Martin Myslitski, milicjant, który brutalnie tłumił protesty po wyborach na Białorusi, ma być teraz fotografem i spokojnie mieszkać w Polsce. Wymownie skomentował to Radosław Sikorski. "Gdy Pegasusa ładuje się opozycji, to licencji na takich gości już nie starcza?" – napisał na Twitterze.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Według ustaleń dziennikarzy NEXTA były milicjant, który bił Białorusinów na protestach po wyborach prezydenckich w 2020 roku, mieszka teraz w Polsce
Martin Myslitski nazywa się teraz Marcin Myślecki i jest fotografem
O tej bulwersującej sprawie przypomniał właśnie Radosław Sikorski
Białoruski milicjant jest teraz fotografem i mieszka w Gdańsku
Pod koniec lipca kanał "Mózg Białorusi" poinformował na Telegramie o pewnym milicjancie z Białorusi, który stał się fotografem i zamieszkał w Polsce. "Według naszych czytelników zatrzymywał i bił ludzi na protestach w 2020 roku (po wyborach prezydenckich, które ponownie wygrał Alaksandr Łukaszenka– red.)" – czytamy.
Według ustaleń to Martin Myslitski, który teraz nazywa się Marcin Myślecki. "Bił mężczyzn, kobiety i starszych ludzi. Usunął wszystkie swoje zdjęcia z Instagrama z czasów służby. Chcemy zwrócić się do mieszkańców Gdańska, żeby wiedzieli, kto mieszka z nimi w jednym mieście" – poinformował kanał.
Mężczyzna został też wpisany na tzw. listę katów Białorusi.
W sieci nie ma zbyt wielu informacji na jego temat. Wiadomo, że 2012 roku niejaki Martin Myslitski wygrał turniej bokserski w Słupsku. Wówczas informowano, że uczy się i trenuje w szkole rezerw olimpijskich w Mińsku.
Radosław Sikorski: "Wziąć za d... reżimowego osiłka"
O Myslitskim informowano 31 lipca. Do tej pory nie wiadomo, czy polskie służby w jakiś sposób zareagowały na te doniesienia. Po blisko miesiącu o sprawie przypomniał Radosław Sikorski.
"Czy rząd PiS, ścigający się na radykalizm, nie mógłby wziąć za dupę tego reżimowego osiłka? Gdy Pegasusa ładuje się opozycji, to licencji na takich gości już nie starcza?" – napisał europoseł PO.
Profil Białorusina na Inatagramie jest obecnie niedostępny.
Współpracownika KGB Białorusi na Forum Ekonomicznym w Karpaczu
Przypomnijmy, że na początku września ubiegłego roku głośno było także o pracowniku białoruskiego KGB. Tadeusz Giczan, białoruski opozycjonista i były dziennikarz redakcji Nexta, przekazał wówczas, że na Forum Ekonomicznym w Karpaczu pojawił się "etatowy pracownik białoruskiej KGB Jurij Woskriesienski".
Krzysztof Brejza złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. "Skierowałem do Prokuratora Krajowego zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Wnoszę o sprawdzenie, jakim cudem ABW i inne służby rządowe pozytywnie zaopiniowały wniosek wizowy" – poinformował senator KO.
Dodał, że wnosi również o ustalenie "establishmentu", który miał zaprosić Woskriesienskiego do Polski. "Wpuszczenie agenta KGB do Polski w chwili, gdy liderzy polskiej mniejszości siedzą w białoruskich więzieniach, kompromituje rząd" – stwierdził Brejza.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało z kolei, że Woskriesienski nie został zaproszony przez rząd. Wyjaśniano, że w imprezie bierze udział kilkanaście tysięcy osób i, niestety, wśród nich znalazła się także jedna nieodpowiednia.
– Skoro nie ma go na unijnej czarnej liście, na unijnych sankcjach, to nie za bardzo rozumiem, skąd zarzuty kierowane w kierunku MSZ czy polskiego rządu – zaznaczał wiceszef MSZ Marcin Przydacz.