Poseł PiS uważa, że Zachód zagraża nam bardziej niż Wschód. Niby intelektualista, a jednak głupi
Michał Mańkowski
25 sierpnia 2022, 15:13·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 sierpnia 2022, 15:13
Niby socjolog, filozof społeczny, publicysta, nauczyciel akademicki, doktor habilitowany nauk humanistycznych, profesor, a wygaduje takie głupoty. Tęsknię za czasami, w których taki dorobek i tytuły coś znaczyły. Zdzisław Krasnodębski, nomen omen poseł do PE, właśnie stwierdził, że dziś to Zachód bardziej grozi suwerenności Polski niż Wschód. Nie dostaniecie lepszego dowodu na to, że PiS wyprał już głowy nawet swoim inteligentom.
Reklama.
Reklama.
Pamiętacie jeszcze, jak czuliście się pół roku temu, gdy pod koniec lutego tuż pod naszą granicą wybuchła otwarta wojna? Gdy nie wiedzieliście, czy zaraz czołgi nie wjadą na teren Polski, bomby nie spadną na Wasze domy, a Wy nie będziecie musieli uciekać na Zachód? Jak stacje benzynowe były zablokowane kilkusetmetrowymi kolejkami, a dobicie się do bankomatu i wypłacenie większej sumy było naiwnością?
Ja pamiętam. Strach szedł ze Wschodu.
Zapomniał chyba za to Zdzisław Krasnodębski. Jeden z bardziej znanych unijnych parlamentarzystów z ramienia PiS, ekspert tej partii do spraw UE. Intelektualista, choć wygląda na to, że przez lata tego intelektu coraz mniej.
Polityk na antenie TV Republika stwierdził, że "zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe niż ze strony Wschodu". – To paradoksalne, oczywiście Rosja jest brutalna, może wypowiedzieć nam wojnę, ale w sensie duchowym czy psychologicznym, Polacy wiedzą, jak z takim niebezpieczeństwem się obejść. Putin nas nie dzieli tylko łączy – mówił.
I mówi to człowiek, który od ośmiu lat bierze sowitą pensję z tej złej Unii. Widocznie to taki tajny agent, który chce ją rozbić od środka, bo przelewy na dziesiątki tysięcy złotych mu widocznie nie przeszkadzają.
Te słowa są przerażające, niebezpieczne, niepotrzebne i najzwyczajniej w świecie głupie. Jak nieodpowiedzialnym trzeba być, by nie tylko stawiać znak równości między mordującymi niewinnych cywili Rosjanami a Unią Europejską, ale nawet straszyć, że ta Unia jest dla nas większym zagrożeniem. Unia, dzięki której w dużej mierze Polska jest dziś Polską, z której jeszcze do niedawna mogliśmy być dumni. Unią Europejską, do której tak bardzo przez lata staraliśmy się przytulać, zwłaszcza ostatnio, tuż po rosyjskiej inwazji.
Jak długo jeszcze podstarzali tetrycy będą swoimi meblować życie kolejnym pokoleniom? Oni nie mają już nic do stracenia, my mamy wszystko.
Dlaczego europoseł PiS coś takiego opowiada? Opcje są dwie, i obie są złe. Albo Zdzisław Krasnodębski chciał przypodobać się Jarosławowi Kaczyńskiemu i zwrócić na niego swoją uwagę. Albo po prostu wprost wykonuje polecenia i podsyca antyunijne nastroje, które PiS – niezależnie od tego, czy się do tego przyznaje, czy nie – wyniósł na swoje sztandary. W końcu wróg musi być. Skłócili i szczuli już na wszystkich wewnątrz kraju, teraz czas na kogoś z zewnątrz. W końcu prezes PiS niedawno odgrażał się, że "koniec tego dobrego".
Wygadując takie rzeczy, Zdzisław Krasnodębski staje się tym samym pożytecznym idiotą Kremla. Nie różni się niczym od anonimowej internetowej masy, która podłapuje propagandowe tematy i bez refleksji je powtarza. On jest w tym wszystkim niebezpieczniejszy, bo robi to jako przedstawiciel rządzącej partii i – bądź co bądź – znaczący polski polityk w Parlamencie Europejskim. To taki troll, tyle że nie internetowy, i nie anonimowy. Troll na sterydach.
Przecież Rosja, nie tylko putinowska, już od kilkudziesięciu lat straszy "tym złym Zachodem". I dokładnie coś takiego robi europoseł Krasnodębski. Zacytuję tutaj prezydenta Dudę, który całkiem niedawno sam powiedział: "nie strasz, nie strasz, bo się....". Sami wiecie.
PiS robi sobie gulasz z Polaków. Na razie w garnku poza Polakami jest inflacja, podwyżki cen węgla, podwyżki cen energii, podwyżki cen paliw, złodziejskie stopy procentowe i kosmiczne raty kredytów. Naprawdę mamy się czym zajmować, nie dorzucajcie nam jeszcze martwienia się o to, czy czasem nie zachcecie wyjść z UE, bo już i tak niedługo nie będzie co zbierać.
Na Rosję trzeba mieć HIMAR-s, Abramsy, wiadomo, jakich środków użyć. Natomiast, żeby sobie poradzić z Unią opanowaną przez niesprzyjające siły, które wzięły ją w jasyr, żeby wygrać z nimi i odzyskać dla nas wszystkich instytucje europejskie, to wymaga jednak większego wysiłku organizacyjnego, intelektualnego i w tym sensie to jest większe niebezpieczeństwo