Spadkobiercy Marilyn Monroe poparli kreację Any de Armas.
Spadkobiercy Marilyn Monroe poparli kreację Any de Armas. Fot. kadr z trailera filmu "Blondynka"
Reklama.
  • Ana de Armas ("Na noże", "Głęboka woda") została skrytykowana po premierze trailera filmu "Blondynka"
  • Internauci zarzucili, że jej akcent nie przypomina tego, którym była obdarzona najsłynniejsza seksbomba kina
  • Spadkobiercy Marilyn Monroe stanęli jednak po stronie aktorki
  • Krytyka po trailerze filmu "Blondynka"

    Nikt nie ma chyba wątpliwości, że Ana de Armas w charakteryzacji wygląda zupełnie jak Marilyn Monroe. Po premierze zwiastuna filmu "Blondynka" na aktorkę spadła jednak fala krytyki – wszystko przez akcent.

    Internauci zarzucili, że Armas nie brzmi jak blond seksbomba, gdyż można w jej sposobie mowy wysłyszeć jej oryginalny kubański akcent. Sama aktorka przyznała jakiś czas temu, że obsadzenie Kubanki w roli Monroe jest ruchem "przełomowym". Gwiazda takich filmów, jak "Na noże" czy "Głęboka woda" przyznała w jednym z wywiadów, że nad swoim akcentem pracowała prawie rok.

    Spadkobiercy Marilyn Monroe bronią de Armas

    Film w reżyserii Andrew Dominika ("Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda") realizowany na zlecenie Netfliksa nie jest co prawda autoryzowany przez Marilyn Monroe Estate, jednak instytucja wsparła de Armas w tej trudnej sytuacji.

    – Marilyn Monroe to unikalna ikona Hollywoodu i popkultury, która istnieje ponad pokoleniami i historią – przekazał Marc Rosen z firmy Authentic Brands Group, zarządzającej Marilyn Monroe Estate.

    – Każda aktorka, która przyjmuje jej rolę, wie, że czeka ją nie lada wyzwanie. W oparciu o sam zwiastun widać, że Ana była świetnym wyborem i uchwyciła urok, osobowość i czułość Marilyn. Nie możemy doczekać się obejrzenia filmu w całości! – dodał.

    Ana de Armas o roli Marilyn Monroe

    Ana de Armas rok temu udzieliła wywiadu brytyjskiemu tygodnikowi "The Sunday Times", w którym opowiedziała o trudach wcielania się w ikonę popkultury. – Przez dziewięć miesięcy wytężonej pracy nieustannie ćwiczyłam z trenerami dialektu i wokalu. To była niezwykle wyczerpująca tortura. Czułam, że mózg mi się usmażył – wyznała w wywiadzie.

    – Pracując nad sportretowaniem Marilyn, miałam kilka refleksji nad tym, z czym kobiety mierzyły się w latach 30., 40. i 50. i jak to wygląda obecnie. To wszystko jest niestety bardzo ze sobą powiązane. A jeśli nie masz silnej bazy w postaci rodziny i przyjaciół, naprawdę trudno jest sobie z tym poradzić – podsumowała.

    "Blondynka" będzie oparta na powieści Joyce Carol Oates pod tym samym tytułem, amerykańskiej pisarki od lat typowanej do Literackiej Nagrody Nobla. Biograficzna książka o Marilyn Monroe skupia się przede wszystkim na życiu wewnętrznym aktorki, które było niezwykle bogate i poetyckie.