
"Jest mi kompletnie wszystko jedno, gdzie leży wrak. (...) To sprawa drugorzędna" – mówiła w TOK FM Dominika Wielowieyska. Czy [Waszym zdaniem] publicystka ma rację, czy może bagatelizuje poważne problemy?
Sami podnieśliśmy kwestię wraku do rangi godnościowej. Zupełnie bezsensownie. I teraz wpadliśmy w pułapkę, którą sami na siebie zastawiliśmy. Być może Rosjanie to wykorzystują, tego nie wiem. Z Rosjanami jest tak, że może być to działanie intencjonalne, żeby podgrzać nastroje w Polsce. Może to być też pewna niemoc, przywiązanie do procedur rosyjskich i brak elastyczności.
Tym samym dziennikarka odniosła się do tłumaczeń Rosjan, którzy "wciąż prowadzą śledztwo" i dlatego nie mogą oddać wraku, który jest jednym z dowodów w ich postępowaniu.
Staram się zrozumieć tych, dla których sprawa wraku jest ważna. Mają inną wrażliwość, która pewnie wynika z tego, że mają silne przywiązanie do symboliki. Akceptuję to i mam świadomość, że niektórzy są tak spragnieni elementów symbolicznych. Ale w sprawie wraku przekroczyliśmy pewne granice i zbliżamy się niebezpiecznie do paranoi.
Na koniec swojej wypowiedzi Wielowieyska zaznaczyła, że dla niej ważniejsza jest pamięć po ofiarach katastrofy i opieka na ich rodzinami. Bo wrak "wcześniej czy później w Polsce się znajdzie".
