Po II wojnie światowej demokratyczną RFN rządziły na zmianę tylko dwa ugrupowania o statusie "Volkspartei". Najnowszy sondaż instytutu Forsa sugeruje jednak, że w niedalekiej przyszłości do walki o fotel kanclerski może włączyć się kolejna formacja, która rośnie w siłę, gdy coraz słabsza staje się aktualnie rządząca socjaldemokracja.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Poznaliśmy nowe dane na temat preferencji wyborczych w Niemczech
Partia Olafa Scholza wyraźnie przegrywa zarówno z chadekami, jak i zielonymi
Według sondażu Forsa w walce o głosy Niemców Die Grünen idą łeb w łeb z CDU/CSU
Jak wynika z sondażu wykonanego przez instytut Forsa na zlecenie RTL i n-tv, niewiele zostało z dorobku ubiegłorocznej kampanii wyborczej Olafa Scholza, który jako tzw. Spitzenkandidat poprowadził swoją partię do pierwszego od prawie 20 lat zwycięstwa. We wrześniu 2021 roku SPD triumfowała z wynikiem 25,7 proc., choć jeszcze kilka miesięcy wcześniej mogła liczyć tylko na kilkunastoprocentowe poparcie.
Niespełna rok po zwycięstwie położenie socjaldemokratów znów jest kiepskie. Gdyby wybory parlamentarne w Niemczech odbywały się w tych dniach, SPD mogłaby liczyć jedynie na 17 proc. głosów. Co więcej, najstarsza partia na scenie politycznej RFN znalazłaby się dopiero na trzecim miejscu, z wyraźną stratą do liderów.
Nowy sondaż Forsa może być zapowiedzią rewolucji w niemieckiej polityce
Na czele właściwie ex aequo są chadeccy spadkobiercy Angeli Merkel z CDU/CSU oraz Die Grünen. Według sondażu Forsa, formacja Friedricha Merza cieszy się 26-proc. poparciem, a na ekipę wicekanclerza Roberta Habecka oraz szefowej niemieckiej dyplomacji Annaleny Baerbock zagłosowałoby 25 proc. niemieckiego elektoratu.
Zieloni konsekwentnie umacniają swoją pozycję, więc komentatorzy coraz śmielej mówią o scenariuszu, w którym partia ta na stałe znajduje się na czele sondaży i jest zdolna do zwycięstwa w kolejnych wyborach. W powojennej historii taka sytuacja jeszcze nie miała miejsca. Zieloni w przeszłości byli już członkami koalicji dla obu gabinetów Gerharda Schrödera, ale zwycięstwo od 1949 roku było jedynie w zasięgu CDU/CSU lub SPD.
W politycznej drugiej lidze najsilniejsi pozostają natomiast populiści z AfD. Na partię Tino Chrupalli oddanie głosu zadeklarowało 11 proc. respondentów Forsa. Liberalna FDP, którą w aktualnym rządzie reprezentuje minister finansów Christian Lindner uzyskała wynik na poziomie 7 proc., a kolejne 5 proc. wpadło na konto lewicowych radykałów z Die Linke.
Zielony kanclerz najlepiej poradzi sobie z problemami w Niemczech?
Jednak nie tylko powyższe dane sugerują, że RFN może doczekać się zielonego kanclerza (lub kanclerki). Forsa swoich respondentów zapytała także o to, "która partia najlepiej poradzi sobie z problemami Niemiec". Tutaj Die Grünen okazali się wręcz bezkonkurencyjni, otrzymując 19 proc. głosów. CDU/CSU wskazało jedynie 9 proc. badanych, a SPD 8 proc.
A co gdyby Niemcy mogli wybierać szefa rządu federalnego w wyborach bezpośrednich? Jeśli do takiej rywalizacji wystawiony zostałby Robert Habeck, w ewentualnej pierwszej turze zwyciężyłby z poparciem rzędu 27 proc., podczas gdy Olaf Scholz mógłby liczyć na 20 proc. a Friedrich Merz na 16 proc.
Zieloni przejęliby fotel kanclerski także w przypadku, gdyby ich kandydatką została Annalena Baerbock, ale wówczas rywalizacja byłaby nieco bardziej wyrównana. Aktualna minister spraw zagranicznych zdobyłaby 24 proc. głosów, kanclerz Scholz 23 proc., a lider chadeków 19 proc.