nt_logo

Tony martwych ryb na brzegach brzegach Odry. Do akcji wkracza prokuratura

Alicja Skiba

10 sierpnia 2022, 11:20 · 3 minuty czytania
Brud, smród i śnięte ryby – to niestety nie jest opis kanału ściekowego, tylko Odry, która została skażona. Martwe zwierzęta wodne są znajdowane na wielu odcinkach rzeki: zgłoszenia dotyczą województw lubuskiego i dolnośląskiego. Jak podało Radio ZET, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu skierował już sprawę do prokuratury.


Tony martwych ryb na brzegach brzegach Odry. Do akcji wkracza prokuratura

Alicja Skiba
10 sierpnia 2022, 11:20 • 1 minuta czytania
Brud, smród i śnięte ryby – to niestety nie jest opis kanału ściekowego, tylko Odry, która została skażona. Martwe zwierzęta wodne są znajdowane na wielu odcinkach rzeki: zgłoszenia dotyczą województw lubuskiego i dolnośląskiego. Jak podało Radio ZET, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu skierował już sprawę do prokuratury.
WIOŚ bada sprawę zanieczyszczenia Odry Fot.: NewsLubuski/East News
  • Śnięte ryby są obserwowane w wielu miejscach Odry: mieszkańcy województwa lubuskiego mówią, że czegoś takiego nie widzieli od lat, z kolei w dolnośląskim wyłowiono co najmniej kilka ton martwych zwierząt
  • Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Zielonej Górze potwierdził zgłoszenia mieszkańców, mówi że martwe zwierzęta mogą być z Oławy
  • W dwóch punktach Odry odkryto mezytylen, substancję o działaniu toksycznym na organizmy wodne

Martwe ryby na brzegach drugiej największej rzeki w Polsce zaobserwowano zarówno w woj. lubuskim, jak i dolnośląskim. Jak doniosło Radio Zielona Góra, zaniepokojeni mieszkańcy regionu zamieszczają w mediach społecznościowych zdjęcia ukazujące, jak wielka i poważna jest skala zanieczyszczeń Odry.

Szymon Mizera z pływającego po Odrze „Statku Kultury” stwierdził w rozmowie z zielonogórską rozgłośnią, że to pierwszy raz, jak się z czymś takim zetknął. - Odkąd pływamy, czyli 10 lat, to nie było takiej sytuacji. (...) widzimy mnóstwo ryb, które leżą na wydmach wokół statków, dogorywają. Rzeka jest (...) żółta, mętna, naprawdę toksyczna - opowiedział.

Czytaj także: Kim są crunchy moms? Jedni mówią na nie bio-matki, inni matki-wariatki

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Zielonej Górze bada, co się dzieje na lubuskim odcinku Odry. Wojciech Konopczyński, zastępca wojewódzkiego inspektora powiedział Radiu Zielona Góra, że wszystko wskazuje na to, iż rzeka została zanieczyszczona na wysokości Oławy i to stamtąd zostały przeniesione śnięte ryby.

- Codziennie pobieramy próby, sprawdzamy jakość wody - oznajmił.

Do 5 lat więzienia za przestępstwo przeciw środowisku

Jak podało w środę Radio ZET, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu skierował już zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przeciwko środowisku, co "spowodowało zniszczenia w świecie zwierząt znacznych rozmiarach", a za taki czyn grozi kara do 5 lat więzienia.

Pierwsze zgłoszenie dotyczące śniętych ryb na brzegu Odry w dolnośląskim wpłynęło pod koniec lipca. Martwe zwierzęta zauważono m.in. w okolicach Oławy i Wrocławia - wyłowiono ich co najmniej kilka ton.

Zainteresuje Cię: Nie jesteś tylko kroplą w morzu. Oto małe kroki, które pomogą zatrzymać kryzys klimatyczny

Pobrano próby wody w trzech punktach Odry: poniżej Jazu Lipki, na wysokości ul. Na Grobli w Oławie oraz na wysokości miejscowości Łany. Na podstawie pomiarów nie potwierdzono odtlenienia wody w rzece, czyli tzw. przyduchy.

- Natomiast wysoki poziom tlenu w wodzie odbiegający od typowych stężeń tlenu w okresie letnim, czyli w warunkach wysokich temperatur oraz niskich stanów wód, brak zakwitu w wodzie, wysoka temperatura wody, wskazywało na jego nienaturalne pochodzenie - informował wrocławski WIOŚ.

W dwóch punktach odkryto również mezytylen, substancję o działaniu toksycznym na organizmy wodne.

Kontrowersyjna akcja zwracająca uwagę na działania władz Wrocławia

Dziennikarka naTemat Dorota Kuźnik opisała niedawno oryginalną kampanię aktywistów z Wrocławia, którzy chcąc zwrócić uwagę na groźne dla środowiska posunięcia władz miejskich, umieścili na bilbordach hasła o podtekstach seksualnych. Dość jednoznacznych, warto dodać.

"Chcemy mieć mokro", "kochaj, nie rżnij", "chcemy bzykać w spokoju" - mogą przeczytać osoby przebywające we Wrocławiu.

Pierwsze hasło dotyczy oczywiście problemu z gromadzeniem wód gruntowych, spowodowanym zabudową kolejnych obszarów. Drugie wycinki drzew we Wrocławiu, z kolei trzecie niszczenia ekosystemu owadów zapylających.

Może Cię również zainteresować: "Pachnie kpiną, co tu więcej mówić". To u nich Morawiecki radził, by ocieplić domy i wywołał burzę

Wśród organizacji, które odpowiadają za kontrowersyjną kampanię, jest Dolnośląski Alarm Smogowy. Jak tłumaczy Krzysztof Smolnicki z organizacji, z doświadczenia wie, że akcje oparte jedynie na głosie eksperckim, nie mają siły przebicia. – Tymczasem memy słowne to coś, co jest w stanie przebić się do świadomości mieszkańców.

– Opadają nam ręce, gdy widzimy, jak postępuje wycinka i trochę popadamy już w desperację. Liczymy, że takie hasła pomogą nam przebić się przez zmowę milczenia i obojętność – tłumaczy aktywista i dodaje, że jego zdaniem hasła, choć oczywiście dwuznaczne, są także pomysłowe i zaczepne.