Konrad Kaczmarczyk jeździł na spotkania z rolnikami, podając się przy tym za "szefa regionów Rolnego Zespołu Parlamentarnego" – ustalił Onet. Kancelaria Sejmu potwierdziła, że brat byłego wiceministra rolnictwa nie miał do tego prawa.
Reklama.
Reklama.
Brat Norberta Kaczmarczyka miał powoływać się podczas swoich spotkań z rolnikami na funkcję, której nie pełnił
Rolnik nie figuruje ani jako asystent swojego brata, ani jako ekspert Rolnego Zespołu Parlamentarnego
Aktywność polityczna brata Kaczmarczyka
Konrad Kaczmarczyk zaistniał w przestrzeni publicznej przy okazji wesela swojego brata – odwołanego niedawno z funkcji wiceministra rolnictwa Norberta Kaczmarczyka, na którym podarował mu drogi ciągnik. Jak donosi Onet, brat polityka Solidarnej Polski aktywnie angażuje się także w świat polityki.
Do niedawna miał też dość często pojawiać się w Sejmie, w czym miała pomóc mu załatwiona przez przewodniczącego sejmowej komisji rolnictwa Roberta Telusa przepustka parlamentarna. Jak wskazuje portal, brat polityka Solidarnej Polski jeździł też na spotkania z rolnikami, gdzie przedstawiał się jako "szef regionów Rolnego Zespołu Parlamentarnego".
Na czele tego zespołu stoi jednak Norbert Kaczmarczyk. "Zapraszamy rolników na Parlamentarny Zespół Rolny do Warszawy, żeby z nami rozmawiali, żeby rozmawiali o swoich problemach" - reklamował spotkanie w Czuszowie w wywiadzie dla tarnowskiej.tv jego brat. Później pozwolił się sfotografować na tle baneru z napisem "Rolny Zespół Parlamentarny".
Rolnik nie figuruje nawet jako asystent swojego brata, dlatego o sprawę Onet postanowił zapytać Centrum Informacyjne Sejmu. W odpowiedzi potwierdzono, że nigdy nie występowano o stosowne upoważnienie dla Konrada Kaczmarczyka.
"Zdarza się, że przy zespole funkcjonuje grupa ekspertów, powoływana np. przez prezydium zespołu na podstawie regulaminu. Eksperci uczestniczą w posiedzeniach zespołów, w spotkaniach roboczych, mogą również towarzyszyć posłom w ich aktywnościach w terenie. Rolny Zespół Parlamentarny ekspertów nie powołał" - oświadczono.
Co więcej, składający się wyłącznie z posłów PiS zespół w ciągu blisko trzech lat istnienia zebrał się tylko raz, kiedy wybrano jego prezydium. Co na to były wiceminister rolnictwa?
– Mój brat jest rolnikiem, więc jest ekspertem w tej dziedzinie. A ja zaprosiłem go do współpracy i miałem do tego prawo, bo jestem szefem zespołu. Mam wrażenie, że szuka się na siłę miejsc, w których moja rodzina miałaby zarobić na tym, że ja jestem w polityce. Przecież taki zespół parlamentarny nie wiąże się z żadnymi pieniędzmi. Mój brat nie wziął ani złotówki – powiedział Norbert Kaczmarczyk, cytowany przez Onet.
Do sprawy odniósł się także Konrad Kaczmarczyk: – Ludzie, którzy przychodzili na spotkania, kontaktowali się ze mną. Stąd określenie "szef".
To niejedyne kontrowersje związane z byłym wiceministrem rolnictwa i jego bratem. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, dwa lata temu Norbert Kaczmarczyk miał pomóc swojemu bratu w poddzierżawieniu 141 hektarów państwowej ziemi w Małopolsce. Do takich informacji dotarła Wirtualna Polska.
Przypomnijmy, w 2016 roku PiS zakazało sprzedaży i dzierżawy należącej do państwa ziemi tym, którzy nie są rolnikami wystarczająco długo i nie mieszkają w gminie, w której znajduje się dana nieruchomość.
Gdyby ziemia z Małopolski trafiła na przetarg, brat byłego już wiceministra nie mógłby jej nabyć, ponieważ mieszka w innej gminie. W przypadku poddzierżawy te przepisy jednak nie obowiązują. Wniosek o poddzierżawę ziemi Konradowi Kaczmarczykowi pozytywnie rozpatrzył sam dyrektor generalny KOWR Grzegorz Pięta.
Dzięki temu brat Kaczmarczyka ominął wprowadzone przez PiS prawo, zgodnie z którym grunty powinni dzierżawić lokalni rolnicy. Za użytkowanie ziemi płaci więc pięć razy mniej niż gospodarze, którzy startowali w przetargu.