Jak wynika z badań, Polacy dostrzegają grubiańskie zachowanie innych turystów, ale też sami przyznają się do popełniania gafPodstawowym problemem turystów z nadmorskich kurortów jest zachowanie w restauracjachPodczas urlopu zachowujemy się gorzej niż w pobliżu domuZaczyna się niewinnie, od zagęszczonego ruchu na molo i promenadach. Po czasie dochodzą coraz większe tłumy przy straganach z pamiątkami, aż wreszcie pojawiają się rozrzucone na każdym rogu śmieci, sikający pod murkiem mężczyźni, kobiety i dzieci, a także gołe klaty, które świecą w sklepie, pod budką z lodami czy zwyczajnie na ulicy.
Nic dziwnego, że stali mieszkańcy kurortów traktują turystów jak komary — znienawidzony dodatek, który towarzyszy letnim miesiącom.
Niby wydawałoby się, że wszystko powinno przebiegać w sposób cywilizowany. W końcu na wakacje nie jeżdżą przybysze z innej planety, ale ludzie tacy jak my, nasi sąsiedzi, znajomi czy koledzy z pracy.
Tymczasem, z jakiegoś powodu, na darmowe drinki w samolocie rzucają się wszyscy, talerze ze stosami wyrzuconego jedzenia to standardowy widok w hotelowych restauracjach, a muzykę z głośnika na plaży, tak by słyszeli wszyscy, potrafią puścić nie tylko nastolatkowie. Flagowym przykładem jest jednak robienie sobie beach barów z lokali poza plażą.
Problem "gołych klat" jest nienowy. Plakaty i informacje o tym, że obsługiwani są wyłącznie turyści w ubraniu, już wiele lat temu zawisły w wielu kurortach. Dziś, choć edukacja trwa już kolejny sezon, sytuacja na Pomorzu specjalnie się nie zmieniła.
"Pracuję w sklepie osiedlowym w Gdyni Orłowie, nie jest fajnie oglądać panów w spranych, porozciąganych gaciach, wciśniętych między pośladki", pisze jedna z internautek pod zdjęciem, na którym widać kilku mężczyzn, którzy w samych kąpielówkach, przechadzają się po jednym z sopockich osiedli.
"Uwielbiam te orły na plecach, kotwice na klacie i krzyże na grubym kajdanie. No coś pięknego...", drwi kolejny z komentatorów.
W podobnym tonie pisane są komentarze osób, które pracują w nadmorskiej gastronomii. Choć dla wielu z nich widok turystów w samym bikini lub slipach w restauracji jest już na tyle opatrzony, że nawet nie zwracają na niego uwagi, ciągle jest spora grupa tych, którzy pozostają zniesmaczeni. To chociażby inni goście, którym trudno się dziwić, że nie chcą oglądać spoconego Kowalskiego i płatów schodzącej skóry na nagich plecach jego żony.
Mieszkańcy podnoszą, że podobnie jak mało któremu warszawiakowi widzi się sytuacja, że podczas biznesowego lunchu ktoś z gołą klatą siada przy stoliku obok, tak samo oni nie mają obowiązku, żeby akceptować takie "atrakcje".
Oni również, podobnie jak mieszkańcy innych miast, spotykają się w restauracjach, by rozmawiać o pracy, załatwiać biznesowe sprawy i spędzać miło czas, a niekoniecznie być świadkami tego, jak inni spędzają urlop.
O tym, że problem dotyczący zachowań turystów nie jest wyssany z palca, świadczą, chociażby działania władz nadmorskich kurortów.
Akcja #TurystoSzanujSopot w trójmiejskiej miejscowości prowadzona jest już czwarty rok z rzędu. Władze miasta przypominają w niej o podstawach savoir-vivre. Biorąc pod uwagę, że akcja prowadzona jest również w języku angielskim, problem nie dotyczy tylko Polaków.
Zdjęcie widoku, który jest codziennością mieszkańców Sopotu, publikowane są w sezonie regularnie, a do grona internautów "chwalących się" zachowaniem turystów dołączył ostatnio nawet prezydent miasta, Jacek Karnowski.
Oprócz golizny, mieszkańcy Sopotu mierzą się także z innymi grubiańskimi zachowaniami. Miasto nawołuje do wyrzucania po sobie śmieci do kosza, korzystania z toalety w wyznaczonych miejscach, powstrzymywania się od picia alkoholu w plenerze i parkowania zgodnie z przepisami.
Choć Sopot prowadzi otwartą walkę edukacyjną, nie jest to jedyna miejscowość, w której pojawiają się problemy z turystami. Dotyczy to jednak nie tylko nadmorskich kurortów.
Zmorą mieszkańców miejscowości turystycznych oraz centralnych osiedli dużych miast, są całodzienne i całonocne libacje, bałagan, który zostawiany jest również na klatkach schodowych, a także chamstwo, które jest odpowiedzią na zwrócenie uwagi.
Jednym z podstawowych problemów jest najem krótkoterminowy, z którego często korzystają osoby, chcące wynająć lokal typowo pod kątem imprezy. Takie sąsiedztwo potrafi zamienić w koszmar życie stałych mieszkańców, co regularnie podnoszone jest w mediach.
Filmik obrazujący to, z czym mierzą się mieszkańcy Sopotu, został nawet opublikowany w komentarzu pod wspomnianym postem prezydenta Karnowskiego. Słychać na nim głośne śpiewy dobiegające z jednego z "apartamentów na doby", które słychać na całej ulicy.
Jak wynika z badania, przeprowadzonego na zlecenie serwisu Prezent Marzeń, na wakacjach odbija wszystkim. Ponad 60 proc. respondentów potwierdziło, że podczas wakacyjnego wyjazdu zdarzyło im się wstydzić za innego turystę, a do popełniania gaf przyznają się także sami ankietowani.
To, co wywołuje największy wstyd za współtowarzyszy, to nadużywanie alkoholu (39 proc.), skąpstwo (29 proc.), awanturnictwo (21 proc.) i wyniosłość (11 proc.).
Sami jednak nie jesteśmy lepsi. Na szczycie listy są hotelowe śniadania. Aż 47 proc. respondentów podczas hotelowego posiłku przyznało, że lubi sobie naładować na talerz za dużo jedzenia. 23 proc. oświadczyło, że pokłóciło się z personelem hotelowym, 22 proc. ukradło ręcznik, a 8 proc. nie zapłaciło rachunku.
A to jak, dosłownie i w przenośni wygląda "Prawdziwy Janusz na polskiej plaży 2022", pokazuje spot wyprodukowany na zlecenie Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Skłania do refleksji.