2022 to rok nienawiści do mężczyzn? Są już incele, teraz do głosu dochodzą femcelki
Alicja Skiba
21 sierpnia 2022, 16:35·10 minut czytania
Publikacja artykułu: 21 sierpnia 2022, 16:35
2022 r. został niedawno ochrzczony ich rokiem. Wycofanych, depresyjnych, cynicznych i przede wszystkim niechcianych kobiet. Femcelki pozostają wbrew swojej woli w celibacie, ale w przeciwieństwie do inceli nie mszczą się z tego powodu na społeczeństwie... jeszcze. Czy jesteśmy świadkiem formowania się słusznego ruchu oporu wobec inceli, czy też zanosi się na niebezpieczną wojnę płci?
Reklama.
Reklama.
Alana przyznała BBC, że nie jest pewna, czy powinna czuć się winna za to, do czego doprowadziła. Ostatecznie Alana's Involuntary Celibacy Project (Projekt Alany Niechcianego Celibatu) to była bezpieczna przestrzeń dla nieatrakcyjnych wyalienowanych jednostek poszukujących akceptacji. Niestety określenie "bezpieczna przestrzeń" ma w sobie coś podejrzanego. Nie zawsze, ale zdecydowanie tak było w tym przypadku. Powstała w 1997 r. strona - czyli w czasach, kiedy internet tkwił w epoce plejstocenu - stała się wygodnym gniazdem, z którego wykluło się monstrum.
Kanadyjska liberalna feministka miała jak najlepsze intencje, kiedy ukuła pojęcie "invcel" (skrót od "involuntary celibate"). Osoby, które nie uprawiały seksu, bo nikogo nie pociągały, wreszcie mogły się poczuć zrozumiane. I udało się, ale nie tak, jak Alana to sobie wyobrażała.
Monstrum zaczęło ewoluować po 2000 r., kiedy Kanadyjka zadowolona ze swojego dzieła opuściła społeczność. W 2014 r. monstrum osiągnęło swoją pełną dojrzałość i ukazało światu, kiedy 22-letni Elliot Rodger brutalnie zamordował 6 osób na terenie kampusu Isla Vista w Kalifornii. Następnie popełnił samobójstwo. Zostawił jednak po sobie 141-stronnicowy manifest, bloga oraz szereg filmików na YouTubie, z których biła nienawiść do świata za to, że jest prawiczkiem.
I tak właśnie dowiedzieliśmy się o istnieniu społeczności inceli - jednej z najpaskudniejszych chorób internetu, która niestety wypełza poza obszar sieci. Nieszczęśliwi, odrzuceni przez społeczeństwo i zmagający się z zaburzeniami mężczyźni agresywnie jednoczący się przeciwko kobietom, które nie są nimi seksualnie zainteresowane. Amerykańskie służby uznały ich niedawno - bo w marcu 2022 r. - za potencjalne i narastające zagrożenie terrorystyczne.
Seks jest tylko dla typowych Stacy i Becky
Femcelkom na razie to jeszcze nie grozi. Femcelki na szczęście nie mają jeszcze swoich skrajnie agresywnych idolek. Takich, których nienawiść do mężczyzn, którzy nie są nimi zainteresowani, była tak silna, że doprowadziła do mordowania. Zaczynają jednak coraz bardziej zaznaczać swoją obecność w sieci. Na tyle, że brytyjski portal Metro określił 2022 r. rokiem femcelek.
Na razie "Involuntary celibate women", czyli femcelki, wydają się nieszkodliwą odpowiedzią na półświatek inceli. O ile incele wylewają złość na całe otoczenie za to, że są... no cóż, odrzutkami, to femcelki internalizują swoje frustracje, izolują się od reszty świata i przeżywają nienawiść do mężczyzn i przede wszystkim do samych siebie w ciszy. Nie wierzą, żeby ktokolwiek był w stanie je pokochać, bo są nieatrakcyjne.
Ich zdaniem światem rządzi "wyglądyzm" ("lookism"), kult piękna, który je wyklucza społecznie i seksualnie. Femcelki nie wierzą, że mężczyźni byliby skłonni zwrócić na nie uwagę i zdecydować się nawiązać z nimi relacje. Zobaczyć w nich coś więcej niż wygląd.
Miłość, seks i akceptacja zarezerwowane są dla Stacies, czyli w klasycznym rozumieniu pociągających kobiet – o symetrycznych rysach twarzy, szczupłej sylwetce i dużych piersiach. Ewentualnie dla typowych Becky – nie tak olśniewająco pięknych, jak Stacy, raczej przeciętnie ładnych dziewczyn, które jednak cieszą się zainteresowaniem płci przeciwnej. Stacies i Becky's to koncepcje w pewnym sensie zbliżone do incelskich Chadów, czyli przystojnych wysportowanych samców alfa, do których należą wszystkie samice.
I tu pojawia się podstawowa różnica pomiędzy incelami a femcelkami, ponieważ incelom w głowie się nie mieści, że mogą istnieć kobiety, które mają problemy ze znalezieniem partnerów seksualnych. Ich dogmatem jest przekonanie, że każda przedstawicielka płci przeciwnej jest w stanie zdobyć mężczyznę, a w każdym razie zostać zdobytą przez samca alfa. Negują wobec tego istnienie femcelek.
Kolejnym aspektem są emocje, jakie kierują tymi społecznościami. Przez inceli przemawiają przede wszystkim wściekłość i agresja. Femcelki są przygnębionymi i zrezygnowanymi kobietami. Przemawia przez nie cynizm, zgorzknienie, ale i pogodzenie się z losem. Jakkolwiek ich mizoandria, czyli nienawiść do mężczyzn jest bezdyskusyjna, to nie decydują się na walkę z płcią przeciwną.
"Mam dosyć ciągłych prób budowy związku z tymi potworami"
Femcelki nie są nowym zjawiskiem socjologicznym w sieci. Nienawidzące mężczyzn nieszczęśliwe i nieatrakcyjne kobiety skarżyły się na swój niechciany celibat już w okolicach 2014 r. - na Tumblrze. Świętej pamięci (jeśli idzie o popularność) platforma mikroblogowa, która przeżywała swoją złotą epokę w latach 10' naszego wieku była wówczas niszą dla każdej szanującej się smutnej dziewczyny. Było to wręcz środowisko naturalne dla niechcianych kobiet poszukujących akceptacji i zrozumienia, których świat pozawirtualny nie był w stanie im zapewnić.
2018 r. stał się kamieniem milowym w historii femcelstwa – na Reddicie powstało forum r/Truefemcels. Ze względu na szerzenie się tam mowy nienawiści, teorii spiskowych i poglądów skrajnej amerykańskiej prawicy alt right zostało ostatecznie zablokowane w 2021 r.
Różowa pigułka nie ma jednoznacznej definicji, ale zakłada odrzucenie patriarchatu i sprzeciw wobec „wyglądyzmu”, dominacji Stacies, w skrajnych formach nawoływanie do damskiej supremacji. Na stronie PinkPill nierzadko pojawiają się radykalnie mizoandryjne wpisy, ale częściej są to przestrzenie do zwierzeń dla zranionych kobiet.
„Poznałam faceta online, mieliśmy te same zainteresowania, lubił moją sztukę, wspierał mnie, potrafiliśmy rozmawiać po wiele godzin, po czym zobaczył moje zdjęcie i przestał odpowiadać (…) jestem wykończona próbując znaleźć związek, próbując zbudować coś wartościowego z tymi potworami, mam dość!” - pisze jedna z użytkowniczek.
„Tutaj możesz dzielić się radością, którą czujesz za każdym razem, gdy moid (obraźliwa nazwa femcelek na stereotypowego w ich rozumieniu mężczyznę – red.) cierpi, ZWŁASZCZA jeśli jest to spowodowane czymś naprawdę głupim, jak myślenie kut***mi, jak tutaj!” - zakłada wątek inna internautka.
"Feral girl" i gobliniara
Czemu 2022 r. stał się „rokiem femcelek”? Na TikToku tagi „femcel”, „femcelcore i „femcel rights” zdobyły 250 mln wyświetleń. Być może ma to związek z tegoroczną popularnością „feral girl”, czyli kobiety stojącej w kontrze do fit instagramerek, niestroniącej od używek i mającej w poważaniu swoje zdrowie, jak i to, jak ją odbiera społeczeństwo.
Drugie hasło, jakie może wpływać na popularność femcelek na TikToku, to „goblin mode”, czyli pochwała stylu życia, który przyprawiłby Agę Kaczorowską, naczelną polską hejterkę „mody na brzydotę” o ból głowy. Gobliniary kochają wszystko to, co jest wstrętne i toksyczne: od noszenia zaplamionych pizzą podkoszulków i tych samych majtek przez kilka dni z rzędu (o ile nie więcej), po toksyczne manipulacyjne zachowania wobec innych.
Przeczytaj też: Koniec z "that girl", czas na toksyczną dziewczynę. Nastolatki szykują się na "feral girl summer"
Na fali trendów internetowych, które zakładają bycie w kontrze, nic dziwnego, że i femcelki stały się popularnym hasłem. Tylko że w wydaniu tiktokowym można raczej mówić o estetyce femcelskiej, niż samym w sobie femcelstwie - nazwa ma wydźwięk autoironiczny. Idolki femcelek to nienawidzące mężczyzn nihilistyczne outsiderki, które najlepiej reprezentuje główna bohaterka „Mojego roku relaksu i odpoczynku” Otessy Moshfegh, chociaż kanoniczny „Szklany klosz” Sylvii Plath też pasuje.
Femcelki a w każdym razie pretendentki do tego miana zachwycają się też piosenkami Lany del Ray i Fiony Apple. Werset z piosenki tej ostatniej „Sleep to Dream”: „just go under the rock from under which you came” - „wpełźnij pod kamień spod którego wypełzłeś”, kierowany do mężczyzny, który ją skrzywdził, dobrze oddaje femcelską mizoandrię. Poza tym oglądają „Zaginioną Dziewczynę” Finchera, „Klub Dziewic” Sofii Coppoli i "Zabójcze Ciało" Kusamy. I oczywiście „Przerwaną lekcję muzyki”, ale bardziej identyfikują się z socjopatyczną postacią graną przez Angelinę Jolie, niż melancholijną Winoną Ryder.
"Walka o uprawnienie w czeluściach internetu"
Zdaniem Agaty Stoli, seksuolożki i psychoterapeutki z Instytutu SPLOT, opozycja do narracji incelskiej w sieci musiała się w końcu pojawić. - Cieszy mnie, że na każdym poziomie, nawet czeluści internetu, pojawia się walka o równouprawnienie - wyznaje. - Ta polemika dużo mówi nam na temat tego, w jaki sposób kobiety i mężczyźni wybierają swoich partnerów i partnerki seksualne – dodaje.
Zwróciła uwagę, że skoro są femcelki, które nie mogą znaleźć partnerów seksualnych, to cały mechanizm, na którym incele opierają swój żal o brak seksu, okazuje jedynie wytworem wyobraźni.
- Incele nie rozumieją, że kobiety nie wybierają swoich partnerów seksualnych w takich sposób jak mężczyźni, czyli fizyczny, oparty na podstawie zewnętrznych atrybutów. Oczywiście, zwracają uwagę na fizyczną atrakcyjność mężczyzn, jednak jak czytamy wypowiedzi w internecie dziewczyn, które się hasztagują jako femcelki, to okazuje się, że chodzi głównie o zachowania, jakie sobą reprezentują mężczyźni. Kobiety opisują przypadki chamstwa, przedmiotowego traktowania – mówi.
Przeczytaj także: Fałszywe konto i 600 par na Tinderze. "Projekt Klaudiusz" podbił Wykop – ma pokazać naiwność Polek
Stola stwierdza, że nie jest do końca jasna geneza powstania grupy femcelek, więc wyobraża sobie dwa scenariusze. - Pierwszy jest taki, że są odpowiedzią na bardzo agresywne komunikaty, zagrywki typu akcja Klaudiusz, i wyrażanie się w krzywdzący upokarzający sposób o kobietach, które w przekonaniu inceli nie są wystarczająco atrakcyjne. W ramach rewanżu mogą twierdzić, że tkwią w celibacie nie z własnej woli, tylko dlatego, że mężczyźni, również ci, którzy identyfikują się jako incele, nie podejmują wysiłku, by zdobyć partnerki. Dają przekaz incelom, że nie chodzi im o to, aby chodzili na siłownię, by stawać się Chadami, ale podjęli faktyczny wysiłek emocjonalny i intelektualny – tłumaczy.
Druga hipoteza jest taka, że femcelki powstały dużo wcześniej, bez związku z incelami i wyrosły na frustracji kobiet z powodu skupienia internetu na ich wyglądzie i ciągłej jego seksualizacji. - Co rusz pacjentki opowiadają mi o kuriozalnych sytuacjach, że mężczyźni w aplikacjach randkowych nawet się nie witają, tylko od razu reżyserują sceny z porno, jakby używali tych kont na Tinderze do masturbacji. Jakby mieli po drugiej stronie przypadkową dziewczynę i nie czytali, kim ona jest, tylko chcieli zaspokoić swoje potrzeby – opowiada Stola.
Femcelki mogą otrzeźwiać inceli
Zdaniem seksuolożki istnienie femcelek nie jest toksyczne. - Kibicuję każdym działaniom, które dążą do równouprawnienia. Dobrze, że kobiety biorą sprawy w swoje ręce i sprzeciwiają się mizoginistycznej patriarchalnej narracji. Femcelki postrzegam jako przejaw feminizmu, może to, co mówią, będzie otrzeźwiające dla inceli, uświadomi im, że ich postrzeganie rzeczywistości ma niewiele wspólnego z rzeczywistością – stwierdza.
Stola ocenia, że smutek i cierpienie femcelek to fakt, który by istniał, nawet gdyby się tak nie nazwały w przestrzeni internetowej. - To wynik bezwzględnej internetowej gry. Tego, co kobiety czytają na swój temat w necie, bycia ocenianymi w kontekście ich ciał. To jest dużo szerszy problem przeżywania smutku związanego z brakiem pewności siebie i samoakceptacji. Niedościgniona atrakcyjność jest czymś, co utożsamiane jest ze szczęściem. Dobrze, że te kobiety zaczęły się w internecie zbierać w grupę, bo dzięki temu można lepiej pomoc im zaadresować - kwituje.