włos z głowy mu nie spadł? Co sprawiało, że czuł się aż tak pewnie? W sieci nie brak opinii, że ks. Andrzej Dębski musiał mieć "mocne plecy".
Rodzina ks. Dębskiego
W komentarzach – i w lokalnych, i w ogólnopolskich mediach – raz po raz można znaleźć stwierdzenia, że ks. Dębski mógł sobie na to wszystko pozwolić ze względu na wysoko postawionego ojca. Na wykopie pada wprost, że ojcem księdza Andrzeja Dębskiego jest znany lokalny polityk, Bogusław Dębski. Tymczasem to nieprawda. Chodzi o innego Dębskiego, ale również przed laty związanego z PiS.
– To zbieżność nazwisk. Ksiądz Dębski nie jest synem Bogusława Dębskiego, przewodniczącego sejmiku Podlasia - wyjaśnia w rozmowie z naTemat autor artykułu w "Wyborczej" Maciej Chołodowski.
Bogusław Dębski przez lata był związany z Prawem i Sprawiedliwością, ale też m.in. z Ligą Polskich Rodzin. W latach 1998-2002 był wiceprezydentem Białegostoku, potem (2008-10) wicemarszałkiem województwa, a od 2019 przewodniczącym sejmiku podlaskiego. Tuż po tym, jak został przewodniczącym, opuścił klub PiS, ale zadeklarował poparcie dla pisowskiego zarządu województwa. Od kilkunastu lat jest też dyrektorem szpitala w Zambrowie.
Ma dwoje dzieci, ale żadnym z nich nie jest ksiądz Andrzej. – Na pewno ksiądz Dębski nie jest synem przewodniczącego sejmiku. Jeśli są rodziną, to jakąś daleką – mówi mi osoba znająca Bogusława Dębskiego.
Maciej Chłodowski zwraca uwagę, że ks. Dębski ma wysoko postawionego i znanego od lat w regionie brata. Adam Dębski obecnie jest dyrektorem lokalnego oddziału Totalizatora Sportowego, wcześniej m.in. był dyrektorem szpitala w Siemiatyczach, a jeszcze wcześniej rzecznikiem podlaskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
Ale już wtedy, gdy Adam Dębski rezygnował ze stanowiska w Siemiatyczach i przenosił się na dyrektorski fotel w Białymstoku, Bogusław Dębski w komentarzu pod artykułem w "Kurierze Porannym" odcinał się od tej rodziny Dębskich: "Nie jestem kuzynem Adama Dębskiego. Nie mam związków z jego rodziną. Doszukiwanie się związków jest nadużyciem".
I faktycznie - chodzi o innych Dębskich z Białegostoku. Ojcem ks. Andrzeja jest emerytowany wojskowy, później związany z PiS, przed laty radny tej partii w Białymstoku Jan Kazimierz Dębski. "Żonaty, dwóch synów. Żona Leokadia jest dyrektorem przedszkola. Starszy syn Andrzej został księdzem; obecnie studiuje w Rzymie. Młodszy Adam jest studentem socjologii na Uniwersytecie w Białymstoku" - tak w krótkiej notce prezentował się, startując w wyborach w 2002 r.
Co teraz robi ks. Andrzej Dębski?
Co dalej będzie z ks. Dębskim? Obecny metropolita białostocki abp Józef Guzdek na czele archidiecezji stoi zaledwie od września ubiegłego roku. W rozmowie z "Wyborczą" zapewnia, że do czasu sobotniej publikacji nie miał pojęcia o wyczynach rzecznika kurii.
Arcybiskup dziękuje za to, że ukazał się tekst, dzięki któremu poznał "bardzo trudną, przykrą i bardzo bolesną prawdę". Obiecuje przy tym, że na słowach się nie skończy. – Będą konsekwencje przewidziane prawem kościelnym, bo na słowach nie można się w tych wypadkach zatrzymywać – deklaruje abp Guzek.
Zgodnie z komunikatem kurii ks. Dębski miał rozpocząć "terapię i pokutę w miejscu wskazanym przez metropolitę białostockiego". Czy już rozpoczął? Trudno powiedzieć. Jego znajomi przyznają, że na profilu duchownego ostatni post pochodzi z 7 lipca. Od czasu publikacji w "Wyborczej" nic publicznie nie wyjaśnił. Widać natomiast, że bardzo często aktywny jest na Messengerze.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Kiedy takie informacje dochodzą, natychmiast reaguję. Kieruję się zasadą "zero tolerancji dla postaw patologicznych". W październiku zeszłego roku spotkałem się ze wszystkimi księżmi naszej archidiecezji. Wyraźnie wtedy powiedziałem: "Zero tolerancji dla postaw patologicznych niegodnych księży". Powiedziałem wówczas wprost, że mam doświadczenie wyniesione z pracy w trzech parafiach i wiem, że lepiej jest, jeśli jednego duchownego będzie mniej, niż ktoś miałby być powodem zgorszenia.