nt_logo

Wśród Rosjan panika po wybuchach na Krymie. Kijów: Nie bierzemy odpowiedzialności za eksplozje

Michał Koprowski

10 sierpnia 2022, 07:45 · 3 minuty czytania
We wtorek w bazie wojskowej Nowofedorowka na Krymie doszło do serii eksplozji. Początkowo wiele wskazywało, że to ofensywa ukraińskich sił. Głos w sprawie zabrał jednak doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak, który zaprzecza, aby za eksplozjami stał Kijów.


Wśród Rosjan panika po wybuchach na Krymie. Kijów: Nie bierzemy odpowiedzialności za eksplozje

Michał Koprowski
10 sierpnia 2022, 07:45 • 1 minuta czytania
We wtorek w bazie wojskowej Nowofedorowka na Krymie doszło do serii eksplozji. Początkowo wiele wskazywało, że to ofensywa ukraińskich sił. Głos w sprawie zabrał jednak doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak, który zaprzecza, aby za eksplozjami stał Kijów.
Podolak: "Ukraina nie bierze odpowiedzialności za eksplozje na Krymie" Fot. Olga Klymenko / East News
  • – Okna się trzęsły i włączały się alarmy samochodowe – relacjonowali mieszkańcy w rozmowie z portalem "Ukraińska Prawda"
  • Wiele wskazywało na to, że eksplozje są rezultatem ofensywy ukraińskich sił, co zdawały się potwierdzać wypowiedzi czołowych polityków. Oficjalnego potwierdzenia jednak brak
  • Jak podkreślił Mychajło Podolak, Kijów nie bierze odpowiedzialności za wtorkowe eksplozje. Doradca prezydenta Ukrainy zasugerował, że za atakiem mogą stać partyzanci

Ukraina nie bierze odpowiedzialności za eksplozje na Krymie

Do zdarzenia doszło we wtorek 9 sierpnia w bazie Nowofedorowka, która znajduje się w zachodniej części okupowanego przez Rosję półwyspu krymskiego. Lokalny portal "Krym Info" przekazywał, że "dym jest widoczny zarówno na lądzie, jak i na morzu".

Głos w sprawie serii wybuchów zabrał Mychajło Podolak. "Ukraina nie bierze odpowiedzialności za wtorkowe eksplozje w rosyjskiej bazie lotniczej na Krymie" – oświadczył doradca prezydenta Ukrainy. Informację przekazała agencja Reutera, cytując wypowiedź Podolaka dla największej niezależnej rosyjskiej telewizji Dożd.

Podolak został zapytany, czy Kijów bierze odpowiedzialność za wtorkowe eksplozje. – Oczywiście, że nie. Co my mamy z tym wspólnego? – odparł. Doradca Wołodymyra Zełenskiego zasugerował również, że za atakiem mogą stać partyzanci.

"Przypomnienie o tym, do kogo należy półwysep"

Początkowo wiele wskazywało, że wybuchy w bazie wojskowej na Krymie świadczą o ukraińskiej ofensywie. Taki scenariusz wydawały się potwierdzać wypowiedzi czołowych polityków.

– Wybuchy, do których doszło we wtorek na rosyjskim lotnisku wojskowym na okupowanym przez Rosjan Krymie, są przypomnieniem o tym, do kogo należy półwysep – przekazała wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk za pośrednictwem aplikacji Telegram.

"To dopiero początek"

Wysoki rangą ukraiński wojskowy, pragnący zachować anonimowość, przyznał w rozmowie "New York Times", że za wybuchem stoją siły ukraińskie. – To była baza lotnicza, z której regularnie startowały samoloty do ataków na nasze siły na południowym odcinku frontu – stwierdził.

Wojskowy nie zdradził jednak, jakiej broni użyto do przeprowadzenia ataku. Dodał jedynie, że chodzi "wyłącznie o urządzenia produkcji ukraińskiej". Co ciekawe, Mychajło Podolak wcześniej również wymownie skomentował sytuację, wskazując, że "to dopiero początek".

"Demilitaryzacja Federacji Rosyjskiej – to integralna część zapewnienia bezpieczeństwa światowego. Przyszłością Krymu jest zostanie perłą Morza Czarnego, parkiem narodowym o wyjątkowej przyrodzie i światowym kurortem. Nie bazą wojskową dla terrorystów. To dopiero początek" – napisał polityk na Twitterze.

Komunikat ukraińskiego Ministerstwa Obrony

Oficjalnie strona ukraińska nie przyznała się do ostrzelania rosyjskiej bazy. Ministerstwo Obrony Ukrainy opublikowało jednak na Facebooku ironiczny komunikat, dotyczący palenia papierosów "w miejscach do tego nieprzystosowanych".

"Ministerstwo Obrony Ukrainy nie potrafi określić przyczyny eksplozji, ale przypomina o zasadach bezpieczeństwa przeciwpożarowego i zakazie palenia w miejscach do tego nieprzystosowanych" – czytamy.

Eksplozje wywołały panikę wśród Rosjan mieszkających na Krymie. W sieci pojawiły się nagrania pokazujące sznury samochodów osób próbujących wyjechać z półwyspu Mostem Krymskim.